Połączone siły Polskiego Związku Piłki Nożnej i Polskiego Związku Golfa pokonały reprezentację Liechtensteinu 2:0. Na tym moglibyśmy zakończyć tekst, bo w sumie nic istotnego się już nie wydarzyło. Ot, pokopali (dość niecelnie), pobiegali (dość niemrawo) i rozeszli się do domów. Zwycięstwo zapewnili młodzi: Piotr Zieliński i Bartosz Bereszyński, którzy przeprowadzili fantastyczną akcję na 1:0, wykończoną przez marnie grającego Artura Sobiecha. Zwłaszcza Bereszyński dał taką zmianę, że biegający po drugiej stronie boiska Sebastian Boenisch porównując się z zawodnikiem Legii, mógł zwątpić w sens dalszego uprawiania tego sportu.
„Bereś” ma wielkie dni – mistrzostwo kraju, wybór na „odkrycie sezonu”, debiut w reprezentacji i od razu asysta. Warszawski klub nawet się nie spodziewał, jak świetny interes robi, podprowadzając chłopaka z Lecha Poznań. A Lech nie miał pojęcia, co za perełka mu się właśnie wymyka. Przy swojej motoryce, przy chłodnej głowie, ten zawodnik może zrobić karierę nie tylko krajową. Jeszcze do niedawna był dość nieporadnym napastnikiem, teraz jest prawym obrońcą numer dwa w kraju. To kolejny pole, na którym Jan Urban ograł Mariusza Rumaka.
Pochwalić można Bereszyńskiego, wspomnianego Zielińskiego, który zaczął z przytupem, dalej już nie bardzo jest kogo. Może jeszcze Salamona (zwanego przez jak zwykle przygotowanego do zawodu Dariusza Szpakowskiego „Salamanem”), który imponował dobrym wprowadzeniem piłki i świetnymi przerzutami. Maciej Rybus zdobył fantastyczną bramką, taką wypisz wymaluj w stylu Lionela Messiego, ale to niestety była w zasadzie pierwsza i ostatnia udana akcja tego zawodnika w tym spotkaniu. Spektakularna, to prawda, ale jedyna. W ogóle trudno było nie odnieść wrażenia, że większość zawodników nie jest w najwyższej formie, piłka się ich nie słuchała, bywali niechlujni w kluczowych momentach. Taki Grosicki – starał się bardzo, ale po tych jego staraniach na koniec można było tylko łapać się za głowę. Inny skrzydłowy, którego zobaczyliśmy po przerwie, Jakub Kosecki, nie zanotował ani jednego udanego zagrania.
Przed meczem z Mołdawią – niepokój.
PS O pożegnaniu Jerzego Dudka, wybaczcie, pisać nie mamy zamiaru, bo nie zajmujemy się sportem w wykonaniu amatorów.