Zapraszamy na wtorkowy przegląd prasy, a w niej siłą rzeczy sporo o dzisiejszym meczu kadry z Liechtensteinem. Mamy m.in. krótkie rozmówki z Bońkiem i Fornalikiem, a ponadto dłuższy wywiad z Arturem Jędrzejczykiem czy tekst o Paulinho, który niegdyś grał w ŁKS-ie.
FAKT
Waldemar Fornalik o najbliższych meczach kadry.
Mecz z Mołdawią to ten z gatunku o być albo nie być również dla pana?
– Patrząc na tabelę to tak. Tylko zwycięstwo stawia nas w sytuacji takiej, że dalej gramy o awans. Możemy nawet powalczyć jeszcze o pierwsze miejsce, na pewno o baraże. Każdy inny wynik faktycznie pozostawia nam iluzoryczne szanse na awans. Wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.
W Warce cisza i spokój, ale problemy z obrońcami przysporzyły chyba panu spory ból głowy?
– Może nie tyle ból głowy, co jest to sytuacja, z którą będziemy musieli sobie poradzić. Widzimy, że na tę chwilę zostali wyeliminowani Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Piotrek Celeban, Marcin Kowalczyk no więc sporo jest tych kontuzjowanych obrońców. W ich miejsce mamy innych, na których liczę, że stworzą w najbliższych meczach monolit i defensywa będzie mocną formacją.
Tych obrońców, których sprawdzi pan z Liechtensteinem wystawi również na Mołdawię?
– Wydaje się to najbardziej logiczne. Natomiast też zobaczymy, w jakim stanie zdrowotnym będą zawodnicy, bo był jeszcze mecz Legii ze Śląskiem, w którym grał chociażby Bartosz Bereszyński. Będziemy się zastanawiać. Ostateczna , podobnie jak w przypadku innych formacji, zostanie podjęta tuż przed meczem.
Boniek dał ultimatum Fornalikowi
Prezes PZPN Zbigniew Boniek (57 l.) po przegranym meczu z Ukrainą 1:3 w marcu miał twardy orzech do zgryzienia. Zastanawiał się, co będzie najlepsze dla kadry: zwolnienie, czy zostawienie na stanowisku Fornalika. Ostatecznie zdecydował się na to drugie. Jednocześnie na kwietniowej rozmowie z trenerem zaznaczył, że będzie musiał się z nim pożegnać, jeśli z Kiszyniowa kadra nie przywiezie kompletu punktów. Fornalik gra o posadę, ale nie wszyscy chcą dać mu potrzebny spokój. Browar sponsorujący reprezentację chciał zaciągnąć na plan jednego z telewizyjnych show Roberta Lewandowskiego (25 l.) i Jakuba Błaszczykowskiego (28 l.). Z kolei Legia w niedzielę do godzin popołudniowych walczyła, by ich piłkarze zjawili się na zgrupowanie dopiero w poniedziałek. Nic z tego. Fornalik się nie zgodził. Nie daje dodatkowych argumentów w przypadku niepowodzenia. I dobrze.
RZECZPOSPOLITA
Krótka rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem.
Podoba się panu polska liga?
– Legia wygrała zasłużenie, Lech był jak ta lokomotywa co nacierała, nacierała, ale nie dojechała do stacji, jako pierwsza. Drużynie z Poznania należą się brawa, bo dzięki niej rozgrywki były ciekawsze, emocjonująco do ostatniej kolejki było także na dole tabeli. Dużo lepiej niż w ostatnich latach wyglądało to także pod względem oprawy, opakowania. Nie zapominajmy, co jeszcze pięć lat temu działo się na trybunach, teraz kibice zachowywali się naprawdę dobrze.
Nie ma pan żadnych zastrzeżeń?
– Mieliśmy trochę problemów z racami, nasi kibice chcieliby je sami odpalać, ale na szczęście już wiedzą, że nie wolno ich rzucać na boisko. Mam nadzieję, że niebezpieczeństwo uda się całkowicie wyeliminować. Jesteśmy z kibicami, nie ma nas bez nich, dlatego będziemy się starali zmienić ustawę, znaleźć jakiś złoty środek. Mam wrażenie, że wszystko idzie w dobrą stronę. Jak w naszym haśle: Łączy nas piłka. Jeśli ktoś na trybunach krzyczy, co trzeba zrobić z PZPN, bo sędzia podjął złą decyzję, to jest to zabawa, przyjemność i nic się nie dzieje. Nie bawmy się w tanie rzeczy, protestów generalnych nie ma, bo nie ma czego się czepiać. Mamy przygotowaną niespodziankę, na najbliższym zjeździe PZPN przekonamy, że nie jesteśmy od sprzedawania dobrego wizerunku, ale od prawdziwych działań. Przedstawimy listę piętnastu, dwudziestu konkretnych rzeczy, które udało nam się zrobić.
Paulinho – jak zgubić diament
Jose Paulo Bezerra Maciel – Paulinho to wielofunkcyjna maszyna w pomocy: silna, skuteczna, skoczna, atakująca i broniąca. Klubowy mistrz świata z Corinthians, zwycięzca Copa Libertadores, czyli południowoamerykańskiej Ligi Mistrzów. I dopiero trzeci reprezentant Brazylii, który kopał piłkę w polskiej lidze. Ale Rodrigo – kiedyś w Odrze Wodzisław – takiej kariery jak on nie zrobi. A Amaral przyjechał kiedyś do Pogoni Szczecin już jako były reprezentant, dorobić przed emeryturą. Od lat krążą legendy o skarbach, które szefowie polskich klubów wypuścili z rąk. O Michaelu Essienie odesłanym przez Zagłębie Lubin i o innych mniej lub bardziej prawdopodobnych przypadkach. Paulinho nikt nie odesłał, zagrał w Łódzkim Klubie Sportowym w 17 meczach ekstraklasy w sezonie 2007-2008. Goli nie strzelał, bo grał wtedy najczęściej na prawej obronie, albo jako defensywny pomocnik. – Miał talent, poukładane w głowie, sporo już rozumiał po polsku. Trochę mnie tylko raziło, że po każdym faulu zachowywał się tak, jakby miał zaraz umrzeć. Ale widać było, że stać go na dużo – mówi „Rz” Marek Chojnacki. Dziś Paulinho wspomina, że jeśli czegoś go nauczyło tułanie się po Europie Wschodniej – najpierw przez dwa lata w FC Vilnius, potem rok w ŁKS – to właśnie ostrej walki
GAZETA WYBORCZA
Piast chce się wzmocnić, jednak bez szaleństw.
– Na razie żadnych konkretnych decyzji nie ma. Takie zapadną dopiero po moim spotkaniu z trenerem, na którym powie mi, kogo chciałby w zespole zatrzymać, a z kim się pożegnać – mówi szef Piasta. Klub podjął już rozmowy z najlepszymi piłkarzami, którym kończą się kontrakty. Pierwszym, który miał się w tej sprawie porozumieć z działaczami, jest słowacki obrońca Jan Polak. Otwarte pozostaje pytanie o los innych defensorów – Damiana Zbozienia i Pawła Oleksego, którym kończy się wypożyczenie odpowiednio z Legii Warszawa i Zagłębia Lubin. Niezależnie od tego, czy klubowi uda się ich zatrzymać, wzmocnienie defensywy wydaje się priorytetem. – Chcemy wzmocnić skład, ale żadnych wielkich ruchów nie należy się spodziewać. Może być podobnie jak zimą, gdy istotnym wzmocnieniem dla zespołu okazał się tylko Marcin Robak – zdradza Kołodziejczyk.
Artur Jędrzejczyk: Z pipidówy do Krasnodaru
Kiedy dowiedziałeś się o ofercie z FK Krasnodar?
– Przed meczem z Widzewem, czyli kilkanaście dni temu. I wszystko potoczyło się bardzo szybko. Obserwowali mnie przez całą wiosnę, może spodobałem im się, jak zimą graliśmy z nimi sparing w Hiszpanii? Rosjanie byli na meczu z Lechem i ponoć bardzo chcieli mnie sprowadzić. Liga rosyjska jest lepsza od naszej, co chwilę gra się ze Spartakiem, Zenitem, CSKA, Rubinem. Skorzystałem z szansy, być może życiowej. Zagram dobry sezon i może Krasnodar będzie dla mnie przystankiem w drodze do lepszego klubu?
Nie żal ci eliminacji Ligi Mistrzów z Legią?
– Chciałbym pomóc chłopakom, ale niezależnie, czy ze mną czy beze mnie, drużyna jest bardzo mocna. Ja po prostu skorzystałem z szansy, bo kto wie, jak by było za pół roku. Dla mnie to wszystko dzieje się bardzo szybko – dwa i pół roku temu grałem w Młodej Ekstraklasie. Wiem, że ludzie mogą mi zarzucać, że odszedłem w sytuacji, gdy czeka zespół walka o Ligę Mistrzów, że zostawiłem drużynę i poszedłem za pieniędzmi. Ale takie jest życie piłkarza. Mam 26 lat, patrzę w przyszłość.
Prezes Bogusław Leśnodorski powiedział, że jesteś w wieku, w którym podpisujesz być może najwyższy kontrakt w karierze i absurdem byłoby cię na siłę zatrzymywać.
– Legia nie robiła mi wielkich problemów, choć pół roku temu bardzo chciano mnie zatrzymać w Warszawie. Ale jesteśmy po mistrzostwie, chyba więcej w Legii osiągnąć nie mogłem.
SPORT
Piast Gliwice zamieni Damiana Zbozienia na Łukasza Brozia?
Zbozień został na rok wypożyczony do Piasta z Legii Warszawa. Obrońca spisywał się w Gliwicach bardzo dobrze i nie dziwi fakt, że wszyscy chcieliby, by zawodnik został przy Okrzei. Pytanie, czy chce tego sam piłkarz, który nie ukrywa, że z chęcią spróbowałby swoich sił w stołecznym klubie. Szansa na grę jest teraz tym większa, że z nowym mistrzem Polski pożegnał się już Artur Jędrzejczyk. Piast ma jednak plan awaryjny. Gdyby nie udało się zatrzymać Zbozienia, gliwiczanie chcieliby mieć u siebie Łukasza Brozia z Widzewa Łódź, który mimo że gra na obronie, w zakończonych rozgrywkach strzelił aż osiem bramek. Piłkarz wolałby jednak wyjechać do innego kraju. – Nic się nie zmienia, nadal priorytetem dla mnie jest jakaś zagraniczna, fajna liga – mówi Broź. Furtki jednak całkowicie nie zamyka. – Jeśli żadna tego typu propozycja się nie pojawi, będę chciał zmienić barwy wewnątrz naszej ligi – przyznaje.
Ruch chce Krzysztofa Warzychę, ale porozumienia nie ma.
Popularny „Gucio” waha się, czy porzucić życie w słonecznej Grecji i przenieść się „na minę” w Chorzowie. – W Chorzowie trzeba przewietrzyć szatnię. Zdecydowanie bardziej powinno się postawić na chłopaków z regionu, a nie ze Szczecina czy innych rejonów Polski. W moich czasach spoza Górnego Śląska w składzie był tylko Mietek Szewczyk z Oświęcimia. Piłkarze powinni też mniej zarabiać. Skoro klubu nie stać na płacenie takich czy innych kwot, to powinny być one renegocjowane – mówi Warzycha.
DZIENNIK POLSKI
Król strzelców z Węgier zagra przy Reymonta?
Adamo Coulibaly, który wywalczył w minionym sezonie koronę króla strzelców ekstraklasy węgierskiej, znalazł się na celowniku Wisły Kraków. Napastnik, który posiada paszporty francuski i Wybrzeża Kości Słoniowej, gra od 2009 roku w Debreczynie, ale właśnie skończył mu się kontrakt i jest do wzięcia za darmo. Coulibaly w minionym sezonie strzelił dla Debreczyna 18 bramek w lidze, a do tego dorzucił jeszcze osiem trafień w rozgrywkach pucharowych. Dwie w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów (obie w konfrontacji z albańskim Skenderbeu) i sześć w Pucharze Węgier. Piłkarz nie jest młody. W sierpniu skończy 32 lata, ale ciągle potrafi być skuteczny. Dość powiedzieć, że w przypadku Debreczyna właśnie na Coulibalym koncentrowała się gra ofensywna. Drugi w klasyfikacji strzelców tej drużyny, Senegalczyk Ibrahima Sidibe, zanotował w lidze aż o dziesięć bramek mniej.
SUPER EXPRESS
Kibice Legii szarpali się z Michałem Kucharczykiem.
– Wyszedłem z klubu z dziewczyną i po drugiej stronie ulicy zaczepili mnie kibice – opowiada „Super Expressowi” Kucharczyk. – Spytałem, o co im chodzi, poprosiłem, żeby dali mi spokój. Odparli, że… mam sobie iść na wypożyczenie. Ja na to, że jeśli mnie nie chcą w Legii, to niech mi to powiedzą w twarz, a nie mówią o wypożyczeniu. Wtedy doszło do krótkiej szarpaniny. Potrwała może z 20 sekund. Potem powiedziałem, że nie mam zamiaru z nimi dalej rozmawiać. I odszedłem. Na szczęście ani mojej dziewczynie, ani mnie nic się nie stało – podkreśla Kucharczyk. Pozostali zawodnicy na szczęście nie byli niepokojeni przez fanów. Zadowolony imprezę opuszczał Michał Efir w towarzystwie pięknej blondwłosej partnerki. Kilka dobrych godzin w Enklawie zabawił również kończący karierę Tomasz Kiełbowicz. Nieco później, bo kiedy nad Warszawą już świtało, taksówkę złapał Dominik Furman. Pomocnik Legii najpierw pożegnał się z przyjaciółmi, a potem wsiadł do auta już przygotowany do wyjazdu ze stolicy (miał ze sobą torbę podróżną).
Listkiewicz: Ł»yczę Piastowi, aby utarł nosa zakompleksionym krytykom
Patałach, typowy nieudacznik, zazdrośnik i ignorant. Dużo ich ostatnio w naszym futbolu. Krytykują, poniżają, wyśmiewają lepszych od siebie. Teraz uwzięli się na Piasta Gliwice. Sensacyjny awans tej ambitnej drużyny do europejskich pucharów nazywają kompromitacją, dowodem upadku polskiej ligi, obciachem. Ł»yczę „piastunkom”, aby utarły nosa zakompleksionym krytykom. Oni pewnie nie wiedzą, że Gliwice to znany ośrodek naukowy, a sportowcy Piasta odnosili sukcesy na światowych imprezach. Patałachom nie pasuje też, że za 2 lata Warszawa zorganizuje „tylko” finał Ligi Europy. Oni chcieliby mundial lub Ligę Mistrzów. Sukces ekipy Bońka jest bezdyskusyjny i może być zapowiedzią przyznania Polsce kolejnej wielkiej imprezy za kilka lat. Coraz częściej w gronie patałachów widać byłych znanych piłkarzy. Mądrzą się w mediach na wszelkie tematy. Krytykują sędziów, trenerów i swoich następców. Jak ognia unikają fachowej dyskusji o taktyce, ponieważ od lat nie mieli w ręku fachowej książki, nie wysłano ich na zagraniczny staż (ach, te języki obce). Nauki pobierali od trenerów, którzy kazali „kosić równo z trawą”, „puścić gaz z tyłka” lub „golić frajerów” (cytaty autentyczne). Szkoda, że bezkrytyczni młodzi dziennikarze kupują ten kit bez zmrużenia oka.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Prezes Legii: Nie ma oferty dla Koseckiego
Ile prawdy jest w tym, że Kuba Kosecki opuści niebawem Legię?
– Z tego co wiem Kuba Kosecki powiedział, że jeśli zgłosiłby się po niego renomowany klub hiszpański, to by odszedł. Wydaje mi się, że każdy zawodnik z polskiej ligi, gdyby się po niego zgłosił renomowany klub hiszpański, to by odszedł.
Czy wpłynęła jakaś oferta dla niego? Ktoś o niego pyta?
– Nic o tym nie wiem. Kuba, tak jak wielu innych zawodników naszego klubu, jest obserwowany przez skautów z Europy. Myślę, że Kuba do żadnego średniego klubu się nie będzie wybierał. Jeżeli będzie to jeden z topowych klubów to pewnie by rozważył taką ofertę.
Po co nam mecz z Liechtensteinem?
Dla Polaków konfrontacja z Liechtensteinem to ma być trening strzelecki przed arcyważnym meczem piątkowym z Mołdawią. Bo jeśli przegramy lub nawet zremisujemy w Kiszyniowie, przez następne kilka miesięcy będziemy oglądać zespól grający rekreacyjnie. Zresztą selekcjoner Waldemar Fornalik pytany przez dziennikarza z Liechtensteinu o to, co wie o rywalach, powiedział, że odprawa nie będzie tak szczegółowa jak przed mecze z Mołdawią, ale zaraz dyplomatycznie dodał, że „zawodnicy dostaną dossier, które będzie im potrzebne”. Mecze ze słabymi rywalami na przetarcie mają swoją długą tradycję. Z najnowszej historii znamy choćby mecz z Andorą. Miał być trening strzelecki, a zakończyło się 4:0. Na wynik podczas EURO 2012 nie miało to żadnego wpływu. Jeszcze niedawno wątpliwy był występ Roberta Lewandowskiego, który w finale Ligi Mistrzów był ostro skopany przez swoich przyszłych kolegów Bayernu Monachium. Wiadomo, że Lewandowski jest już w pełni zdrowy i jeśli nie zagra, to tylko dlatego, że trener będzie chciał go oszczędzać na Mołdawię. To jest jednak wątpliwe, bo selekcjoner utrzymuje, że chce wystawić najsilniejszy skład. – Choć sobie żartujemy i humory nam dopisują, podchodzę do meczu serio. Jest to dla nas bardzo istotny sprawdzian – mówi Fornalik.
I lakonicznym jak zwykle Waldemar Fornalik.
Problem z obroną na mecz z Mołdawią. A właściwie nie problem tylko same problemy. Wypadli Piszczek, Glik, Celeban, który mógł go ewentualnie zastąpić, w końcu Kowalczyk.
– Tak, nawiedziła nas cała seria tych kontuzji, ale kontuzje to część futbolu i część pracy trenerskiej, muszę umieć temu zaradzić.
Z Liechtensteinem eksperymentalne ustawienie?
– Skoro wypadli dwaj podstawowi obrońcy, to musi być inne, na pewno. Nie wiem czy można nazwać je eksperymentalnym. Najlepsze z możliwych.
Glik, Piszczek, to dwa filary.
– Ale może być tak, że ktoś wskoczy na miejsce Glika i zagrać świetnie. Jestem pewien, że Kamil byłby z tego zadowolony, on bardzo uczuciowo podchodzi do reprezentacji. Jeśli ktoś go godnie zastąpi, to właśnie Kamil będzie pierwszym, który złoży gratulacje.
Dudka nie było na pierwszej części zgrupowania, dołączył w Wieliczce. Trochę dziwne…
– Raczej normalne, takie były ustalenia, że dołączy do nas na drugą część i zagra w jakimś wymiarze czasowym z Liechtensteinem.