Minimalizm, przeciętniactwo, brak liderów, toporny styl – siedem grzechów głównych Pogoni

redakcja

Autor:redakcja

04 czerwca 2013, 11:17 • 5 min czytania

Po zakończeniu sezonu większość ekspertów zgodnie przyznała – Podbeskidzie i Bełchatów nie zasłużyły na spadek. Nikt jednak – wiadomo, dyplomacja – nie wyrywał się, by opowiedzieć, kto nie zasłużył na utrzymani. A przecież wszyscy wiedzą – największą padakę w naszej lidze grały wiosną Widzew, Pogoń, Ruch i ostatnio Jagiellonia. Szczególnie zastanawia nas jednak przypadek tych drugich. Co stało się z drużyną, która po jesieni zajmowała ósme miejsce w Ekstraklasie i prezentowała się przecież całkiem nieźle? W którym momencie został popełniony błąd? I wreszcie – co w Pogoni aż tak „siadło”, że ta drużyna oduczyła się grania w piłkę?Grzech nr 1 – MAKSYMALNY MINIMALIZM

Minimalizm, przeciętniactwo, brak liderów, toporny styl – siedem grzechów głównych Pogoni
Reklama

Kojarzycie hasło z pewnej kampanii reklamowej, które brzmiało: „Nie biegam i cieszę się życiem”? Ten cel w rundzie rewanżowej dość długo realizowali zawodnicy Pogoni. Po co najmniej dobrej jesieni, wiosną planowali po prostu raz w tygodniu przebrać się, a później wyjść na boisko, kasując z tego tytułu niemałe premie, odwalić chałturę i wrócić do domu. Nikt przecież nie spodziewał się szaleńczej – nomen omen – pogoni ze strony Podbeskidzia i GKS-u Bełchatów. Było 15 meczów do końca i 15 punktów różnicy. W Szczecnie – odliczanie. Zacząć biegać musieli więc od 26. serii gier, gdy wściekli Górale spod Klimczoka mieli ich już na trzy kroki. Ostatecznie – na kolejkę przed końcem – panowie piłkarze uratowali Ekstraklasę, jednak chwalić ich, że nie spadli, to tak, jakby na basenie pogratulować kilku starszym, podchmielonym panom – w nadmuchanych rękawkach – że nie utopili się w brodziku…

Grzech nr 2 – W ATAKU BEZ ZĘBÓW

Reklama

Nawet w Ekstraklasie, w której na rzecz „defensywnych dziewiątek” zrezygnowano z wystawiania napastników, trzeba mieć z przodu kogoś, kto w odpowiedniej chwili dostawi nogę albo przynajmniej tak ułoży ciało, że zostanie nastrzelony. Tymczasem Pogoń wybrała inaczej, ścigając najskuteczniejszego w lidze Demjana nie swoim wykrystalizowanym liderem ofensywy, a od razu całym peletonem. I tenże Słowak, choć początkowo nie spieszyło mu się zupełnie i przyspieszył dopiero na wiosnę, odjechał najlepszemu snajperowi szczecinian na dziewięć goli. Tak, tak – Frączczak w tym sezonie do siatki trafił pięć razy. Ile razy strzelała reszta? Edi – cztery, kilku po dwie. W sumie około 0,9 gola na mecz (29 w 30 meczach, z czego aż 4 w 1. kolejce).

Grzech nr 3 – CHIMERYCZNI LIDERZY

Wiemy, że w Pogoni jest kilku zawodników, którzy – przynajmniej w teorii – wolą mieć piłkę przy nodze, zamiast grać „mecze walki”. Edi, Akahoshi, może nawet Murayama – no, trzech to już „kilku”. Dodajmy jeszcze Pietruszkę, przecież po rundzie jesiennej prawie załapał się do ligowej reprezentacji. Na czym polega problem? Edi ma prawie 40 lat i ani nie będzie młodszy, ani nie będzie miał mniejszego brzucha, Aka-brunet był lepszym piłkarzem niż Aka-blondyn, z Pietruszki więcej korzyści jest z przodu, niż z tyłu, a Murayama to poziom co najwyżej pierwszej ligi. Czy trzeba coś dodawać?

Grzech nr 3 – POCHWAفA PRZECIĘTNIACTWA

Do Szczecina systematycznie zwożeni są zawodnicy przeciętni w każdym aspekcie futbolowego rzemiosła, że użyjemy takiego sformułowania. Bo co potrafi taki Hricko? Szybki? Nie za bardzo. Z wrzutką? Tak, na głowę pierwszego obrońcy. Może nadzwyczajnie radzi sobie w obronie albo chociaż króluje w powietrzu? Jeśli tak, to akurat w chwili, gdy zmienialiśmy kanał. Kto dalej? Niedożywiony Djousse, który nie wychodzi do prostopadłych podań, do bólu siermiężny Noll, zapchajdziura Frączczak (jemu się chce, ale po prostu nie umie). O, albo taki Chałas. Kiedyś, jeszcze w Młodej Legii, zapowiadał się naprawdę solidnie. Jego rozwój wyhamowały kolejne kontuzje i sierpowy, wymierzony w Macieja Górskiego, w wyniku którego przegoniono go z Warszawy. Później już nigdy nie trafiał tak dokładnie…

Grzech nr 5 – فABĘDZI ŚPIEW SKOWRONKA

To z kolei grzech prezesa Smolnego, który przed sezonem – zatrudniwszy Artura Skowronka – określał go mianem „trenera na lata”, później cierpliwie tłumaczył, że każdy szkoleniowiec potrzebuje czasu, aż w końcu podpisał wypowiedzenie umowy. Cóż, konsekwencja to podstawa. Spore kontrowersje wzbudziła nominacja dla Dariusza Wdowczyka, wracającego po długiej dyskwalifikacji. Czy „Wdowiec” się sprawdził? Będzie na lata czy do lata? Nie wiemy, ale przeczucie podpowiada nam, że Smolny też nie wie.

Grzech nr 6 – TOPORNY STYL GRY

Pogoń próbowała grać czwórką w obronie, kiedy indziej trójką, a kilka razy nawet piątką. Sposób wyprowadzenia piłki opierał się na jak najszybszym jej dostarczeniu do defensywnego pomocnika Rogalskiego, który przekazywał ją do mózgów – Ediego lub Akahoshiego. W tym momencie z reguły następowała strata, ponieważ niełatwo jest zdobywać teren bez napastnika. Od czasu do czasu jakaś szaleńcza szarża Kolendowicza, jakiś wślizg Frączczaka, obieg Pietruszki czy chaotyczny rajd środkiem w wykonaniu Dąbrowskiego.

Grzech nr 7 – SPOSÓB BUDOWANIA ZESPOLU

Ten „sposób” jednak wypada wziąć w cudzysłów. Niby Pogoń czasami organizuje grupowe testy dla kilkudziesięciu zawodników z regionu, niby oprócz Młodej Ekstraklasy, ma też drużynę rezerw, ale… No właśnie – młodych ogrywali też na niby. W miarę regularnie występował tylko jeden piłkarz U-21, czyli Golla. Pozostali – Rudol, Tadrowski (fakt, często kontuzjowany), Zwoliński, Wiśniewski i Neumann dostali فĄCZNIE niecałe 700 minut! Nie rozumiemy też, jaki był sens sprowadzenia Pernisa, skoro to Janukiewicz przez większą część sezonu był podstawowym bramkarzem. Za te pieniądze można było poszukać kogoś do ataku, albo zwyczajnie przestać się wygłupiać.

Co dalej z Pogonią? Jeszcze po jesieni wydawało nam się, że ta drużyna ma wszystko z wyjątkiem napastnika. Teraz natomiast traktujemy ją jako zespół, który nie ma niczego, a przede wszystkim napastnika. Końcowe zwycięstwo nad rozklekotaną Polonią może jedynie zamazywać obraz, a prawda jest bolesna – w Szczecinie trzeba przebudować absolutnie wszystko. W przeciwnym razie kolejny sezon może się zakończyć tragicznie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama