W dzisiejszej prasie znajdziecie głównie podsumowania wczorajszych meczów oraz rozmówki nt. spotkania reprezentacji. Dominuje też temat Jerzego Dudka, który napisał felieton dla „Faktu” i z którym pojawił się wywiad w „PS”.
FAKT
Felieton Jerzego Dudka.
Oczywiście, emocje nie będą już tak wielkie, jak przy okazji meczów o punkty, ale dla mnie to będzie z pewnością wzruszająca chwila. Na trybunach usiądzie rodzina, będę mógł pomachać do nich i do kibiców po raz ostatni. Cieszę się, że wreszcie w PZPN wiele rzeczy zmieniło się na lepsze i ktoś docenił moją osobę. Czuję się dobrze fizycznie i psychicznie, w minionym tygodniu trenowałem cztery razy, więc z formą nie ma problemu. Ten mecz to takie spięcie klamrą mojej kariery reprezentacyjnej. Ktoś powie, że mogła być lepsza. Być może, gdybym grał w kadrze w latach osiemdziesiątych, czy siedemdziesiątych, to miałbym medale…
I żenujące zachowanie Stanislava Levego.
Dla Stanislava Levego nie był to jednak powód do smutku. Chwilę po końcowym gwizdku trener dowiedział się, że w Gliwicach Piast przegrał z GKS-em Bełchatów 2:3. Ten wynik zapewnił Śląskowi trzecie miejsce w tabeli, a Czech okazale świętował swój „sukces”.
Przegrać mecz pięcioma bramkami, to spory wyczyn. Levemu się udało, ale czy po takiej porażce jakakolwiek wiadomość z innego stadionu wprowadziłaby profesjonalnego szkoleniowca w stan euforii?!
Legia rozmawia z Helio Pinto z APOEL-u.
Zawodnik występuje obecnie w cypryjskim APOEL-u Nikozja. Zimą był obserwowany na żywo przez trenera Jana Urbana (51 l.). Transfer Pinto jest bardzo realny, ponieważ piłkarzowi 30 czerwca wygasa kontrakt z dotychczasowym pracodawcą. W APOEL-u Pinto jest ustawiany najczęściej jako środkowy pomocnik, ale zdarzało mu się również grać na lewym skrzydle. Jeśli Kosecki wyjedzie do Hiszpanii, to właśnie w jego miejsce mógłby wskoczyć Portugalczyk.
POLSKA THE TIMES
Tekst o Urbanie.
Bardzo dobrze zachował się w kilku kluczowych momentach. Miał też szczęśliwą rękę. Widząc, jak rozpędza się Lech przed meczem o mistrzostwo, nie wystraszył się, tylko bardzo dobrze taktycznie i mentalnie ustawił drużynę. Mimo tego, że Legia nie grała rewelacyjnie, to jednak zwyciężyła swoją agresywnością. Trochę pomógł prezes Bogusław Leśnodorski, który kilka dni wcześniej wywołał aferę z Danijelem Ljuboją i sprawił, że w klubie nie było rozluźnienia. A umiejętność współpracy trenera, prezesa i dyrektora sportowego to też atut, który wcześniej nie był w Legii oczywistością. Fakt, że w ciągu kilku miesięcy z rezerwowego napastnika Lecha narodził się boczny obrońca Legii, który właśnie trafił do reprezentacji Polski (Bartosz Bereszyński), to oczywiście zasługa prezesa, pomysłodawcy – menedżera Mariusza Piekarskiego, ale przede wszystkim Urbana, który wcielił projekt w życie.
Tym, czym Urban najbardziej zaimponował poza boiskiem, jest niuans, do którego nie wszyscy przykładają odpowiednią miarę. Otóż mając możliwość przedłużenia kontraktu na następne sezony, jeszcze przed zakończeniem obecnego, zdecydowanie odmówił. Zachował się dokładnie odwrotnie niż wcześniej jego poprzednik, co wprawiło pracodawców w kłopot, bo nie wiedzieli, jak go zwolnić. Urban uzależnił swoją dalszą pracę w Legii od tego, czy da radę sprostać oczekiwaniom.
RZECZPOSPOLITA
Tekst o reprezentacji.
– Samym gadaniem problemów nie rozwiążę, ale wszyscy widzą, że nie jest łatwo. Mimo to atmosfera jest świetna. Wielu zapewne oczekuje od nas, że powiemy, że jest źle i wszystko się wali, ale widzę, że zawodnicy są nastawieni bardzo optymistycznie. Sprawa Ludovica Obraniaka jest zamknięta, nawet jeśli ktoś nie akceptuje trenera, nie powinien rezygnować z reprezentacji. Moje decyzje są autonomiczne, na podpowiadaczy się uodporniłem. Do Mołdawii jadę bez strachu, ale z szacunkiem dla przeciwnika – mówi „Rz” Fornalik.
O ile z zestawieniem linii pomocy i ataku nie będzie problemu, obrona to eksperyment. Trener znowu może postawić na Marcina Wasilewskiego, który ostatni sezon w Anderlechcie spędził głównie na ławce rezerwowych. Jest Bartosz Salamon, bez debiutu w Serie A, Bartosz Bereszyński – debiutant, Sebastian Boenisch, który zawiódł w spotkaniu z Ukrainą, czy Marcin Komorowski, nigdy niesprawdzony w ważnym meczu.
DZIENNIK POLSKI
Tekst o nowych zadaniach Smudy.
Teraz „Franz” ma otrzymać od właściciela klubu większy kredyt zaufania. – Prezes Cupiał zdaje sobie sprawę, że na zbudowanie drużyny potrzeba czasu – zaznacza Smuda. Wie, że drużyny „Białej Gwiazdy”, które obejmował poprzednio, pod względem potencjału kadrowego różnią się znacznie od tej, którą teraz obejmuje. – Gdy przychodziłem pierwszy raz, w klubie było ponad 40 zawodników, w tym 8 gotowych do gry w europejskich pucharach – wspomina Smuda. Zdaje sobie sprawę, że obecna Wisła potrzebuje dużo większych wzmocnień.
(…)
Teraz sytuacja finansowa klubu nie zapowiada bardzo kosztownych transferów. Smuda podtrzymuje, że dobrze jest sprowadzać najlepszych polskich zawodników, ale zaznacza, że nie można za nich przepłacać. W grę będzie więc też wchodzić wzmacnianie składu obiecującymi piłkarzami zagranicznymi. Smuda nie zapowie jednak zdobycia mistrzostwa już w pierwszym sezonie pracy. – Mistrzostwa nie zagwarantuje nawet Mourinho – podkreśla.
GAZETA WYBORCZA
Tekst o potencjalnych rywalach Lecha w pucharach.
Rozstawienie to spory przywilej. Pozwala uniknąć rywali teoretycznie silniejszych. W drugiej rundzie eliminacji dzięki temu Kolejorz nie zmierzy się z takimi ekipami, jak: Rubin Kazań, Standard Liege, Hapoel Tel Awiw czy Sparta Praga – te cztery zespoły są rozstawione z wyższym współczynnikiem niż jego. Lech Poznań zajmuje piąte miejsce na liście drużyn przewidzianych do gry w drugiej rundzie. Za nim są np. Trabzonspor NK, Rosenborg Trondheim, Anorthosis Famagusta, Maccabi Hajfa, Lewski Sofia, CSKA Sofia, Hajduk Split, Sturm Graz, FC Utrecht, Czernomorec Odessa, Crvena Zvezda Belgrad, Vojvodina Novi Sad, Videoton Szekesfehervar, Slovan Liberec, IFK Göteborg, Malmö FF, Petrolul Ploeszti, Dinamo Mińsk czy kazachski FK Aktobe – z nimi wszystkimi poznaniacy nie zagrają. Ich rywal pochodzić będzie z koszyka drużyn bez rozstawienia.
O młodzieży w Polonii…
Z Pogonią zagrało tylko trzech zawodników (Adam Pazio, Daniel Gołębiewski, Jacek Kiełb), którzy wystąpili również w spotkaniu 1. kolejki tego sezonu w Gdańsku z Lechią. To była zupełnie nowa drużyna. Dominowali w niej młodzieżowcy, gracze z rezerw, którzy w tym sezonie po raz pierwszy wyszli na boiska ekstraklasy: Maciej Joczys, Andrzej Krajewski, Mateusz Michalski, Michał Olczak, jego brat Sebastian, Borys Rusak. Przeciętna wieku Polonii w Szczecinie wynosiła 21,30 roku. Najstarszym zawodnikiem był Daniel Gołębiewski (w lipcu skończy 26 lat), a najmłodszym Michał Olczak (17 lat).
PRZEGLĄD SPORTOWY
Rozmówka z Arturem Borucem.
Sądząc po ostatnim sezonie przeżywa pan drugą młodość. Jest pan w wymarzonej Premier League, broni regularnie, podpisał kontrakt, wrócił do kadry. To pański czas?
Mój czas trwa 10 lat, a jeśli chodzi o przerwę w kadrze, to takie sytuacje się zdarzają. Tak naprawdę to nie czuję, że to druga czy trzecia moja młodość. Po prostu jestem młody. Wciąż mam przed sobą sporo czasu, 33 lata jak na bramkarza to nie jest dużo.
Gdy rozmawialiśmy podczas ostatniego zgrupowania, był pan świeżo po wywalczeniu miejsca w Southampton, miał pan wtedy sporo entuzjazmu. Teraz, gdy ugruntował pan swoją pozycję, może pan stwierdzić, że liga angielska.
To dokładnie to, czego szukałem. Gra jest szybka, bardziej nieprzewidywalna niż włoska, daje wiele okazji do pokazania się. A publiczność świetna, dobrze reaguje, zna się na piłce. Jest więcej pasji.
Wywiad z Jerzym Dudkiem.
Jak się pan przygotowuje do tego spotkania?
Cały czas trenuję. Przynajmniej 2-3 razy w tygodniu. Piłki nie rzuciłem. Jestem związany z akademią piłkarską AS Progres w Krakowie. Z młodymi chłopakami szkolę warsztat tak, żeby cały czas czuć piłkę. Biorę udział także w turniejach halowych. Cały czas coś robię. Jakbym miał ocenić, to jestem zadowolony z formy jaką prezentuje.
A nie brakuje panu gry na profesjonalnym poziomie? Mógł pan przecież wciąż kontynuować karierę.
Nie żałuję, że zrezygnowałem. Proszę mi wierzyć, bardzo trudno znaleźć kluby po Liverpoolu czy Realu Madryt, które spełniałyby podobne standardy pod względem organizacyjnym. Nie mogłem znaleźć zespołu, który byłby chociaż trochę zbliżony do poprzednich. W innym przypadku zamiast skupić się tylko na piłce i treningach, musiałbym myśleć o pozaboiskowych sprawach. Dlatego postanowiłem zrezygnować.
(…)
Czyli po meczu z Liechtensteinem kończy pan karierę definitywnie?
Jeszcze nie podjąłem decyzji. Na pewno pożegnam się z kadrą. Ale czy to będzie mój ostatni występ w karierze w oficjalnej piłce na poziomie profesjonalnym? Tego nie wiem.