„Król zabił ten klub. Nie umiem sobie odpowiedzieć, czemu to zrobił i kto go na to napuścił”

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2013, 12:12 • 4 min czytania

– Przyszedł i wszystkich nas oszukał. Wierzyliśmy do ostatniej chwili, a on nawet dzień wcześniej nie raczył powiedzieć szczerze jak wygląda sytuacja, tylko cały czas powtarzał, że zapłaci. Gdyby się przyznał, że nigdy nie zamierza tego zrobić, może znaleźlibyśmy jeszcze kogoś, kto by te długi uregulował. Może by się nie udało, ale byłaby chociaż mała szansa. A tak wszystko umarło – mówi w rozmowie z Weszło honorowy prezes Polonii, Jerzy Piekarzewski.

„Król zabił ten klub. Nie umiem sobie odpowiedzieć, czemu to zrobił i kto go na to napuścił”
Reklama

Pan do końca Królowi wierzył? Przecież od niego kłamstwem śmierdziało na odległość.
– Nie wyobrażałem sobie, że może zrobić takie świństwo. Przecież gdyby miał te pieniądze, jak obiecał, zainwestował je i uratował Polonię, to przecież zaraz by je sobie mógł odebrać. Canal+ by coś wypłacił. Może któregoś piłkarza udałoby się sprzedać. Jakby się postarał, to nie byłby na tym stratny. To co zrobił jest nienormalne. On zabił ten klub.

Do końca próbowaliście się kontaktować?
– Koledzy próbowali, ale nie raczył odebrać telefonu. Jak już ktokolwiek się dodzwonił, to mówił im: „nie martwcie się, wszystko ureguluję, jutro będą pieniądze”. Poważni ludzie mają pozapisywane SMS-y, w których obiecywał. Jeszcze w poniedziałek mówił, że zapłaci. Pieniądze miały być wczoraj do dwunastej. Pamiętam jak kiedyś zrobił spotkanie w Sheratonie. Przyszło dużo ludzi. Zaraz się do mnie zerwał: „o, ja pana znam”. Powiedziałem mu wtedy tylko jedno: „ja chętnie pomogę, ale mnie pieniądze nie interesują. Przydadzą się Polonii”. Wie pan, co on na to odpowiedział? Ł»e on też chce pomóc, ale zarobek jest nieważny. Niesamowite. Ostatnio to już chyba nawet bał się przyjechać do Warszawy, bo wiedział, że ludziom się naraził.

Reklama

Kiedy przychodził do Polonii, pan mówił „chwała Bogu”.
– Mówiłem, bo nie było innych chętnych, żeby się tym klubem zająć. Gdyby było dwóch czy trzech, to byśmy mogli myśleć kogo wybrać, a tak należało mu zaufać. Dziś byłoby to samo – ktokolwiek by się pojawił chętny ratować Polonię, to musielibyśmy mu wierzyć. Każdy człowiek, który chce pomóc, to jest sukces tego klubu. Ja mam już 80 lat, od 1950 roku przy Konwiktorskiej jestem codziennie. W życiu nie brałem pensji, poświęciłem całe swoje życie i dziś mam na stare lata takie „przyjemności”. Kto pomyślał, że ten Król zrobi coś takiego? Pytam sam siebie: jaki cel w tym miał? Kto go na to napuścił? Przecież to nie był jakiś prymityw, głupi chłop.

Dziś można mieć wątpliwości. Kiedyś o Wojciechowskim mówił pan w przenośni, że zabił pana dziecko, ale on przy Królu był cudotwórcą. Wirtuozem piłkarskiego biznesu.
– Wie pan, mnie w Warszawie w czasie wojny zabito i matkę, i siostrę. Od tego czasu miałem tylko swoją Polonię. Traktowałem ją jak własne dziecko. Dlatego tak tego Wojciechowskiego surowo oceniałem, bo on też nie był do końca dobry. Myślałem, że te swoje stare lata spędzę przy Konwiktorskiej w Ekstraklasie. Kiedyś media pisały, że Piekarzewski dokonał cudu, bo Polonię spadającą z trzeciej ligi wprowadził do pierwszej, ale wtedy byłem o kilkadziesiąt lat młodszy. Dzisiaj już niewiele mogę. Zostały tylko cierpienia i nic więcej.

Pan na Polonię miał przychodzić nawet w B-klasie.
– I będę chodził. Robię co mogę, choć mogę już niewiele. Teraz to ja się boję wsiąść do autobusu, bo co chwilę to jakieś pytanie albo od kogoś telefon. Jadę właśnie na Konwiktorską, będę tam do nocy. Mamy spotkanie stowarzyszenia, trzeba co zaradzić.

A co tu można teraz zrobić?
– Będziemy myśleć. Polonistów nie brakuje. Błędem było kiedyś to, że do Polonii dostało się tyle osób z nią w żaden sposób niezwiązanych. Dziś potrzebni są tacy, którzy kochają ją od pokoleń. Wszystkie siły na pokład, żeby jakoś zacząć w niższej klasie i próbować szybko awansować. Nie mogę przeboleć tego Króla… Przyszedł człowiek, mówi: „będę ratował”. No to ratuj. Patrzymy na niego – prawnik, inteligentny facet, to chyba nie oszuka. Ale to co zrobił, jest nawet gorsze niż oszustwo.

Pan zawsze powtarzał, że szukacie pomocy z miasta, ale jej nigdy nie było i nadal nie ma.
– Nie widzę takiej możliwości, żeby coś tu się zmieniło, chociaż wszystkie miasta pomagają swoim klubom. My nie mamy ani stadionu, ani boiska, ani za co funkcjonować. Ta Polonia jest dziś trochę jak ja – nie mam domu, nie mam pieniędzy, nie mam własnego mieszkania, tylko wynajmowane z marnej emerytury. Nie mam samochodu. Została mi tylko Polonia. Myślałem, że wystarczy.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama