Kpina. Superpuchar jest „ciekawy”. Na przyszłość.

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2013, 02:44 • 3 min czytania

Superpucharu za sezon 2012/2013 nie będzie. Trudno nie odnieść wrażenia, że ktoś o nim najzwyczajniej w świecie zapomniał. Tu reorganizacja ligi, nowy terminarz z podziałem punktów, tam wywrócony do góry nogami Puchar Polski z przejrzystą drabinką, a Superpuchar… Zaraz, zaraz, o rany… Zgubił się! Bogusław Biszof, szef Ekstraklasy SA, która trzyma pieczę nad tymi rozgrywkami, podczas konferencji prasowej wypowiedział absolutnie zdumiewające słowa: – Superpuchar jest ciekawym pomysłem, w przyszłości można do niego wrócić, można go kontynuować… Ciekawym pomysłem?! Można do niego wrócić?! W przyszłości?!
Być może wielki spec od marketingu, pan Biszof, nie wie, że Superpuchar to nie jest żaden „pomysł”. Pomysł to można mieć na makaron z kurczakiem albo na założenie majtek przez głowę, natomiast Superpuchar to rozgrywki, które były organizowane od 1983 roku i są częścią futbolowej tradycji. Kiedyś dochód z tego meczu zasilał konto fundacji Gloria Victis, co dodatkowo podnosiło prestiż spotkania. Oczywiście, zdarzyły się lata, w których takiego meczu z różnych przyczyn nie rozegrano, ale trzeba o tym wspominać z przykrością. Teraz, co straszne, nierozgrywanie Superpucharu stało się popularniejsze niż jego rozgrywanie. W 2011 żadne spotkanie się nie odbyło, w tym roku też ma się nie odbyć. W trzy lata, tylko jeden mecz. Niedługo to będą rozgrywki rzadsze niż Copa America!

Kpina. Superpuchar jest „ciekawy”. Na przyszłość.
Reklama

Biszof stwierdził: – Chcemy się skoncentrować na razie na lidze w nowej formule i na nowym Pucharze Polski.

Super, koncentrujcie się. Ale nie zarzynajcie tradycji. O Superpuchar gra się na całym świecie, tylko u nas ktoś ma tak małą podzielność uwagi, że jak spogląda na PP i na ligę, to już mu nie wystarcza szarych komórek, by dodatkowo ogarnąć jeden mecz. Bardzo dumni są panowie działacze z nowego kalendarza, ale skoro w tym kalendarzu nie ma ujętego meczu o Superpuchar, to niestety jest on gówno warty.

Reklama

Sto pomysłów można znaleźć na rozegranie takiego spotkania. Można wprowadzić zapis, że zawsze gra się na boisku mistrza Polski na tydzień przed ligą. Proste? Proste. Można zrobić mecz i rewanż. Tak? Tak. Można nawet zaszaleć: gramy w Londynie, dla mieszkających tam Polaków. Zły pomysł? Nie najgorszy! Trybuny były pełne, kluby by zarobiły. Ale nie, panowie z Ekstraklasy SA, „koncentrują się na lidze w nowym kształcie”, a Superpuchar to dla nich tylko „pomysł”, do którego być może wrócą. Przecież to jawna kpina.

Szczęście w nieszczęściu Ekstraklasy SA polega na tym, że Legia zdobyła Puchar Polski, a za moment zdobędzie jeszcze mistrzostwo, więc w sumie o Superpuchar powinna zagrać sama ze sobą. Jednak wiadomo, że pan Biszof tak na to nie patrzył. On po prostu uznał, że te rozgrywki to jakieś zawracanie głowy.

W piłkę gra się po to, żeby półki klubowych muzeów zapełniać trofeami. Dlaczego kluby (czy to z 2011 roku, czy z 2013) mają być pokrzywdzone, dlaczego piłkarzom odbiera się szansę wpisania sobie sukcesu do CV?

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama