Przed meczem zastanawialiśmy się, czego brakuje Piastowi, by na stałe wyrosnąć na czołową polską drużynę i dziś dostaliśmy odpowiedź – umiejętności stłamszenia rywala. Przed tą kolejką piłkarze Marcina Brosza mieli punkt przewagi nad czwartym Śląskiem, a w perspektywie domowy mecz z drużyną, która na wyjeździe nie wygrywa z zasady, ale i tak już w niedzielę mogą zostać wyprzedzeni. Wszystko przez Czecha Polaka, który – jako rasowa piąta kolumna – załatwił swą drużynę efektownym hat-trickiem, czyli swojakiem, „zrobieniem” karnego i czerwoną kartką.
Nawet to jednak nie wystarczyło Koronie, by odnieść pierwsze (!) wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Kielczanie przez cały mecz spisywali się o niebo lepiej, harowali jak zwykle, oddali aż 22 strzały, ale ewidentnie brakowało im skuteczności. Kolejny niezły mecz zaliczył Michał Janota, który idealnie wpisał się w stereotyp typowego polskiego piłkarza, któremu zaczyna się chcieć, gdy do końca kontraktu został jakiś miesiąc. Cały sezon w wykonaniu Michała to maksymalnie czwórka w skali 1/10 i choć ten 22-latek wypracował pierwszą bramkę (zachowanie całej obrony Piasta – katastrofa), to na miejscu działaczy jego klubu jeszcze wstrzymalibyśmy się z proponowaniem nowej umowy. Ciekawi nas natomiast inna sprawa – jak taki technik, jak Janota, poradziłby sobie w drużynie preferującej mniej fizyczny futbol i opierającej taktykę na klasycznej „dziesiątce”. Np. w takim Śląsku…
Podobna kwestia zastanawia nas w przypadku Tomasza Podgórskiego – co stanie się z tym gościem i czy aby na pewno powinien zostać w Piaście? I o ile w przypadku Janoty mamy spore wątpliwości, o tyle „Podgór” przekonuje nas swoimi umiejętnościami w stu procentach. To jeden z największych wygranych tego sezonu. I nawet jeśli w pierwszej połowie specjalnie nie błyszczał – Krzysztof Przytuła narzekał, że był niewidoczny – to… z nim jest jak z Milą. Możesz go nie widzieć przez pół meczu, ale spuścisz go z oka, a ten albo walnie w poprzeczkę z wolnego, albo rzuci kapitalną piłkę do Cicmana na 1:1, albo na koniec zagra krzyżakiem. Kawał piłkarza, piszemy to z pełnym przekonaniem.
Sporą huśtawkę emocji musiał dziś natomiast przeżywać Dariusz Trela, który po zawaleniu gola na 0:1, dwoił się i troił, i ostatecznie uratował wynik dla Piasta. Pytanie tylko, czy drużyna, której bramkarz ratuje wynik z Koroną, nadaje się do pucharów?
Piast Gliwice – Korona Kielce 1:1
(Cicman 35 – Adamek 22)
Piast: Trela 6 – Zbozień 4, Klepczyński 5, Polak 1, Oleksy 5 – Cicman 6, Murawski 4 (52. Lażdins 5), Matras 4, Jurado 1 (46. Docekal 2), Podgórski 6 – Robak 3 (90. Buryan).
Korona: Małkowski 5 – Golański 4, Stano 4, Malarczyk 5, Lisowski 6 – Kuzera 3 (75. Sierpina), Lenartowski 4, Jovanović 4 (86. Foszmańczyk), Janota 6, Sobolewski 4 – Adamek 4 (46. Stąporski 4).