Jak zyskać owacje tysięcy kibiców z wysokości ławki rezerwowych

redakcja

Autor:redakcja

22 maja 2013, 19:33 • 3 min czytania

W cieniu wielkich rozstań Sir Alexa Fergusona i Paula Scholesa, ostatnia seria spotkań w Premier League przyniosła jeszcze jedno wzruszające pożegnanie. Wzruszające tym bardziej, że odchodziła nie legenda klubu, a nawet nie kluczowy gracz, ale facet, który przez dwie dekady zagrał tyle występów, co Beckham ze Scholesem w trzy lata. Wzruszające tym bardziej, że nigdy nie był przesadnie ceniony, wzruszające tym bardziej, że nawet „jedynkę” na koszulce musiał oddawać każdemu, kto tylko pojawiał się w klubie, samemu biorąc bluzę z bardziej odległymi liczbami. Aktualnie – z numerem 37. Właśnie z 37 na plecach, w meczu z Arsenalem, zaczął swój ostatni występ w barwach „Srok”. Dobiegła końca dwudziestoletnia przygoda Steve’a Harpera z Newcastle United.

Jak zyskać owacje tysięcy kibiców z wysokości ławki rezerwowych
Reklama

Gdy po trzydziestu siedmiu minutach gry rozległy się burzliwe oklaski, Harper nie potrafił ukryć łez. Nie wiadomo, czy dane byłoby mu zagrać, gdyby „Sroki” nie były pewne swojej pozycji w tabeli. Do tej pory w tym sezonie zaliczył wszak niezbyt imponujące osiem meczów, ten z podopiecznymi Arsene Wengera był dopiero dziewiątym. Wcześniej zresztą też rzadko podnosił się z ławki, ustępując miejsca Timowi Krulowi, a od 1997 do… 2009 roku, swojemu największemu koszmarowi, Shayowi Givenowi. Dwanaście lat w roli zmiennika, potem niezły sezon w Championship, jedyny w roli pierwszego bramkarza i… kolejne trzy lata zesłania na ławce rezerwowych. A także – co chyba ważniejsze – przez okrągłe dwadzieścia lat charakter, sumienność, profesjonalizm. Ł»adnych fochów, żadnego dąsania. Ł»adnej ambicji? Możliwe, choć sam Harper wyglądał po prostu na gościa realnie oceniającego swoje możliwości. – Pewnie nie mam połowy tych umiejętności i tego talentu, który mają niektórzy spośród chłopaków w tej szatni. Ale dałem z siebie wszystko to, co mogłem, wykorzystałem to, co mogłem wykorzystać. I dzięki temu fani zareagowali tak, jak zareagowali – zwierzał się później wyraźnie poruszony reakcją publiki Harper.

Reklama

Wieczny rezerwowy z owacją przy okazji odejścia z klubu nie zdarza się co dzień. Kolejna okoliczność przeciw hucznym pożegnaniom – Harper zamierza kontynuować karierę, żegna się nie dlatego, że nie czuje się już na siłach, by grać, ale dlatego, że to Newcastle nie czuje się na siłach, by dalej go opłacać. Z drugiej strony szydzenie z jego roli jest wysoce niewskazane – 38-letniego bramkarza ubóstwiali koledzy, którzy mieli go za jednego z szefów szatni i człowieka, który zawsze inspirował do jeszcze cięższej pracy. Nawet odchodząc, wpadł w mentorskie tony. – Powiedziałem chłopakom o reakcji fanów – to jest to, co otrzymacie, jeśli dacie z siebie wszystko – skomentował Harper.

Przeszedł z Newcastle drogę od Championship po Champions League, gdzie również zdarzało mu się bronić. Był na boisku, albo przynajmniej był na ławce, gdy „Sroki” grały o najwyższe stawki, gdy trafiały do europejskich pucharów, ale i wtedy gdy walczyły o utrzymanie, albo o awans do krajowej elity po spadku przed czterema laty. Szymkowiakowy „szacuneczek”.

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama