Kolejka, która nie zostawiła znaków zapytania

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2013, 03:05 • 9 min czytania

Co wiemy o lidze na trzy kolejki przed końcem? Już prawie wszystko. Mistrzem Polski będzie Legia, a z ekstraklasą pożegnają się Polonia Warszawa i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Oczywiście, matematycznie możliwe są jeszcze inne rozwiązania, ale w ciągu najbliższych trzech kolejek Lech musiałby zdobyć o sześć punktów więcej od Legii (nieprawdopodobne), a Podbeskidzie o cztery więcej od Bełchatowa (bardzo wątpliwe). Zagadką pozostaje jeszcze zestaw drużyn, które awansują do europejskich pucharów, ale tutaj karty będzie rozdawać komisja licencyjna.
W tym sportowo-licencyjnym zamieszaniu Piast jawi się jako bardzo, bardzo mocny kandydat.

Kolejka, która nie zostawiła znaków zapytania
Reklama

* * *

W czasie meczów tenisowych w decydującym momencie na ekranach pojawia się napis: „Serving for the championship”. Kiedy Ivica Vrdoljak ustawił piłkę na jedenastym metrze, napis powinien brzmieć: „Strzela po mistrzostwo Polski”. To było zwieńczenie całego sezonu Legii. Legii, która może nie zawsze zachwycała, która rozegrała sporo słabych meczów, ale która koniec końców sięgnęła (sięgnie) po dublet, co poprzednio przytrafiło się jej w 1995 roku.

Reklama

Na Łazienkowskiej święto, 30 tysięcy ludzi, świetny doping z obu stron. Mecz może nie nadzwyczajny, ale bardzo przyzwoity, pełny dramaturgii, zakończony w sumie sprawiedliwym wynikiem, bo to gospodarze od pierwszej minuty atakowali. Było to nawet imponujące, że nie ustawili się na mimo wszystko bezpieczny i komfortowy – w perspektywie reszty sezonu – remis, lecz chcieli sprawę załatwić tu i teraz. Zagrali na własnych warunkach. Zawiódł Lech, który dwie jedyne naprawdę groźne akcje przeprowadził po błędach legionistów, samemu natomiast nie potrafił niczego rozsądnego skonstruować.

* * *

Wprawdzie do końca sezonu jeszcze trzy kolejki, ale już teraz nadajemy tytuł MVP 2012/2013. Zostaje nim Jakub Kosecki, czyli chłopak, który w kluczowym momencie bierze sprawy w swoje ręce (nogi) i gna, ile sił. Załatwił Lecha w Poznaniu, załatwił też Lecha w Warszawie. Załatwił dopiero co Lechię, dzięki czemu Legia nie notuje powtórki koszmaru z zeszłego sezonu. Ogółem dziewięć goli strzelonych przez skrzydłowego robi wrażenie. Ilekroć zespół jest w tarapatach, ilekroć tworzenie sytuacji podbramkowych idzie jak krew z nosa, on załatwia sprawę, po prostu błyskawicznie przebierając nogami. Jeden z ligowych piłkarzy powiedział nam: – Przeciwko Legii gra się dość przewidywalnie, o ile nie ma Koseckiego.

Ktoś powie – przecież on tylko szybko biega! Może i tak: ale weź bądź mądry i go dogoń. Możdżeń próbował.

A na miejscu drugim – Artur Jędrzejczyk. Wydaje nam się, że nie ma w polskiej lidze drugiego obrońcy, przeciwko któremu grałoby się aż tak nieprzyjemnie. Jest silny, szybki, mocny na ziemi i w powietrzu, rzadko popełnia błędy. Aż niepojęte jest to, że Jędrzejczyk ma tylko 3 mecze w reprezentacji na koncie, a Jodłowiec 27. Jak najszybciej powinien tworzyć parę reprezentacyjnych stoperów z Kamilem Glikiem.

* * *

Kiedy dobre kilka tygodni temu nagrywaliśmy wywiad z Bartoszem Bereszyńskim, mówił: – Mam trzy żółte kartki. Pod żadnym pozorem nie mogę dostać czwartej na mecz z Lechem, bo powiedzą, że wykartkowałem się specjalnie, że spękałem…

Bardzo chciał zagrać przeciwko klubowi, którego jest wychowankiem – i zagrał znakomicie, był jednym z najlepszych zawodników na murawie. Ten najdziwniejszy i na pozór najgłupszy z zimowych transferów Legii, okazał się strzałem w dziesiątkę. A w tę dziesiątkę trafił Jan Urban, który od razu zakładał, że u niego Bereszyński nie będzie napastnikiem, lecz prawym pomocnikiem lub prawym obrońcą. To już chyba taka tradycja, że na przemian oba kluby kogoś przegapiają. Lech wypuścił فukasza Fabiańskiego, Legia Roberta Lewandowskiego, teraz Lech Bereszyńskiego… Pierwsi dwaj zostali sprzedani za ponad 3 miliony euro. „Beresia” też może czekać ciekawa przyszłość. Może nie aż taka, chociaż w sumie… kto wie?

* * *

Bohaterem meczu przy فazienkowskiej był sędzia Szymon Marciniak. Spotkanie na szczycie, atmosfera gorąca, no i koszmar każdego arbitra – dwie sytuacje, w których publika domaga się uznania gola lub chociaż podyktowania rzutu karnego, podczas gdy wszystko działo się tak szybko, że bez powtórek nie sposób było cokolwiek ocenić. A jednak Marciniak przez 90 minut podejmował tylko dobre decyzje. Prawdopodobnie był jedyną osobą na stadionie, która prawidłowo rozpatrzyła wszystkie kontrowersje.

Marciniak ma bardzo wysokie notowania w PZPN, nie brakuje tam takich osób, które twierdzą, że np. sędzia Musiał jest idealny na polską ligę, ale zbyt sympatyczny dla piłkarzy, co w Europie się nie sprawdzi. Dlatego największa międzynarodowa kariera wróżona jest właśnie Marciniakowi, który ma dość ostry styl postępowania z zawodnikami. Nie pieprzy się w tańcu.

* * *

Moment szaleństwa Daniela فukasika. Gdyby owo szaleństwo potrwało jeszcze ułamek sekundy i gdyby cios został faktycznie wyprowadzony, nieźle zapowiadająca kariera pewnie by się skończyła.

Image and video hosting by TinyPic

* * *

Ceesay zanim zszedł z boiska, zakomunikował Koseckiemu, że przy najbliższej okazji połamie mu nogi. Zaczęły się dyskusje, czy należałoby go ukarać – profilaktycznie albo za groźby karalne. To absurd. Równie dobrze należałoby karać bokserów, którzy zapowiadają przeciwnikom, że „odgryzą im głowę” albo – to już polska wersja – „zrobią dziecko”. Tak długo jak przepychanki słowne są tylko przepychankami słownymi, nie ma sensu interweniować, albo od razu się wszyscy zdyskwalifikujmy.

Inna sprawa, że zawodnik Lecha zachował się kompletny imbecyl. Kiedy schodził z boiska, miał już żółtą kartkę. Mimo wszystko, podbiegł do Koseckiego, coś mu nagadał (no, wiadomo co), a następnie odepchnął. Oczywiście, że mógł otrzymać za to drugą żółtą kartkę, w efekcie do zmiany by nie doszło. Marciniak może nie musiał, ale miał prawo lechitę wywalić. Ceesaya uratowało chyba to, że arbiter nie patrzył w tę stronę.

* * *

Największym absurdem polskiej ligi jest ciągłe przerywanie meczów, by zawodnicy się napili. Gdyby grano w upale, który zagraża zdrowiu, to oczywiście miałoby to sens. Ale w żadnym upale ci piłkarze nie grają, po prostu jest ciepło i czasami słonecznie.

Przerywanie spotkań to nie jest jakaś wielka europejska akcja, lecz nasza specjalność. Jaki jest cel tego zabiegu? Odpoczynek? Sport nie jest od tego, żeby odpoczywać. Jeśli piłkarzowi grającemu w wysokiej temperaturze brakuje sił – to bardzo dobrze. Nauczy się, że trzeba trenować więcej, wtedy mu może sił nie zabraknie. Dlaczego szanse lepiej wytrenowanych i gorzej wytrenowanych ma wyrównywać arbiter, zarządzając minutę na złapanie oddechu? Właśnie takie mecze, toczone w takich warunkach, powinni wygrywać ci zawodnicy, którzy są w stanie biegać dalej, gdy inni już słaniają się na nogach i proszę o wodę.

* * *

Bełchatów z ostatnich pięciu meczów, wygrał cztery. Zremisował tylko z… Podbeskidziem. Ta bądź co bądź nielogiczna passa chyba właśnie dała GKS-owi utrzymanie.

Piłka jest jednak grą szczegółów – gdyby Chmiel z Podbeskidzia trafił do pustej bramki GKS-u, dzisiaj sprawy miałyby się zupełnie inaczej. Ale Chmiel walnął w poprzeczkę i teraz to Podbeskidzie wygląda na pogrążone. Trzeba jednak przyznać, że z tych dwóch heroicznie walczących o utrzymanie zespołów po prostu lepiej w piłkę grają bełchatowianie, przyjemniej się ich ogląda. No i mają Zubasa, klasę lepszego od Zajaca. Nadzwyczajna podwójna interwencja z doliczonego czasu gry musiała zrobić wrażenie na każdym, kto w niedzielę siedział przed telewizorem.

Podbeskidzie leci trochę na własne życzenie. Tak słaby personalnie zespół, w takim momencie, w takiej sytuacji nie może w dwóch kolejnych meczach prowadzić 1:0 do przerwy i żadnego z nich chociażby nie zremisować. W Warszawie gola na 1:1 bielszczanie stracili między innymi dlatego, że Konieczny nie zaatakował piłki (przy zagraniu Przybeckiego). Chyba miał to w głowie, bo w meczu z Piastem już zaatakował i efekt był ten sam: piłka w siatce, tylko że po samobójczym uderzeniu.

* * *

Szymon Pawłowski (Zagłębie) zagrał w Bełchatowie tak, jakby chciał zniechęcić wszystkie zainteresowane nim kluby. Ciekawe, czy się udało. Jedno jest pewne – potrafi uśpić obrońców drużyny przeciwnej. I pomocników. I napastników. I trenerów. I kibiców. I telewidzów.

Dobry jak na tę ligę piłkarz, zawiesił sobie poprzeczkę na tyle wysoko, że po prostu nie przystoi aż tak przechodzić obok gry.

* * *

Gdyby Michał Gliwa miał złapać stopa, to stałby przy drodze do Bożego Narodzenia. Gość nie jest w stanie złapać czegokolwiek. Nadpobudliwy i bez techniki.

* * *

Dwie drużyny zostały w tej kolejce całkowicie zeszmacone: Górnik Zabrze i Jagiellonia Białystok. „Jaga” w ostatnich czterech meczach zanotowała cztery porażki, bilans bramkowy 0:12. A sięgając jeszcze do zremisowanego 2:2 spotkania z Wisłą, to zespół Tomasza Hajty stracił czternaście goli z rzędu, nie przerywając passy przeciwników żadnym swoim trafieniem. Wokół „Gianniego” atmosfera w Białymstoku gęstnieje i będzie jednak niespodzianką, jeśli od nowego sezonu ta drużyna nie będzie miała nowego szkoleniowca.

Hajto lubi mówić, że „obrywa mu się za to, że jest Hajtą”. Cóż, bycie Hajtą ma swoje plusy i minusy. Minusy są takie, że faktycznie wszyscy dość chętnie się do niego dowalają, ale są i plusy – gdyby Hajto nie był Hajtą, to przy swoim dorobku nigdy nie dostałby na dzień dobry do prowadzenia drużyny w ekstraklasie. Coś za coś.

Fakty są takie: były reprezentant Polski pracuje w Jagiellonii już półtora roku, ale zespół jest w strzępach. Nie ma obrony i nie ma ataku. Czyli w sumie niczego. Z drugiej strony, dwa ostatnie mecze jednak wybitnie pechowe. Najpierw szybka bramka, potem szybki karny i szybka czerwona kartka. Bliźniacze scenariusze. No i finalnie: dwa razy ostry łomot.

* * *

Golański to chyba pierwszy obrońca w historii, który dwa razy został od nas notę 10. Coraz więcej piłkarzy łapie formę, gdy kończy się sezon. Dobra (dobra?) informacja: za rok o tej porze zostanie do rozegrania jeszcze dziesięć kolejek.

* * *

O meczu Górnik – Polonia nie będziemy dużo pisać, bo nic z niego nie rozumiemy. Jeśli Gołębiewski włazi na dziesięć minut i wali dwa takie gole, to znaczy, że – jak w reklamie – impossible is nothing. Jeśli Tosik zalicza takie asysty, a Przybecki tak kończy akcje… Bajka.

Górnik gra tak, że Adam Nawałka może tylko powiedzieć do asystenta: „Faken, zapisz to!”.

Jeśli zabrzanie mają zamiar grać tak dalej, to niech rozejrzą się wokół – tak właśnie będzie wyglądał ich stadion, kiedy wreszcie zostanie otwarty. Wciąż pusty.

Legia Warszawa – Lech Poznań 1:0
(Vrdoljak 86 k.)

Legia: Kuciak 5 – Bereszyński 7, Astiz 5, Jędrzejczyk 7, Wawrzyniak 5 – فukasik 6 (62. Furman 6), Vrdoljak 6 – Kucharczyk 4 (77. Radović), Dwaliszwili 3, Kosecki 7 – Saganowski 4.

Lech: Kotorowski 6 – Ceesay 4 (35. Kędziora 5), Wołąkiewicz 3 (79. Linetty), Kamiński 7, Henriquez 4 – Trałka 4, Murawski 5, Lovrencsics 3, Hamalainen 1, Możdżeń 2 – Ślusarski 3 (24. Teodorczyk 1).

Górnik Zabrze – Polonia Warszawa 0:4
(Przybecki 9, Kiełb 67, Gołębiewski 84, 89)

Górnik: Skorupski 4 – Olkowski 1, Danch 1, Szeweluchin 1, Gancarczyk 1 (72. Nowak 3) – Nakoulma 1, Przybylski 2, Iwan 2, Kwiek 2, Bonin 2 (60. Jeleń 2) – Zachara 2.

Polonia: Pawełek 6 – Todorovski 6, Morozov 6, Baran 7, Pazio 5 – Przybecki 7 (80. Gołębiewski), Hołota 6, Tosik 8, Piątek 7, Kiełb 6 (87. Olczak) – Grzelczak 5 (90. Kopciński).

GKS Bełchatów – Zagłębie Lubin 3:2
(Mateusz Mak 9 z karnego, Sawala 14, Madej 69 – Woźniak 2, Papadopulos 36)

GKS: Zubas 8 – Flis 4, Michalski 2, Wilusz 4, Michalak 4 – Mateusz Mak 5 (87. Ł»urek), Rachwał 5, Sawala 6, Wacławczyk 6, Madej 7 (90. Michał Mak) – Bartosiak 5 (60. Traore 1).

Zagłębie: Gliwa 3 – Widanow 3, Rymaniak 2, Tunczew 2, Cotra 2 – Błąd 3 (60. Małkowski 2), Jeż 2, Bilek 3, Woźniak 5 (80. Lira), Pawłowski 1 (73. Rakowski 2) – Papadopulos 4.

Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 5:0
(Golański 3, 35 (k.), Lenartowski 38, Janota 54, Stano 61)

Korona: Małkowski 5 – Golański 10 (74. Stąporski 4), Stano 7, Malarczyk 6, Lisowski 6 – Janota 7, Jovanović 6, Lenartowski 6, Sobolewski 6, Kuzera 5 (60. Angielski 4) – Korzym 5 (34. Sierpina 5).

Jagiellonia: Słowik 2 – Grzyb 1, Porębski 1, Pazdan 1, Modelski 1 – Kowalski 1 (34. Skowron 2), Bandrowski 1, Gajos 3 (78. Straus), Quintana 1 (57. Plizga 2), Kupisz 4 – Smolarek 1.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama