Ceesay krytykuje Koseckiego, فukomska wciąż zdziwiona, Zagłębie chce gracza Ruchu

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2013, 08:33 • 11 min czytania

Zapraszamy na poniedziałkowy przegląd prasy. Tym razem powinniśmy szczególnie wyróżnić Super Express, w którym znajdujemy emocjonalną rozmówkę z Kebbą Ceesayem czy małe wywiady z Oscarem Bońkiem Garcią i Eugenem Polanskim.

Ceesay krytykuje Koseckiego, فukomska wciąż zdziwiona, Zagłębie chce gracza Ruchu
Reklama

FAKT

Dwaliszwili dla „Faktu”: Bez Ljuboji wcale nie gramy lepiej

Reklama

To był wasz najlepszy mecz w 2013 roku?
– Nie, nie sądzę. Może inaczej. To był najważniejszy dla nas mecz, który zagraliśmy dobrze i który wygraliśmy.

Jak pan oceni swoją grę?
– Nie mogę być z niej zadowolony. Nie czułem się dzisiaj najlepiej na boisku, ale tak było między innymi z powodu pogody.

Nie powinno się grać tak wcześnie?
– Nie potrafię zrozumieć, dlaczego taki mecz rozgrywaliśmy o godzinie 13.30. Mam nadzieję, że w przyszłości podobne spotkania będą rozgrywane wieczorem.

Trochę to zastanawiające, że po wyrzuceniu Daniela Ljuboji Legia zaczyna grać lepiej.
– Ale my nie prezentujemy się jakoś dużo lepiej, naprawdę. Dziwią mnie takie głosy. My po prostu gramy jak najlepiej, staramy się, niezależnie od tego czy mamy go w swoim składzie czy nie.

Lewandowski bez tytułu króla strzelców.

Niemcy walczą do końca. To hasło piłkarska Polska już wiele razy odczuła na własnej skórze. W sobotę jego przykry dotyk poznał Robert Lewandowski (25 l.), który już rozsiadał się w tronie, ale został z niego strącony na chwilkę przed koronacją. Brutalnie dokonał tego gracz Bayeru Leverkusen, Stefan Kiessling (29 l.), strzelając gola w doliczonym czasie gry meczu z HSV. Od przejścia do historii dzieliły go zaledwie sekundy. Przed ostatnią kolejką Bundesligi, „Lewy” miał na koncie 23 bramki, a o jedną wyprzedzał go Kiessling. Polski napastnik świetnie rozpoczął ten korespondencyjny pojedynek i już w 6. minucie, po podaniu Jakuba Błaszczykowskiego (28 l.), pokonał bramkarza Hoffenheim. Tym samym dogonił rywala w walce o „armatę kickera” i oboje dostaliby trofeum. Do końca było jednak mnóstwo czasu , więc pojawiły się nadzieje na kolejne trafienia Roberta. Niestety, w Dortmundzie strzelali już tylko goście, a Borussia przegrała 1:2.

RZECZPOSPOLITA

Tekst pod tytułem: Być jak David Beckham.

– Gdyby ktoś mi powiedział, kiedy byłem dzieckiem, że w przyszłości będę zdobywał trofea z Manchesterem United, zostanę kapitanem reprezentacji Anglii i zagram dla niej ponad 100 meczów, a później będę zakładał koszulki największych klubów na świecie, pomyślałbym, że zwariował. Miałem w życiu wielkie szczęście, bo zrealizowałem wszystkie swoje marzenia’ – mówił Beckham. Tytuł mistrza Francji z PSG jest ostatnim, jaki wywalczył. Z Manchesterem United sześć razy został mistrzem Anglii, z Realem wygrał ligę hiszpańską, a z Los Angeles Galaxy – amerykańską. W reprezentacji wystąpił 115 razy, najwięcej z piłkarzy z pola, ale nigdy nie awansował dalej niż do ćwierćfinału wielkiej imprezy. Ma 38 lat. Ostatnio zmieniał kluby, głównie myśląc o szansach rozwoju własnych firm. Oczywiście David Beckham to świetne rzuty wolne i dośrodkowania, ale głównie moda, zapachy, fryzury, czyli wizerunek, który pozwolił mu zarobić fortunę. W wyszukiwarce Google w ostatniej dekadzie ustąpił tylko Osamie bin Ladenowi i Britney Spears. Stał się symbolem sukcesu i seksu, wyznaczał trendy w modzie. Kilka dni temu „Guardian” przedstawił historię Beckhama na podstawie jego fryzur. Nosił długie włosy związane w kucyk, był wygolony na zero, miał irokeza. A za nim tysiące nastolatków na całym świecie.

GAZETA WYBORCZA

فukomska-Pyżalska: Dlaczego mam wciąż sama finansować Wartę?

Prezes klubu mówi, że cały czas szuka sponsorów dla Warty Poznań. Na stabilne funkcjonowanie potrzeba 2-3 mln zł rocznie. – Można oczywiście egzystować za mniej, ale wtedy się zazwyczaj przegrywa – dodaje. Jak twierdzi, sprzedaż reklamy na koszulkach piłkarzy Zielonych nie rozwiąże problemów Warty. Izabella فukomska-Pyżalska twierdzi, że nie jest w stanie sama finansować klubu łącznie z budową jego infrastruktury. Mówi, że nie zna takiego przypadku gdzie indziej i w ogóle sytuacja, w której klub finansuje tylko jedna osoba czy firma, nie powinien mieć miejsca. Wyraźnie daje do zrozumienia, że mogłaby wydać 5 mln zł, zadaszyć trybunę stadionu, dodać oświetlenie. Pyta jednak, dlaczego ma to robić, skoro nastawienie władz Poznania do klubu jest nieprzychylne. Jej zdaniem w Polsce mamy kluby z III ligi, które dostają po 500 tys. zł dofinansowania od swoich miast. Przekazanie w użytkowanie wieczyste gruntów przy Drodze Dębińskiej może – jej zdaniem – pozwolić na wzięcie kredytów i zbudowanie czegoś dochodowego.

Kolejny paradoks Polonii. Skuteczni jak Lech

Nigdy w złotych czasach poprzedniego właściciela Józefa Wojciechowskiego Polonia nie była tak skuteczna. Ostatni raz więcej goli w jednym sezonie piłkarze „Czarnych Koszul” strzelili w tym mistrzowskim – 1999/2000. Patrząc wstecz, obecna drużyna z Konwiktorskiej jest bardziej bramkostrzelna niż jakakolwiek z czasów Wojciechowskiego, kiedy grali w niej opłacani jak gwiazdy: Adrian Mierzejewski, Artur Sobiech, Euzebiusz Smolarek, Bruno Coutinho, Filip Ivanovski. Co więcej, ostatni raz strzelała więcej goli (57) w mistrzowskim sezonie, czyli w erze Arkadiusza Bąka, Igora Gołaszewskiego i przede wszystkim Emmanuela Olisadebe. To kolejny paradoks dotyczący biednych jak mysz kościelna „Czarnych Koszul”. Klub, z którego obecny właściciel Ireneusz Król oddał rywalom najlepszych piłkarzy z formacji ofensywnej, mimo to wciąż jawi się jako najodważniej grająca drużyna w Polsce. Polonię w ostatnim czasie opuścili przecież: Tomasz Brzyski (trzy gole w rundzie jesiennej i pięć asyst), Władimir Dwaliszwili (siedem goli, dwie asysty), فukasz Teodorczyk (pięć goli, pięć asyst), nie wspominając o Edgarze Canim (11 bramek w poprzednim sezonie). „Ze starej gwardii” został tylko Paweł Wszołek (siedem goli, sześć asyst), choć on w tej rundzie już tak nie imponuje, a w najlepszym wiosennym meczu w Zabrzu nie zagrał z powodu kontuzji.

SPORT

Zagłebie poważnie zainteresowane kupnem Macieja Jankowskiego.

Oprócz Jankowskiego na celowniku szefów Zagłębia mieli się znaleźć także Aleksander Kwiek z Górnika Zabrze i Tomasz Kupisz z Jagiellonii Białystok. Kwota odstępnego, zawarta w kontrakcie Jankowskiego, jest w zasięgu Zagłębia, jednego z najbardziej stabilnych finansowo klubów Ekstraklasy. Chociaż „Jankesa” wiąże z Ruchem jeszcze rok umowy, możliwe jest wcześniejsze podpisanie przez piłkarza kontraktu z Zagłębiem. W Ruchu dobrze pamiętają bowiem nie tak dawny przypadek Arkadiusza Piecha, którego sprzedano do Turcji za dużo niższą kwotę od oczekiwanej.

POLSKA THE TIMES

Podbeskidzie już nie idzie…

Oczywiście, jest mi przykro po tym spotkaniu, ze względu na moją pracę w Podbeskidziu – mówił Brosz na konferencji prasowej. – Piast ma jednak swój cel, do którego dąży. Natomiast w Bielsku od czasu mojego tu pobytu wiele dobrego się wydarzyło, powstaje piękny stadion, zespół wiosną wykonał kawał solidnej pracy, dlatego bardzo obawialiśmy się tego pojedynku. Pamiętajmy, że jest to tylko sport, są jeszcze trzy mecze, równie trudne dla nas jak i dla Podbeskidzia. Trzeba walczyć do końca, bo wiele się może jeszcze wydarzyć. Poczekajmy z ocenami, bo końcówka sezonu zapowiada się arcyciekawie. Wierzymy, że uda nam się punktować w kolejnych meczach. Jestem przekonany, że w Bielsku też wierzą w swój zespół. Czy wierzą? Bielscy kibice pod koniec sobotniego meczu zaintonowali mało mobilizującą przyśpiewkę: „Ekstraklasa, pierwsza liga, jeden ch…”. – Uciekł nam zespół ze Szczecina, daleko jest też drużyna z Chorzowa – kiwał głową ze smutkiem trener Podbeskidzia Czesław Michniewicz. – Walczymy jeszcze o jak największą ilość punktów, ale dziś ja i moi chłopcy jesteśmy smutni. Trudno szukać mobilizacji po tak przegranym meczu, ale na pewno w poniedziałek już ją będziemy mieli. Nie poddajemy się, będziemy walczyć do końca. Jest dziewięć punktów do zdobycia, trudni przeciwnicy, ale przecież sytuacja Podbeskidzia już po rundzie jesiennej była trudna i się nie zmieniła. Przez moment wydawało się, że jesteśmy bardzo blisko, ale najtrudniej w sporcie jest zrobić ten ostatni krok.

DZIENNIK POLSKI

Cezary Wilk: Co poprawić w Wiśle? Wszystko.

– Można za Sebastianem Milą biegać, ale jest on tak sprytnym zawodnikiem, że zawsze gdzieś się zapląta i znajdzie w dogodnej sytuacji. To jest po prostu dobry piłkarz. A my nie ustrzegliśmy się błędów i dlatego przegraliśmy ze Śląskiem 0:3 – komentuje defensywny pomocnik Wisły Cezary Wilk. Nie chce oceniać, czy Mila pasowałby do krakowskiej drużyny. – Nie do mnie należą takie decyzje i opinie. Nie znam go zbyt dobrze, ale myślę, że jako człowiek jest sympatyczny, a takich ludzi nigdy za wiele – uważa Wilk. Nie zamierza na razie też rozmawiać o swojej przyszłości. Zaznacza, że trzeba jeszcze się skupić na trzech ostatnich ligowych meczach. – Jest ciężko przez cały sezon. Nie ma się jednak teraz co zamartwiać, płakać. Przegraliśmy ze Śląskiem, ale jest kolejny mecz i okazja, aby się poprawić. To jest nasz cel – podkreśla Wilk.

SUPER EXPRESS

Ceesay: Kosecki to panienka, a futbol to sport dla prawdziwych facetów

Rzeczywiście powiedziałeś Koseckiemu, że następnym razem połamiesz mu nogi?
– Z boiska schodziłem bardzo zdenerwowany. Między innymi zachowaniem Koseckiego. Podszedłem do niego i powiedziałem, co myślę o tym wszystkim. Uważam jednak, że takie rozmowy powinny zostać między piłkarzami. Nie cenię takich graczy jak Kosecki. To, co on wyrabia, to parodia. Sam gra ostro, ale wystarczy go dotknąć i płacze jak panienka. Lekkie popchnięcie i turla się na boisku przez kilkanaście metrów. Facetowi ewidentnie futbol pomylił się z Hollywood. Jak chce być aktorem, to nie powinien grać w piłkę.

Z boiska zszedłeś w pierwszej połowie. Ze względu na kontuzję czy na to, że trener bał się, iż możesz dostać czerwoną kartkę?
– Zszedłem, bo byłem kontuzjowany. Właśnie po zagraniu Koseckiego. Nie mogłem już biegać na sto procent, a na pół gwizdka to nie miało sensu. Ale ja, w przeciwieństwie do niego, nie użalam się nad sobą i nie przewracam po każdym kontakcie z przeciwnikiem. Sam gram ostro i czasem ostro dostaję. Piłka to sport dla prawdziwych facetów, tak to widzę. A Kosecki za każdym razem pada, jakby ktoś do niego strzelał z pistoletu. Śmieszne.

Polanski: Nie rozumiem Obraniaka, pomagaliśmy mu 

O Ludovicu Obraniaku i jego rezygnacji z gry w kadrze rozmawiałeś z kolegami z Borussii?
– Dowiedziałem się o tym dopiero w dniu meczu, ale nie od kolegów z Borussii. Ł»ałuję, bo Ludo to dobry piłkarz, jestem zaskoczony jego decyzją. Jestem dumny z gry w reprezentacji i trochę nie rozumiem, dlaczego tak postąpił.

Uzasadnił to złą atmosferą wokół jego osoby. Nie dogadywał się z trenerem Fornalikiem.
– My, jako drużyna, szanowaliśmy go i pomagaliśmy mu. Podczas ostatniego zgrupowania Kuba Błaszczykowski i Robert Lewandowski dużo rozmawiali z Ludo, a później Kuba nam tłumaczył pewne rzeczy. Może się jednak coś wyjaśni i Ludo zmieni decyzję.

Zostaniesz w Hoffenheim, jeśli spadniecie z Bundesligi?
– Mój kontrakt obowiązuje również na 2. Bundesligę na wypadek spadku, ale jest w nim klauzula, że jeśli znajdzie się kupiec, który wyłoży 1,5 mln euro, to będę mógł odejść. Myślę, że się utrzymamy i nie odejdę. Klub byłby na tym stratny, bo za mój transfer z Mainz zapłacił ponad 3 mln euro.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Rozmowa z Robertem Lewandowskim.

Pytany, od czego zacząłby autobiografię, odpowiedział pan, że od pierwszego obozu piłkarskiego. Miał pan osiem lat, usychał z tęsknoty za rodzicami. Czy po 25 maja pierwszy rozdział mógłby być inny i zaczynać się na przykład tak: „Pewnego wieczoru w Londynie…”
– To zależy, w jakich nastrojach zejdziemy z boiska. Sumując cały nasz obecny sezon w Lidze Mistrzów, już jest co opisywać. Przeżyłem w nim coś nowego – zwycięstwa w grupie, niesamowity rewanż z Malagą, 4:1 z Realem Madryt. Wieczory, o których wiele można opowiedzieć, nieprawdopodobne emocje, które odczuwaliśmy na boisku.

Miał pan już propozycję, żeby napisać autobiografię?
– Tak, niedawno dostałem. Zobaczymy, jak to wszystko się rozstrzygnie.

Będzie tam wątek, dlaczego jako dziecko wylądował pan w areszcie?
– Trzeba będzie poczekać na książkę. W niej o tym przeczytacie (śmiech).

My akurat wiemy. Na pewno znajdzie się w niej rozdział poświęcony Lidze Mistrzów. Pana pierwsze skojarzenie z nią związane?
– Kilka finałów. Najlepiej pamiętam oczywiście dreszczowce, zwycięstwo Manchesteru United z Bayernem w ostatnich minutach oraz skuteczną pogoń Liverpoolu za Milanem. Liga Mistrzów to było coś wielkiego, coś, o czym marzyłem jako dziecko.

Liverpool obserwuje… Seweryna Michalskiego.

Dość zaskakująco zabrzmiała informacja o pojawieniu się na trybunach stadionu przy ulicy Sportowej przedstawicieli The Reds, którzy przylecieli na spotkanie drużyny broniącej się przed spadkiem, by obserwować 18-letniego Seweryna Michalskiego. – Byliśmy zaskoczeni faksem, który dotarł do naszego klubu. To duża niespodzianka i dla nas jak i dla naszego wychowanka – skomentował prezes Marcin Szymczyk. Michalski nie wypadł jednak dobrze. O ile w drugiej połowie radził sobie z zawodnikami Zagłębia, tak w pierwszej popełnił błąd, który kosztował gospodarzy utratę gola. Przy pierwszej bramce dla miedziowych też nie był bez winy.

Legia już myśli o Lidze Mistrzów.

Poza aspektem sportowym, Legia jest gotowa do walki o Ligę Mistrzów. Nikt nie odkryje Ameryki jeśli stwierdzi, że aby mieć realne szanse, drużyna musi się wzmocnić. Wie to Jan Urban, który niebawem przedłuży kontrakt z klubem, świadome tego są też osoby odpowiadające za pion sportowy, od prezesa, przez dyrektora, na asystentach trenera kończąc. Analizując poszczególne formacje, każda z nich ma swojego lidera. W bramce DuŁ¡an Kuciak, obroną dowodzi Artur Jędrzejczyk, wśród środkowych pomocników Ivica Vrdoljak i depczący mu po piętach Daniel فukasik i Dominik Furman. Ostatnio przez wydarzenia pozasportowe spadła marka Miroslava Radovicia, ale to przecież zawodnik, który potrafi zrobić różnicę. Pokazał to w poprzednim sezonie, w fazie grupowej Ligi Europy, kiedy osiągnął życiową formę. Ostatnio przesadził, ale jeden wypad na miasto nie może kwestionować klasy sportowej Serba. Tym bardziej, że zawodnik o takiej charakterystyce jest legionistom niezbędny. Jednak ustawiony nie na prawym skrzydle, a pod napastnikiem, typowa „dziesiątka”. Z dzisiejszej perspektywy można żałować, że do Fiorentiny odszedł Rafał Wolski. Niedawno prezes Leśnodorski wspominał, że jeśli latem będzie możliwość wypożyczenia tego zawodnika, to bardzo poważnie pochyli się nad tematem.

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama