Piotr Parzyszek: – Voskamp przyjechał, żeby zgarnąć pieniądze i wrócić do Holandii

redakcja

Autor:redakcja

15 maja 2013, 13:37 • 7 min czytania

W składzie holenderskiego De Graafschap objawił się jesienią poprzedniego roku, mając ledwie skończone 19 lat. Miał być powoli wprowadzany do zespołu z myślą o regularnej grze w kolejnym sezonie. Zaistniał jednak znacznie szybciej. Przez całą rundę wiosenną Piotr Parzyszek jest podstawowym graczem drugoligowca. Strzelił 13 goli i zaliczył 6 asyst. Tylko w dwóch ostatnich meczach – barażach o awans do Eredivisie – trafił trzykrotnie. Z jednej strony, wynik imponuje, z drugiej z każdej strony uderzają w niego sceptyczne głosy. Johan Voskamp też potrafił w tych rozgrywkach trafiać po trzydzieści razy, a potem przepadł w Polsce.

Piotr Parzyszek: – Voskamp przyjechał, żeby zgarnąć pieniądze i wrócić do Holandii
Reklama

Jak traktujesz tego typu opinie? Drażnią cię, nie obchodzą? Uważasz je za niesprawiedliwe? A może one po prostu są w pełni uzasadnione?
– Przyzwyczaiłem się do tego, co w Polsce mówi się o lidze holenderskiej. Teraz to już dla mnie bez znaczenia. Zdania tych wszystkich ludzi i drugiej tak nie da się zmienić, dopóki ktoś nie udowodni, że jest inaczej niż oni myślą. Właśnie przez takich graczy jak Voskamp te głosy będą się pojawiać ciągle. On przyjechał do Polski tylko po pieniądze. Nie żeby grać w piłkę i dobrze się pokazać, tylko zgarnąć pieniądze i wrócić do Holandii.

Zdecydowana opinia.
– Nie chodzi o to, że ja tak uważam. Po prostu tak jest. Popatrz na Freda Bensona. Nie wiem czy w Lechii strzelił jedną bramkę, a teraz ma osiem w Zwolle – w zespole z Eredivisie.

Reklama

Patrzę też na klasyfikację strzelców waszej ligi i widzę, że z 10 golami po sezonie zasadniczym jesteś na 21. miejscu. To pokazuje, jak wielu w drugiej lidze trafia seriami.
– Zgadza się, nie brakuje takich, ale ja patrzę głównie na siebie i wiem, że to jest dla mnie super sezon. Dopiero miesiąc przed zimą wszedłem do pierwszego składu. Musiałem się trochę przyzwyczajać jak się gra w tej lidze, ile jest fizycznej walki, zupełnie innej niż w juniorach. Jesienią strzeliłem tylko dwa gole, ale w końcu przywykłem i ostatnio idzie mi bardzo dobrze.

Jak oceniasz swój dorobek, patrząc na to ile mogłeś strzelić, ile szans zmarnowałeś?
– Trzy, cztery szanse zepsułem. Takie które musiałem strzelić. Ale wszystkie inne wykorzystałem.

Nie ma w tobie wiele fałszywej skromności.
– Napastnik musi być pewny siebie. Jak nie będzie wierzył, to nie będzie strzelał goli.

Walczycie o awans do Eredivisie. W meczach z Fortuną Sittard pokazałeś przede wszystkim, że nie można cię lekceważyć w grze w powietrzu. Trzy razy trafiłeś z główki.
– To akurat śmieszne, bo nawet mama przed meczami parę razy mi mówiła, że ostatnio mało trafiam głową, że w poprzednich sezonach zdarzało mi się częściej. No to posłuchałem i strzeliłem od razu trzy pod rząd. Po pierwszym meczu byłem bohaterem, pojawiło się sporo fajnych głosów. Po drugim trochę mniej, bo to już było zwycięstwo kolektywne zespołu, wszyscy zasłużyli. Ogólnie, mamy dwóch, trzech zawodników, którzy bardzo dobrze grają w powietrzu. W trójkę wybiegamy na pozycje i to wrzucający wybiera do kogo zagrywa.

Dość regularnie powtarzasz w wywiadach, że nie potrafisz grać poza polem karnym, że jesteś uzależniony od podań kolegów. Nie traktujesz to jako swojej wady?
– Nie. Po prostu, nie jestem napastnikiem, który weźmie piłkę pięćdziesiąt metrów przed bramką i będzie robił akcję. Przyjmuję, oddaję, rozgrywam, wychodzę na pozycję. Szesnastka to moje miejsce i tam mam swoje najważniejsze zadania. Skupiam się na zdobywaniu bramek.

Jesteś drugim strzelcem zespołu, bo Anco Jansen trafił już 20 razy, ale co ciekawe – w całej czołówce klasyfikacji strzelców jesteś najmłodszym, jedynym poniżej 20. roku życia.
– I to jest dla mnie bardzo ważne. Pokazałem publiczności i różnym skautom w Europie, że choć ciągle mam 19 lat, to i tak już strzelam bramki.

W czwartek gracie kolejny baraż z Rodą Kerkrade. Polak w bramce, być może Polak w ataku. No, przynajmniej na ławce. Ma to dla ciebie jakieś znaczenie? Znacie się?
– Nie znamy i nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Chociaż z bramkarzem pewnie parę słów w czasie meczu zamienimy.

I jakie to będą rozmowy?
– No, może po meczu, jak mu strzelę gola… Ok, żartuję. Ale spodziewam się fajnego spotkania. Dla mnie będzie to kolejny ważny test, bo jednak Roda cały sezon grała w Eredivisie. To jest wyższa półka i kolejna okazja, żeby pokazać skautom, że mogę strzelać z obojętnie kim.

Uważasz, że Roda to najtrudniejszy rywal w drodze do awansu? Faza play-off w Holandii jest długa i skomplikowana. W waszym przypadku trzeba wygrać aż trzy dwumecze.
– Zdecydowanie, najtrudniejszy dwumecz przed nami. Jeśli wygramy z klubem z Eredivisie, będziemy mieć przewagę nad kolejnym przeciwnikiem, który takiego meczu nie grał. Będziemy mieć – jak to się mówi – winning mood. Gdybyśmy pokonali Rodę, a później w decydującym meczu przegrali z zespołem z naszej ligi, to chyba całą drużyną byśmy się załamali.

Śledząc od czasu do czasu Eredivisie, odnoszę wrażenie, że Roda ma niezły atak i fatalną linię obrony. Strzela wiele goli, jeszcze więcej traci, zalicza hokejowe wyniki.
– Trochę tak jest. Strzelanie idzie im dobrze, ale tak jak u nas w tym roku – defensywa jest najsłabszym punktem. Dlatego uważam, że będzie to otwarty mecz i może paść dużo goli. Roda nieraz traci po cztery, pięć, my od początku sezonu prawie za każdym razem strzelamy przynajmniej jednego, także powinno być naprawdę interesująco.

Już kilka razy wspomniałeś o pokazywaniu się skautom. Co jeśli nie awansujecie? Jeszcze jeden spokojny sezon w drugiej lidze? Ł»adnych nerwowych ruchów?
– Najpierw zobaczę czy awansujemy, a później co przyjdzie do mnie latem. Już wiem, że są kluby z Niemiec, które wyraziły zainteresowanie, ale jeśli nie będę miał niczego poważnego, to na pewno zostanę. Nie pójdę do innego klubu bez żadnego planu, byle zarobić większą kupkę kasy. Wolałbym pograć w De Graafschap niż zgarniać gdzieś pieniądze i siedzieć rok na ławce.

Co to za zapytania z Niemiec? Jakaś druga liga?
– Druga, ale pierwsza też. No ale na razie spokojnie, jeszcze nic konkretnego.

W marcu wróciłeś do reprezentacji młodzieżowej. Zagrałeś w U-20 z Włochami. Jeszcze niedawno mówiłeś, że gdy przyjeżdżałeś na kadrę, to nie umiałeś się odnaleźć.
– Poprzedni mecz w reprezentacji grałem półtora roku temu. Wtedy faktycznie miałem trochę problemów, jeśli chodzi o poziom i przede wszystkim styl w jakim graliśmy, ale teraz już czułem, że kilka miesięcy w seniorach De Graafschap zrobiło swoje. Było dużo lepiej, choć zagrałem tylko 45 minut. Dwa dni później mieliśmy w Holandii mecz z wiceliderem i klub nie pozwolił mi na dłuższy występ. Włochy prezentowały zupełnie inny poziom niż nasza, całkiem nowa, dopiero zbudowana drużyna. Przegraliśmy 1:3, ale ogólnie nie wyglądało to tak źle.

Walczyłeś o miejsce w składzie z Wiśniewskim z Pogoni i Rybickim z Widzewa – dwójką chłopaków grających coraz częściej w Ekstraklasie. W klubach, o których ty powiedziałeś kiedyś, że w drugiej lidze holenderskiej mogłyby mieć duże problemy.
– Nie mówiłem konkretnie o nich, ale naprawdę chciałbym widzieć jak tacy młodzi zawodnicy przyjechaliby z Polski do Holandii i poradzili sobie w tej naszej drugiej lidze. Najpierw musieliby się przyzwyczaić. Gdyby kilka miesięcy potrenowali, zobaczyli jak wszystko wygląda, to by się załapali, ale na początku mieliby naprawdę ciężko.

Ostatnio zrobiłeś odrobinę zamieszania mówiąc w wywiadzie dla „Piłki Nożnej”, że w Holandii nazywają cię polskim Huntelaarem. Trzeba przyznać – pojechałeś ostro.
– Trochę za bardzo to zostało nagłośnione. Ja powiedziałem tylko, że w moim regionie – nie w całej Holandii, tylko w regionie – niektórzy mówią o mnie jako o nowym Huntelaarze, bo jestem do niego podobny. Mamy te same warunki fizyczne, ja też jestem obunożny, dobrze gram głową. No i oczywiście, tak jak on kiedyś, gram w De Graafschap, bo przecież głównie o to chodzi. Do Luuka de Jonga też byłem porównywany, nawet nie wiem ile razy. Ale to przecież tylko tak się mówi. Kiedy jakiś młody napastnik przebije się do pierwszej drużyny, to od razu robi się podobny do innego, który kilka lat temu zrobił to samo.

Rozmawiał PM

Najnowsze

Ekstraklasa

Jagiellonia w więzieniu! W Alkmaar „nie chcieli Polaków”, jak jest teraz?

Szymon Janczyk
YouTube Logo
Jagiellonia w więzieniu! W Alkmaar „nie chcieli Polaków”, jak jest teraz?
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama