Emocje w pierwszej lidze gwarantuje przede wszystkim analiza tabeli

redakcja

Autor:redakcja

13 maja 2013, 01:48 • 6 min czytania

Wiadomo jakie są mecze w pierwszej lidze. Nigdy nie były to widowiska, za których obejrzenie bylibyśmy w stanie oddać bilet na koncert Alphaville, a trzeba dodać, że nie jesteśmy fanami tego zespołu. Unikalną sprawą pozostaje jednak rozstrzał między poziomem emocji podczas oglądania meczu, a ich ilością w trakcie analizowania tabeli. Spójrzmy prawdzie w oczy – obejrzeliśmy show Bogdanki z Zawiszą i bezpośrednio po dziewięćdziesięciu minutach sam na sam z tym słonecznym futbolem byliśmy skłonni puścić sobie nawet Wisłę Kraków wczesnego Kulawika z odtworzenia.
Inaczej – ten mecz nie był zły. Naprawdę były momenty, gdy zdawało nam się, że coś zaczyna się dziać, że ktoś zaczyna atakować, przyspieszać – ale potem nachodziła nas refleksja – przecież oni ledwo truchtają. Idzie akcja Zawiszy, po ruchach gotowi bylibyśmy powiedzieć, że kontratak, nawet składnie to jakoś idzie, ale widzimy że na przeciwległym boku chłopiec od podawania piłek na czworaka osiąga podobne tempo, jak jego starsi koledzy z murawy. Przesadzamy, ale serio, więcej prędkości znajdziecie nawet korespondencyjnej partii szachowej. Mimo to, skłonimy się ku pochwałom – za pierwszą połowę dla Zawiszy, który grał typowo ekstraklasową piłkę – strzelił gola i czekał na gwizdek., za drugą dla فęcznej, która z każdą minutą coraz śmielej wjeżdżała w pole karne bydgoskich zawodników.

Emocje w pierwszej lidze gwarantuje przede wszystkim analiza tabeli
Reklama

No i duży plus dla Tomasza Nowaka, ale o tym pisaliśmy już w live. Tak czy owak, chyba dość sprawiedliwy remis – Zawisza zagrał minimalistycznie, nie chciał dobić Łęcznej w pierwszej połowie, to w drugiej para maturzystów czyli Paluch i Wiązowski skarcili faworyta. A gdyby zamiast Kaczmarka wstawić takiego Przyrowskiego na przykład, mogłoby być jeszcze ciekawiej.

Potknięcie Zawiszy wykorzystały Cracovia oraz Flota, wyprzedzając bydgoszczan w tabeli i tworząc w niej tak niesamowity ścisk, że sama analiza punktów, możliwych scenariuszy i bezpośrednich spotkań jest ciekawsza, niż wszystkie ich mecze razem wzięte. Choć i tu musimy przyznać – starcie Cracovii z Termaliką długimi momentami mogło się podobać. W pierwszej połowie nacierała Nieciecza (niejako zaprzeczając od razu pogłoskom o odpuszczaniu), w drugiej zaś dominowała Cracovia, padły gole, może nie tak obficie, jak w Ekstraklasie, ale zawsze. Do gry wrócił Saidi, który nie utracił nic, ze swej techniki i przeglądu pola (mimo kondycji pozwalającej na grę przez maksymalnie pół godziny), znów ukłuł Bernhardt, a po meczu oba składy komplementowały się jak ciotki na przyjęciu komunijnym. W przeciwieństwie do trenerów – Stawowy stwierdził wszem i wobec, że jego Cracovia to bogowie futbolu, a Realu Madryt nie pieprznęli w tym sezonie tylko dlatego, że Królewscy bali się utracić swój przydomek na rzecz małopolskiej tiki-taki ze stadionu przy Kałuży. Moskal odcinał się delikatną ironią, generalnie było wesoło.

Reklama

Trzeci muszkieter walczący o miejsce za Termaliką, ten ze Świnoujścia, zgodnie z planem cyknął Wartę Poznań i po kolejce ma tyle samo punktów co Cracovia i o jeden więcej, niż Zawisza. Flota w tabeli wiosny zajmuje miejsce numer trzynaście, ale przecież ustaliliśmy już tydzień temu, że stopień wyrozumiałości w pierwszej lidze przekracza wszelkie normy i skale.

Na koniec dwie ciekawostki dla tych, którzy nie śledzili naszej relacji live:

Miedź – GKS w dwadzieścia sekund, dzięki uprzejmości Rafała Kędziora z Orange Sport:

Oraz kulisy pracy w Ząbkach. Ogólnie rzecz biorąc – nie ma tam lekko. List od pana Miłosza:

Witam,

Po tym co mnie spotkało dziś w Ząbkach postanowiłem do Państwa napisać bo to historia warta podzielenia się z bliźnimi jest.

Jakoś na początku tygodnia wpadłem na pomysł ( jak się poźniej okazało chyba szatański), żeby pojechać w najbliższą niedzielę na mecz I ligi Dolcan Ząbki – Sandecja Nowy Sącz. Impuls do tego był prosty. Pochodzę z Nowego Sacza. Od 12 lat mieszkam w Warszawie. Okazji, żeby zobaczyć Sandecję „na żywo” mam niewiele, więc chciałem z niej skorzystać. Z resztą nie pierwszy raz, bo byłem w Ząbkach już 3 razy odkad te drużyny spotykały się z sobą w I lidze.

Zaniepokoił mnie komunikat na stronie głównej Dolcanu, że bilet można nabyć wyłącznie z kartą kibica, więc postanowiłem zadzwonić do klubu Dolcana SSA i miły Pan poinformował mnie, że nie ma problemu – , kartę można wyrobić ale niestety nie w dniu meczu(upsss), ale że byłem zdeterminowany, żeby zobaczyć ten mecz to zapytałem czy w sobotę można to załatwić, bo w tygodniu pracuję a Pan powiedział, że niema problemu – zapraszamy.

Udało mi się namówić nawet dwóch znajomych, żeby pojechali ze mną, pomimo faktu, że nie byli zainteresowani samym meczem to potraktowali tą wycieczkę jako krajoznawaczą „przygodę”. Nawet nie przypuszczali, że aż taki folklor mogą zobaczyć.

Przyjechaliśmy około godz. 11-tej na Estadio w Ząbkach i na dzień dobry odbiliśmy się od zamknietej kasy, na której widniał napis: zachęcamy do kupowania biletów w przedsprzedaży, kasy czynne w sobote w godz 9 – 16 🙂 Pomyśleliśmy, że może jest przerwa na kawę, więc weszliśmy do budynku klubowego i natknęliśmy się na miłą Panią. Na nasze pytanie – gdzie możemy kupić bilety na jutrzejszy mecz – usłyszeliśmy: ” Nie wiem czy w ogóle będzie dziś można kupić bilety, ( i tutaj padł argument, który dosłownie zwalił nas z nóg)……….. bo Pan kosi trawę . Zdębieliśmy… Pomyśleliśmy, że Pani sobie z nas żartuje… Okazało się, że nie. Pan kosił trawę i na prośbę, żeby przerwał (oczywiście nie mogliśmy go sami poprosić, w końcu to zawodowy klub, na murawę wstęp wzbroniony:)

Powiedzieliśmy, że przyjechaliśmy specjalnie z Warszawy że jednak może da się na chwilę przerwać pielegnowanie Ząbkowskiego Wembley i pozwolić nam zapłacić 20 zł ( 10 za karte + 10 za bilet), ale najpierw okazało się, że może za godzinę albo dwie jak Pan skończy kosić a po telefonie do klubu jakiś kolejny miły Pan / nazwijmy go Pan nr 2 / poszedł spróbowac cos pomoc, ale nic nie wskórał 🙂 W końcu kibic to zbędny element widowiska piłkarskiego, o czym wszyscy wiemy:) Pan nr 2 poinformował nas, że Pan nie może przerwać koszenia, bo tylko on umie obsługiwać kosiarkę a niestety na nasze nieszczescie tez tylko on potrafi obslugiwac sprzet do sprzedazy kart i biletow:) Stwierdzilismy, że poczekamy aż skonczy. W koncu kibic wierny to i poczeka:) Po 20 minutach podszedl do nas Pan nr 2 i powiedział, żebyśmy nie czekali, bo tak naprawdę to kart kibica nie ma, bo wczoraj wszystkie sie rozeszly, gdyż kasy byly czynne do 22-giej ( wow! moim oczom ukazał się wczorajszy tlum szturmujacy kasy Dolcanu) Tak zakonczyla sie nasza przygoda w podwarszawskich Ząbkach w I ligowym klubie zawodowym Dolcan Ząbki Sportowa Spółka Akcyjna.

Konkluzja jest jasna. W Ząbkach popyt musi zdecydowanie przewyzszac podaz na bilety na mecze Dolcanu a mnie poza zmarnowanym czasem i benzyną pozostana niezapomniane wspomnienia i relacja tekstowa z meczu, na ktorym pewnie znowu zasiadzie gora 1 000 widzow, pewnie dlatego, bo” Pan kosi trawę”

Pozdrawiam i polecam wizyte w Ząbkach! Przeżycia bezcenne i gwarantowane a za reszte zaplacisz karta…

Urocza jest ta liga.

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama