W sumie głupio drugi raz pisać to samo, ale skoro wszystkie media trąbią, że reforma ekstraklasy bez podziału punktów nie przejdzie, to i my napiszemy – mimo że pisaliśmy to już 29 kwietnia. Nie przejdzie. PZPN oficjalnie nie zgodził się na idiotyzm, który chciały zafundować niektóre kluby. I teraz ultimatum jest następujące: albo 37 kolejek, podział na grupy i podział punktów, albo pozostawienie obecnego systemu. Działacze mają nieco ponad tydzień, by się zdecydować, czego tak naprawdę chcą.
I w skrócie…
Zalety proponowanej reformy: siedem kolejek więcej, brak „martwej strefy”, mniej meczów o nic, zarówno w fazie zasadniczej jak i finałowej. Dwa momenty kulminacyjne sezonu, a więc większe emocje. Dodatkowe wpływy od sponsorów.
Wady proponowanej reformy: różna waga punktów zdobywanych w dwóch częściach sezonu, ale podział punktów jest kluczowy w walce o atrakcyjność. Bez niego dodatkowe siedem kolejek to już by były „dożynki”.
Zarówno powiększenie, jak i pomniejszenie ligi nie jest aktualnie możliwe, dlatego wymyślano reformę tylko przy założeniu, że liczba klubów pozostaje bez zmian.