Idzie, idzie Podbeskidzie. Jeszcze jeden kroczek…

redakcja

Autor:redakcja

04 maja 2013, 00:03 • 4 min czytania

Passe trwają. Podbeskidzie przegrało wiosną tylko jeden mecz, a Polonia tylko jeden wygrała. Dzisiaj w ekstraklasie obejrzeliśmy całkiem emocjonujące 180 minut z hakiem. Poziom jak poziom, na kolana nie rzucał, ale przynajmniej było widać, że wszyscy się naprawdę starają. A już bielszczanie – odrabiając straty grając przez większość meczu w dziesiątkę, później jeszcze tracąc dwóch podstawowych zawodników z powodu kontuzji – wznieśli się na swój najwyższy poziom, jeśli chodzi o cechy wolicjonalne (to takie mądre słówko, zawsze używają go trenerzy, więc i my w końcu musieliśmy).
Mawia się: jeśli nie możesz wygrać, to chociaż zremisuj. Tak naprawdę Podbeskidzie nie mogło nawet zremisować. Nie, mając w bramce Zajaca, który od początku meczu sam się wpędzał w tarapaty (fatalna gra nogami, złe decyzje, w końcu przepuszczony dość frajerski gol), grając od 38. minuty bez wyrzuconego z powodu czerwonej kartki Fabiana Paweli, a później bez kontuzjowanych Koniecznego i Łatki, którzy przecież są kluczowymi zawodnikami tego zespołu. Pawela przez moment poczuł się jak piłkarz, pomyślał, że będzie biegał z piłką przy nodze, między rywalami. Niestety, tylko mu się zdawało, że to potrafi, życie jego pomyłkę szybko zweryfikowało, więc po trzech sekundach stracił kontrolę, a później ratował się idiotycznym i brutalnym wślizgiem. Idiotyczny był też ironiczny uśmiech tego zawodnika. Zamiast się śmiać, mógłby wszystkich przeprosić. Zaczynając od zwijającego się z bólu przeciwnika, a na własnych kolegach kończąc.

Idzie, idzie Podbeskidzie. Jeszcze jeden kroczek…
Reklama

Oczywiście, Zagłębie ma prawo mieć żal do sędziego Gila, który powinien podyktować rzut karny za zagranie ręką Dancika (w naszej „niewydrukowanej tabeli” zapiszemy lubinianom trzy punkty), ale przede wszystkim sami otarli się o kompromitację. Biorąc pod uwagę wszystko, co wymieniliśmy wcześniej, biorąc też pod uwagę różnicę w potencjale obu jedenastek, powinni to spotkanie na luzie wygrał trzema bramkami. A tak, sami siebie załatwili i wystarczyła jedna świetna główka Demjana (aktualnie – lider klasyfikacji strzelców!), by wyjeżdżali z marnym punktem. Piłkę za piłką tracił Szymon Pawłowski (praktycznie bez udanych dryblingów), Woźniak walił w środek, Costa przebywał na pozycji spalonej…

Słówko jeszcze należy się wspomnianemu Dancikowi. Poprzednio w Podbeskidziu zagrał jeszcze w zeszłym roku, w spotkaniu z Widzewem, zremisowanym 2:2. Wtedy zawalił oba gole. Przy pierwszym – w niegroźnej sytuacji faulował na rzut karny. Przy drugim, w 86. minucie, nie trafił w piłkę. Gdyby wówczas nie był aż takim parodystą, bielszczanie mieliby dziś tylko dwa punkty straty do łodzian. Teraz wrócił po kilku miesiącach i na dzień dobry w sposób irracjonalny rzucił się rękoma do piłki. Piąta kolumna?

Reklama

W Kielcach fatalnie grała Korona, ale rzutem na taśmę doprowadziła do remisu. Piotr Stokowiec powiedział coś o swoich piłkarzach, że grają za darmo, jak amatorzy. Nam się zdaje, że za podobne wypowiedzi usunął z zespołu Wojciecha Szymanka, więc teraz liczymy na to, że usunie sam siebie. Jeśli chce być konsekwentny (a przecież ta cecha charakteryzuje dobrych trenerów) – powinien to zrobić. Oczywiście wytłumaczy się nerwami, ponieważ poczuł się ograbiony przez sędziego Wajdę. Wajda trochę z kartkami generalnie jest nadgorliwy, ale akurat za obie pokazane Tomaszowi Hołocie się obroni. – Złapałem go, bo mnie minął i wychodził sam. Ale on mnie trzymał najpierw! – powiedział w telewizji Hołota. Jak zrozumie, że łapanie nie jest dozwolone, to będzie można przejść do następnego stopnia piłkarskiej edukacji. Na razie niech po prostu wbije sobie do łba, że w piłkę nożną gra się nogami, a ręce służą jedynie do wyrzucania piłki z autu.

Wajda słusznie podyktował rzut karny dla Polonii (a pewnie wielu sędziów wstrzymałoby się z gwizdkiem), a później w wyrzuceniu Hołoty żadnego skandalu nie było. Poloniści niech pretensje mają do siebie, że nie strzelali albo strzelali kiepsko zarówno nogami (Gołębiewski, Przybecki), jak i głowami (Piątek, Wszołek). Ten ostatni wszedł na ostatnie minuty, bo z podstawowej jedenastki wygryzł go jakiś Tarnowski. WTF? – napisaliby w takiej chwili Anglicy.

Tytuł złotoustego trafia do Macieja Korzyma, zdobywcy bramki dla Korony, który stwierdził: – Być może gdybyśmy wygrali 2-3 mecze na wyjeździe, bylibyśmy wyżej w tabeli… Chcieliśmy go poinformować, że niepotrzebnie asekuruje się zwrotem „być może”. Jest to wręcz pewnik.


Korona Kielce – Polonia Warszawa 1:1


(Maciej Korzym 87 – Aleksandar Todorovski 10 z karnego)

Korona:
Małkowski 5 – Golański 5, StaŁˆo 5, Malarczyk 5, Lisowski 4 – Mateusz Stąporski 2 (66. Angielski 2), Jovanović 4, Zawistowski 1, Janota 1 (46. Sobolewski 2), فukasz Sierpina 2 (56. Cebula 3) – Korzym 5.

Polonia:
Pawełek 4 – Todorovski 7, Morozov 6, Wełna 6 (60. Pazio 3), Tosik 7 – Tarnowski 3 (84 Wszołek), Hołota 3, Piątek 5, Gołębiewski 4, Grzelczak 5 (68. Kiełb 1) – Przybecki 4.


Podbeskidzie Bielsko-Biała – Zagłębie Lubin 1:1

(Robert Demjan 63 – Michal Papadopulos 25)


Podbeskidzie: Zajac 3 – Sokołowski 3, Pietrasiak 5, Konieczny 5 (39. Piter-Bučko 5), Górkiewicz 5 – Chmiel 4, Anton Sloboda 2 (46. Kołodziej 4), فatka 5 (58 Dančík 3), Pawela 1, Malinowski 6 – Demjan 7.

Zagłębie:
Gliwa 5 – Widanow 4, Banaś 5, Tunczew 5, Nhamoinesu 4 – Pawłowski 2 (68 Błąd 5), Bílek 4, Jeپ 4, Woźniak 4 (62. Hanzel 4), Małkowski 3 (78. ÄŒotra) – Papadopulos 5.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama