Hleb o końcu Barcelony, prezes Legii pomyśli o Rogerze, Hajto cięty na Panamczyka

redakcja

Autor:redakcja

02 maja 2013, 08:39 • 11 min czytania

Zapraszamy na czwartkowy przegląd prasy, w której dziś zdecydowanie górują dwa tabloidy – bardzo dobre, odkrywcze wydania „Faktu” i „Super Expressu”. Radzimy sięgnąć po nie w pierwszej kolejności. Nie tylko po to, żeby dowiedzieć się, czemu Doda nie nosi stanika.

Hleb o końcu Barcelony, prezes Legii pomyśli o Rogerze, Hajto cięty na Panamczyka
Reklama

FAKT

Ian Wright dla Faktu: Lewandowski to nowy Torres (oby nie do końca)

Reklama

Po znakomitych występach w Lidze Mistrzów Robert Lewandowski (25 l.) to jedno z najgorętszych piłkarskich nazwisk w Europie. Strzelając cztery bramki Realowi Madryt został architektem awansu do finału rozgrywek. Legenda Arsenalu, a teraz ceniony ekspert piłkarski Ian Wright (50 l.) jest pod ogromnym wrażeniem talentu polskiego napastnika. – To świetny piłkarz. Ma wszystkie atrybuty, aby grać w największych klubach Premier League. Tak naprawdę nie ma zespołu, w którym by sobie nie poradził – zachwala Lewego w rozmowie z Faktem strzelec 185 goli dla „Kanonierów”. Wright widział Lewandowskiego w kilku meczach i nie ma wątpliwości, że napastnik Borussii jest jednym z najlepszych napastników świata. – W Dortmundzie radzi sobie znakomicie. Jest jedną z najjaśniejszych postaci tej edycji Ligi Mistrzów. Jest bardzo silny, dobrze gra obiema nogami, ma rewelacyjne przyjęcie – kompletny zawodnik. Wiem, że kiedyś był bliski przejścia do Blackburn. Teraz mogą o nim pomarzyć. Gra w Bundeslidze, gdzie tempo jest równie wysokie co w Premier League. Moim zdaniem to idealny moment dla niego, aby trafić do Anglii. Mówi się o Bayernie, ale zobaczymy, co wydarzy się latem – dodaje strzelec 185 goli dla „Kanonierów”.

Zniszczą boisko, gdzie trenowali Niemcy

Treningowe boisko w Gdańsku-Oliwie przy ul. Kościerskiej, które przed rokiem, z okazji Euro 2012, wybudowali Niemcy na potrzeby swojej piłkarskiej reprezentacji, ulegnie likwidacji. W jego miejsce powstanie parking. Teren w Oliwie został użyczony niemieckiej federacji przez miasto Gdańsk. Plan zagospodarowania przestrzennego przewidywał tam wprawdzie parking, mający służyć turystom, odwiedzającym Dolinę Radości, niemniej Niemcy, budując malowniczo położony obiekt kosztem dwóch milionów złotych, zakładali, że po Euro 2012 stworzone przez nich boisko służyć będzie gdańskiej młodzieży. Zwłaszcza, że np. działający w okolicy klub Olivia Gdańsk, szkolący piłkarski narybek, ma problemy z własnym obiektem. Jego boisko, znajdujące się kilkaset metrów od tego z ul. Kościerskiej, również będzie niedługo przeznaczone na parking dla gości leżącego nieopodal ogrodu zoologicznego.

Aleksander Hleb dla Faktu: To nie koniec Barcelony

Zgadza się Pan z tym, że oglądamy koniec wielkiej FC Barcelony?
– Nie zgadzam się, bo taki jest sport, piłka. Nie może być tak, że jakiś zespół jest genialny, nagle przegrywa 0:4 i zaraz potem wy, dziennikarze, piszecie, że są skończeni. Poza tym na Białorusi mamy takie mądre powiedzenie: „Bohaterem nie jest ten, który upada, ale ten, który po upadku potrafi szybko się podnieść”. I zobaczy pan, że właśnie tak będzie z Barceloną. Ona prędzej czy później znów będzie wybitna.

W Monachium na boisku praktycznie nie istniała.
– Dlatego, że Bayern nie dał jej szans. Grał fenomenalnie. Oglądałem ten mecz i tak sobie myślałem, że piłkarze z Niemiec grali nawet lepiej niż sami sądzili, że mogą.

Jeszcze cztery lata temu, w sezonie 2008/2009, był Pan zawodnikiem Barcelony, która zgarnęła wszystkie możliwe trofea. Co wtedy było kluczem do sukcesu?
– W pierwszej kolejności piłkarze. Barcelona miała grupę geniuszy, który potrafili swoje umiejętności przekuć na niezapomniany styl całego zespołu.

RZECZPOSPOLITA

Plan jest najważniejszy – tekst o Juergenie Kloppie.

W czasie treningów jest jak kumpel, na meczach zmienia się w wulkan. Mówi o sobie, że jest nie tylko trenerem Borussii, ale przede wszystkim jej fanem. Dyrektor sportowy klubu Michael Zorc twierdzi, że trener to jego najlepszy transfer. Chociaż w rewanżu Borussia przegrała z Realem 0:2, drżąc o awans do ostatniej sekundy, Klopp udowodnił, że jego zasada się sprawdza: – Najważniejszy jest dobry plan, mając go, jesteśmy w stanie wyeliminować nawet silniejszego przeciwnika – uważa niemiecki trener. – Dużo wymaga, nie znosi, kiedy ktoś nie daje z siebie maksimum. Ale potrafi także świetnie rozładować atmosferę. Zdejmuje z nas presję, przekazuje taką wiarę, że na boisku czujemy się mocniejsi. Po porażkach jest nieznośny, od razu szuka przyczyn. Po zwycięstwach jest rozluźniony i wpada na różne śmieszne pomysły. Kiedyś w drodze powrotnej z meczu zabrał nas wszystkich do McDonaldsa. Sam nie jadł, palił papierosa przed wejściem – opowiada Jakub Błaszczykowski, kapitan reprezentacji Polski i pomocnik Borussii. Sukces Kloppa też wydaje się zaplanowany, jego ojciec chciał mieć syna piłkarza, w sypialni rodzinnego domu stała bramka. Szybko okazało się też, że młody Juergen ma charakter: w każdej szkolnej klasie był przewodniczącym samorządu, w każdej drużynie kapitanem. W drugoligowym Mainzu zaczynał jako napastnik, kończył jako obrońca, przez 11 lat rozegrał 352 mecze i strzelił 52 gole.

GAZETA WYBORCZA

Tekst przed finałem Pucharu Polski.

Dla Śląska dwumecz z Legią ma jeszcze jeden wymiar. Dla wrocławian z jednej strony będzie to koniec pewnej ery, z drugiej ważny element budowania zespołu na przyszłość. Rywalizacja z warszawianami to ostatnie wielkie wyzwanie tej drużyny w tym kształcie, przede wszystkim dlatego, że po sezonie najprawdopodobniej odejdzie lider i kapitan Sebastian Mila. Z nim mogą odejść też defensywny pomocnik Rok Elsner czy skrzydłowy Piotr Ćwielong. Przyszłość klubu z Wrocławia przy tym poziomie napięcia między właścicielami, czyli grupą Polsat, a miastem Wrocław wciąż pozostaje wprawdzie ogromną niewiadomą, ale niemal pewne jest, że ową przyszłość łatwiej będzie budować w oparciu na kolejnym sukcesie. Taki mechanizm w przypadku Śląska obserwujemy od sezonu wicemistrzowskiego, a można zaryzykować tezę, że gdyby nie tamten wynik, to dziś mistrz kraju wyglądałby zupełnie inaczej. Każdy kolejny triumf pozwala klubowi pozostać na powierzchni, utrzymuje go w świadomości przedstawicieli biznesu i sprawia, że wciąż można przyciągnąć na stadion nowych kibiców. Na pojedynku Śląska z Legią może być ich nawet komplet 35 tys. (pojemność stadionu na to spotkanie została zmniejszona). Oby zobaczyli dobre widowisko. I wciąż jeszcze mistrzowski Śląsk.

Fala kontuzji w Lechu w walce o mistrzostwo.

Trener Lecha Poznań Mariusz Rumak do tej pory miał sporo szczęścia. „Kolejorz” nie był trapiony kontuzjami, a przynajmniej nie urazami, które przytrafiałyby się graczom jego drużyny w jednym momencie. Najpoważniejsze kłopoty mieli w tym sezonie Manuel Arboleda (jest szansa, że zagra jeszcze w ostatnich meczach) czy Patryk Wolski. Ostatni mecz Lecha z Jagiellonią w Białymstoku spowodował jednak spore spustoszenie. Na ostateczną diagnozę czeka także poturbowany w Białymstoku najlepszy strzelec Lecha Bartosz Ślusarski. Ugochukwu Ukah, Nigeryjczyk z włoskim paszportem, który kilka lat temu w barwach Widzewa فódź wysłał do szpitala Bartosza Bosackiego, upadł na poznańskiego napastnika i powalił go na ziemię. Bartosz Ślusarski uderzył w nią plecami i głową. Jest bardzo obolały i poobijany, ma krwiak na twarzy, a na głowie i plecach nie ma właściwie miejsca, które by go nie bolało. Pytanie, na ile poważne okażą się te obrażenia i czy także on nie zakończy sezonu przedwcześnie. Lech byłby wówczas skazany na grę z Krzysztofem Kotorowskim i Łukaszem Teodorczykiem, dotychczas jedynie zmiennikami wspomnianej dwójki.

DZIENNIK POLSKI

Zaiskrzyło na treningu Wisły Kraków.

Rafał Boguski i Gordan Bunoza zostali wyrzuceni przez trenera Tomasza Kulawika z wtorkowego treningu po tym, jak między piłkarzami doszło do przepychanki. Zaczęło się od ostrego wejścia Boguskiego w Bunozę w czasie wewnętrznej gry. Ten ostatni uznał, że został potraktowany zbyt ostro i obaj piłkarze zaczęli się kłócić i szarpać. Przerwał to trener Tomasz Kulawik, odsyłając obu do szatni. Teraz zarówno Boguski, jak i Bunoza będą musieli zapłacić kary finansowe. Wiślacy przygotowują się do meczu z Lechem (sobota, godz. 18), ale nie brakuje im problemów. Wszystko wskazuje na to, że z powodu urazów w Poznaniu nie będą mogli zagrać m.in. Kamil Kosowski i Radosław Sobolewski.

SUPER EXPRESS

Materiał pt. „Nie będzie mnie gówniarz obrażał!”. Hajto vs. Henriquez.

Trenerowi nie przystoi takie słownictwo.
– Poniosło mnie, ale nie byłoby awantury, gdyby na wyzwiska Henriqueza zareagował sędzia liniowy. A ten stał jak słup soli, miał chyba zatkane ucho. Jako wielokrotny reprezentant kraju i Polak czuję się w Polsce dyskryminowany. Gdybym to ja tak zaczepił Henriqueza, to byłbym nazwany rasistą. Jakby w Bundeslidze piłkarz, a do tego obcokrajowiec wulgarnie obraził szkoleniowca drużyny przeciwnej, to dostałby bardzo wysoką karę. A u nas widać, że to obcokrajowcy ustalają standardy.

Teraz już na chłodno, gdy opadły emocje, chyba tak ostro by pan nie zareagowałÂ….
– Dziś to żałuję, że w tym meczu nie grałemÂ… Ludzie, przecież obrażając mnie, Henriquez pokazał, że nie ma szacunku dla polskich trenerów! Poza tym musi być zachowana jakaś hierarchia na linii piłkarz – szkoleniowiec! Nie może być tak, że gówniarz bezkarnie wyzywa przełożonego drużyny przeciwnej. To największy prowokator i brutal ligi, który niebezpiecznymi wejściami naraża zdrowie rywali, a jak sam zostanie sfaulowany, to 20 minut leży na boisku i płacze.

Zwrócił pan na to uwagę po meczu trenerowi Lecha?
– A o czym ja mam z nim rozmawiać? Ani to mój kolega, ani moje pokolenieÂ…. Nasz kontakt ograniczył się do przywitania przed meczem, bo tego wymagała grzeczność.

Spłonęło auto Sebastiana Boenischa.

– Pożar wybuchł krótko po północy, a ogień przeniósł się na garaż z pobliskiego śmietnika – powiedział nam ojciec piłkarza Piotr Boenisch. – Policja bierze pod uwagę podpalenie albo nieopatrzne zaprószenie śmietnika ogniem. W garażu spłonęły mercedes klasy M (wart 55 tysięcy euro) będący własnością piłkarza oraz auto należące do jego sąsiadki. Na nieszczęście dla Sebastiana w garażu znajdowały się jego rzeczy osobiste (głównie odzież), których nie zdążył przenieść do mieszkania po niedawnej przeprowadzce. – Syn był mocno załamany i przygnębiony tym, co się stało, ale kazałem mu iść na przedpołudniowy trening – mówi Piotr Boenisch. – Nie chciałem, żeby głowę miał zajętą niepotrzebnymi myślami. Można mieć obawy, że do podpalenia doszło celowo. Stosunki kibiców z Leverkusen z tymi z Due- sseldorfu nie są najlepsze, a często ofiarami ich głupoty padali piłkarze – dodaje.

Rozmowa z Bogusławem Leśnodorskim.

Czy w Śląsku gra piłkarz, który dałby radę w Legii?
– (długa chwila zastanowienia) Dobry jest Sobota. To pierwszy piłkarz, który przychodzi mi na myśl. Co nie znaczy, że będziemy się o niego starać. No i Mila. Technika, stałe fragmenty gry. Dużo daje zespołowiÂ…

Akurat Mila będzie po sezonie wolny.
– No tak, aleÂ… z Milą to byłby problem taki pozasportowyÂ…

A Roger Guerreiro? Na łamach „Super Expressu” oświadczył, że z chęcią wróciłby do Legii. Co pan na to?
– A jak on tam grał w ostatnim sezonie?

Podobno nieźle, ale AEK Ateny spadł z ligiÂ….
– Może warto się zastanowić. Zapytam kilka osób w klubie, co o tym sądzą.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Podbeskidzie chce Macieja Małkowskiego.

Maciej Małkowski, pomocnik Zagłębia Lubin, w nowym sezonie może znaleźć się w Podbeskidziu. W czerwcu kończy mu się kontrakt z Miedziowymi i ma małe szanse na podpisanie nowej umowy. Piłkarze z Bielska-Białej w piątek zamierzają powstrzymać rozpędzonego Macieja Małkowskiego, ale latem Podbeskidzie będzie chciało sprowadzić do siebie lubińskiego skrzydłowego. Zawodnik Zagłębia w tym sezonie spisywał się słabo. Z dobrej strony pokazał się w miniony weekend, kiedy Miedziowi pokonali 4:0 Śląsk Wrocław. Dwie bramki w tym meczu zdobył Małkowski. Pomysłodawcą sprowadzenia pod Klimczok piłkarza Zagłębia jest obecny prezes Podbeskidzia, Wojciech Borecki, który szkolił go w GKS Jastrzębie. – Był wtedy wyróżniającym się zawodnikiem i nikogo nie zdziwiło, kiedy ustawiła się po niego kolejka chętnych. Wiedziałem, że trafi do ekstraklasy i da sobie tam radę – wspomina szef bielskiego klubu.

Tekst o rywalizacji Pawełek vs. Przyrowski.

– Mamy dwóch równorzędnych bramkarzy i chcemy, aby pokazał się każdy z nich – mówią jednym głosem trener Piotr Stokowiec i Jarosław Bako, jego asystent opiekujący się golkiperami. – Rywalizacja pomiędzy nimi stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Są w dobrych relacjach, rozmawiają, wspierają się – dodaje trener bramkarzy Czarnych Koszul. Wydaje się, że w pierwszym składzie Polonii w meczu z Koroną znajdzie się Pawełek. Przyrowski miał ostatnio ciężkie tygodnie. Popełnił dwa proste błędy, które spowodowały, że Polonia straciła bramki i przegrała – z Legią (1:2) i Ruchem Chorzów (1:2). Pawełek zawalił tylko jednego gola – w rundzie jesiennej w spotkaniu ze Śląskiem we Wrocławiu (1:2). Były zawodnik Wisły przepuścił dotąd 15 goli w 12 meczach i tylko raz zachował czyste konto. Jednak paradoksalnie lepsze statystyki ma Przyrowski. W czterech meczach nie dał się pokonać rywalom (w tym trzy z rzędu) i puścił 13 goli.

Młynarczyk: O wyborze Lewandowskiego zadecydują pieniądze

Lewandowski po czterech golach strzelonych Realowi w Dortmundzie rozbudził nadzieje na kolejne bramki.
– To był wyczyn, który przejdzie do historii. W Madrycie też miał swoje szanse, ale ich nie wykorzystał. Zabrakło trochę koncentracji, ale i szczęścia, bo przecież raz trafił w poprzeczkę. Może w finale poprawi dorobek bramkowy w tej edycji Ligi Mistrzów?

Lewandowski do Manchesteru, Realu, Barcelony, Bayernu. Polski napastnik przymierzany jest do legendarnych klubów. Gdyby pan był jego menedżerem, co by mu pan radził?
– Przede wszystkim to wspaniałe, że Robert osiągnął taki pułap. Pewnie za chwilę stanie przed trudnym wyborem. Oczywiście zadecydują pieniądze, nie mam co do tego wątpliwości. Zawodnik musi jednak wziąć pod uwagę kilka innych czynników, m.in. z kim będzie grał, czy styl gry danego zespołu będzie mu odpowiadał, wreszcie czy będzie mógł liczyć na regularne występy. Bo to nie jest takie proste. Dziś jesteś wyróżniany, idziesz do wielkiego klubu i za chwilę możesz grzać ławę lub siedzieć na trybunach. W Borussii są świetni pomocnicy, którzy rozumieją się z Lewandowskim. Kiedy jednak słyszę, że nasz zawodnik nie może więcej zarabiać niż np. Marco Reus, to nie dziwię mu się, że chce zmienić otoczenie i zarabiać więcej.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama