Lista przepytanych przez nas piłkarzy jest już coraz dłuższa – po Gołębiewskim, Zbozieniu, Kamińskim, Rzeźniczaku, Kieszku, Janocie i Zielińskim pora na Tomasza Wróbla. Świeży bohater cyklu „Weszło z butami”.
Książka czy film?
Jedno i drugie, ale ostatnio chyba książki. Teraz czytam trzy – „Głupcy umierają”, „Myśleć jak Leonardo da Vinci” i „Jak nie być profesjonalnym piłkarzem”. Jestem pod koniec Mersona i… no, dzieje się.
Którego piłkarza biografię chciałbyś przeczytać?
Czytałem Giggsa, ale do mnie nie trafił. Chętnie przeczytałbym Gascoigne’a.
Leo Messi czy Cristiano Ronaldo?
Messi bije Cristiano talentem, a Portugalczyk to tytan pracy. Ale – choć podziwiam ich obu – chyba jednak Leo.
Playboy czy Forbes?
Playboy. Za ciekawe artykuły i fajne zdjęcia.
Obrońca, który w Polsce najbardziej kopie po nogach?
Przyjęło się, że Henriquez, ale mnie nigdy nie wyciął. Jest jednak kilku takich, przeciwko którym ciężko się gra, choćby Lisowski.
Czego nie usunąłbyś z iPada?
Gier mojej małej. Chcemy, żeby córka prowadziła życie na sportowo, ale ma też na iPadzie rozrywkę. Jakbym usunął jej gry, to byłyby krzyki.
Najładniejsza dziewczyna piłkarza?
No nie wiem… Moja? Ale dopiszcie w nawiasie, że ciekawie dobierają się w Anglii. Jestem heteroseksualny, nie patrzę czy dany gość jest przystojny, ale tamtejsze związki przypominają mi o bajce, jaką córka teraz ogląda – „Piękna i bestia”.
Gangbang czy impreza z Drewniakiem?
(śmiech) Zdecydowanie Gangbang! Mogłoby być ciekawie…
Najbardziej zabawny komentarz z Weszło?
Są świetne, aż czasem sobie kopiuję. Przypomniał mi się teraz bodaj o Rasiaku, ale nie wiem czy znalazłem go u was – że jak pójdzie zagranicę, to opali się na heban i będzie drewnem szlachetnym (śmiech).
Co byś zrobił, gdybyś dostał od kibica z liścia?
Charakter nie pozwoliłby mi pozostać obojętnym. Wolałbym się nie sprawdzać, ale… na pewno bym nie odpuścił.
Inwestycje – tak czy nie?
Zdecydowanie tak. Mam nieruchomości, a myślę właśnie z kumplem o otwarciu firmy.
Loki Kulawika czy wąsy Levego?
(śmiech) Jednemu i drugiemu ten styl pasuje.
Najbardziej niedoceniany ligowiec?
Podam tego z Bełchatowa – Kamil Wacławczyk. Ułożony, pracowity, słucha rad, dobrze wyszkolony technicznie. Wyróżnia się od jakiegoś czasu, ale stać go na więcej.
Dawid Nowak – częstsze spotkania na boisku czy w drodze do gabinetu?
Szanuję go za umiejętności piłkarskie, więc wybieram boisko. Talent ma olbrzymi, szkoda tych problemów ze zdrowiem.
Mateusz Mak czy Michał Mak?
Do dziś ich nie rozróżniam! Rozmawiam z nimi przez jakiś czas i nagle pytam „a który to który?” (śmiech). Idą odpowiednią drogą i mają potencjał, żeby jeszcze lepiej grać.
Najgłupsze pytanie od dziennikarza?
Najgorsze są te po przegranych meczach… To jak, czego zabrakło, żeby wygrać?
Największa krytyka, jaką usłyszałeś?
To było, jak zaczynałem kopać piłkę i byłem przez trzy dni na mini-testach w GKS-ie Katowice. Usłyszałem od kolegów z drużyny wiele ciepłych słów, ale prezes stwierdził, że to za wysokie progi. Zabolało mnie to.
W szatni z Mrazem czy z Gikiewiczem?
Ciężki temat. W profesjonalnej piłce – to chyba powiedział trener Łazarek – trzeba wiedzieć, z kim, kiedy i ile. Jeden nie powinien przyjść w takim stanie na trening, a drugi powinien to załatwić w inny sposób.
Szpakowski czy Borek?
Borek. Świetnie prowadzi programy, ma ogromną wiedzę i to z różnych dziedzin sportu, nie tylko z piłki. Bardzo inteligentny.
Burneika czy Ozdoba?
Gala była fajna i ciekawa, ale walka finałowa… To powinien być dodatek, nie finał. Ludzie ciężko pracują na treningach, starają się od kilku lat, a śmietankę zbija ktoś inny. Kilka godzin później oglądałem, jak walczył Jon Jonesa i to był niesamowity poziom. Warto było nastawić budzik na czwartą rano, bo włosy stały mi dęba i na nogach, i na rękach. A u nas jeden miał fajny plan, ale tylko uciekał, a drugi – no, po prostu robi fajny show. Dlatego nie wybieram żadnego.
Do you speak English czy we will say what time will tell?
I speak English (śmiech). Szkoda mi było Wojtka. Do odważnych świat należy, ale mógł poczekać z tym wywiadem.
Największy pantoflarz w drużynie?
W Bełchatowie takiego nie było – na imprezę na wkupne przychodzili wszyscy, chyba, że komuś wypadło naprawdę coś ważnego… Ale przychodzi mi do głowy nazwisko – Sebastian Skoczylas, graliśmy razem w niższej lidze. Unikał wielu sytuacji i mu to zostało do dzisiaj.
Tatuaże?
Strasznie mi się podobają. Jeśli odpowiednio wykonany, to dla mnie jest to dzieło sztuki. Myślałem kiedyś o tatuażu, ale zrezygnowałem. Nie chciałbym, żeby kiedyś córka przyszła i powiedziała: „tato, masz tatuaż, to ja też sobie zrobię”. Ale popatrzeć lubię.
Podbeskidzie – utrzymanie czy spadek?
Mają ciekawą drużynę, zdobywają gole i powalczą do końca. Tym bardziej, że… została jeszcze Komisja Licencyjna.
Kamil Kiereś czy Jan Złomańczuk?
Najłatwiej byłoby powiedzieć, że teraz mógłby mnie Kiereś przywrócić (śmiech). Nie chcę wybierać, obaj mają swoje plusy.
Szydera w piłce – potrzebna czy denerwująca?
Pewnie, że denerwująca, bo takie docinki i negatywne komentarze zawsze denerwują. Ale jest bardzo potrzebna i ja ją lubię. Weszło akurat jedzie równo z trawą, ale jedzie w sposób i ostry, i śmieszny.