Co różni Niemców i Hiszpanów w podejściu do dzisiejszego półfinału Realu z Borussią? Łatwiej odpowiedzieć, co ich łączy. Wiara. Po hiszpańskiej stronie w to, ze losy awansu ciągle nie zostały przesądzone. Po niemieckiej – przekonanie, że wszystko jest pod kontrolą, że Królewscy nie mogą się podnieść. W Madrycie trwa dmuchanie balonika. Ogromna pompa. Dyskusja o kolejnej remontadzie. W Dortmundzie tymczasem panuje pozorny luzik. Juergenn Klopp z hollywoodzkim uśmiechem, żartujący z dziennikarzami, zagadujący rzecznik prasową. Dobra kreacja: patrzcie, jest ok, panujemy nad sytuacją.
Dzienniki „El Mundo Deportivo” oraz kataloński „Sport” zajmują się dziśâ€¦ Barceloną. W tym drugim tytule to zresztą typowe. Choćby przedstawiciel Realu odkrył nowy układ planetarny albo nowy kontynent, na okładce i tak z pewnością widniałby Messi. W innych prestiżowych, sportowych gazetach trwa jednak „Operación tres goles”. Tyle musi strzelić Real, nie tracąc żadnego, żeby awans stał się faktem. Hiszpanie wyliczają, że porażka takich rozmiarów po raz ostatni przytrafiła się Borussii w Lidze Mistrzów 19 miesięcy temu. W meczu fazy grupowej z Olympique Marsylia. Co ciekawe – w tym samym zestawieniu obrony, które prognozowane jest na dzisiejsze spotkanie. Z Łukaszem Piszczkiem na prawej stronie, bo mimo urazu, z którym borykał się w ostatnich dniach, wszyscy są pewni, że dziś znajdzie się w składzie.
Hiszpańscy dziennikarze wyliczyli również, że tylko pięć razy w erze Kloppa Borussia przegrała wynikiem, który dziś premiowałby zespół z Madrytu. Z drugiej strony – przypominają krzepiącą historię. Oficjalna strona internetowa Realu codziennie publikuje wspominki, które mają udowodnić, że remontada jest wykonalna. Przywołuje w pamięci chociażby dwumecz z Borussią Moenchengladbach z 1985 roku, kiedy Niemcy pokonali w pierwszym meczu „Królewskich” 5:1, a jednak w rewanżu Jorge Valdano i Santillana strzelili cztery gole. Zapewnili awans, który zakończył się triumfem w całych rozgrywkach.
– Mniej milionów, więcej jaj – krzyczeli ostatnio kibice do piłkarzy Realu. Tymczasem ci odpowiedzieli im właśnie materiałem wideo z przesłaniem „nuestra fuerza eres tu”. Kibicu, jesteś naszą siłą. Przed rewanżem z Borussią swój wygląd zmieniła nawet szatnia w Madrycie, przystrojona w dziesiątki haseł motywacyjnych. Napisów w stylu: „niemożliwe nie istnieje, razem możemy to zrobić”. Jose Mourinho tym razem odpuścił sobie gierki na konferencji prasowej. Mówił o tym, że dla niego to po prostu futbol, kolejne 90 minut do rozegrania, byle tylko w lepszym stylu niż przed tygodniem. Nie chciał szacować szans. Nadmienił jedynie, że parszywe jest w tej sytuacji położenie trenera, bo gdy zdobywał 100 punktów w poprzednim sezonie, był to sukces Realu. Jeśli dziś przegra z Borussią, będzie to porażka Mourinho.
Bernd Schuster na łamach hiszpańskiej prasy mówi: – Real jest najlepszy na świecie, a Bernabeu ma w sobie coś magicznego. Ta noc może przejść do historii… Ilkay Gundogan, przepytywany na konferencji, zgadza się tylko z ostatnim zdaniem. Chce przejść do historii z powodu wyeliminowania Realu, ale Bernabeu już mu niestraszne. „Zebraliśmy w tym sezonie doświadczenie. Wiemy jak się tu gra”. Juergenn Klopp dodaje, przekomarzając się wcześniej z dziennikarzem: – Jesteśmy na dobrej pozycji, ale to nie będzie spacerek po parku. Zagramy jak ludzie, którzy o finale Ligi Mistrzów marzyli od dzieciństwa.
Niemiecki Kicker jest dziś na okładce… anglojęzyczny. Jakby chciał, żeby każdy na świecie rozumiał powagę sytuacji oraz hasło: „Road to Wembley”. Furtkę przed tygodniem uchylił Lewandowski. Dziś ma tylko pomóc, by nie zamknęła się zanim przejedzie przez nią cały czarno-żółty autokar. No, ewentualnie mógłby powalczyć z Cristiano Ronaldo, który na czele klasyfikacji strzelców LM wyprzedza go o dwa gole.
Zarówno Real, jak i Borussia wygrały swoje ostatnie mecze ligowe. Dortmund mógł spokojnie zaatakować takimi nazwiskami jak Langerak, Kirch, Hofmann, Leitner, Bittencourt czy Schieber, magazynując energię na wtorek. Real zmuszony był walczyć w meczu tyle istotnym, bo mogącym zapewnić drużynie drugie miejsce w lidze, co prestiżowym, bo przecież z lokalnym rywalem – Atletico. Nawet to nie skłoniło jednak Mourinho do wystawienia jedenastki bliskiej optymalnej. Wszystkie siły rzucone na Borussię…
Ze słyszanym już w tym roku w Hiszpanii hasłem: remontada es posible.

