Przed nami 24. kolejka Ekstraklasy. Lech jedzie do Białegostoku z myślą by nie stracić dystansu do Legii. W Zabrzu czekają nas Wielkie Derby Śląska – o wyjątkowo niedogodnej porze. W niedzielę o godzinie siedemnastej. W związku z groźbą nieprzyznania licencji Polonii, nadzieje odżywają nawet w Bełchatowie. Tymczasem my, jak zwykle na kilka godzin przed pierwszym meczem, zadajemy swoje pytania o ligę.
1. Czy Rogalski oszalał w sprawie Demjana?
Słowak strzelił wiosną siedem goli, co czyni go najskuteczniejszym napastnikiem rundy, jednak z pewnym zaskoczeniem obserwujemy na jaką skalę rozprzestrzeniają się zachwyty nad jego osobą – ciągle niewspółmierna do tego co robi. Jakiś czas temu jak Filip z konopi wyskoczył prezes Borecki (ten wąsaty, fan przedpotopowych garniturów i płaszczy) i oświadczył, że Demjan w niektórych elementach jest lepszy od Lewandowskiego, a już na pewno całościowo lepszy od Marka Saganowskiego. Dzisiaj na łamach katowickiego „Sportu” wyskakuje Maciej Rogalski i oświadcza: Demjan jest jak „Lewy” w Dortmundzie. Z każdej pozycji trafi. Robi wszystko z niebywałym rozmachem. Gdziekolwiek się ustawi, strzeli gola.
Szanujemy osiągnięcia Słowaka w tym sezonie, ale panowie, jednak trochę powagi.
2. Czy Wisła ucierpi na nieobecności Pareiki…?
Czy tylko na niej zyska? Estończyk jest kontuzjowany i kilka najbliższych dni spędzi w swoim kraju. Trudno traktować to jako ogromną stratę, bo w ostatnich meczach – delikatnie ujmując – zbyt często nie pomagał Wiśle. Z drugiej strony… Nie robili tego także Michał Miśkiewicz i Gerard Bieszczad. Pierwszy nie był najpewniejszym punktem zespołu w przegranym z kretesem meczu z Zagłębiem, drugi mógł zachować się znacznie lepiej przy jednym golu Jagiellonii w ostatniej kolejce ligi. Wisła jest dziś trochę jak Roda Kerkrade – ma do dyspozycji dwóch stosunkowo młodych i niedoświadczonych bramkarzy, i zupełnie nie wiadomo, co może z tego wyniknąć. Póki co zanosi się, że z Widzewem zagra Miśkiewicz.
3. Jankowski wyskoczy z majtek, żeby Górnik znowu stracił punkty?
W jednym z pierwszych występów w Ekstraklasie – właśnie w Zabrzu – zapomniał zabrać ze sobą spodenek. Dzisiaj zapowiada: „przesłanie w szatni jest takie: wyskoczymy z majtek, żeby wygrać z Górnikiem” (źródło: Sport). Sam Jankowski w dwóch ostatnich meczach ligi strzelił trzy gole. Górnik przegrał na wiosnę sześć meczów z ośmiu i w niedzielę o 17. przyjmie u siebie „niebieskich”. Kolejne spotkanie z serii tych, które ma pokazać, że Górnik w ogóle walczy o puchary, czy chętnie się z nich wywinie.
4. Czy Korona wreszcie wygra na wyjeździe?
Z dwa dni, 28 kwietnia, minie rok od ostatniego kompletu koroniarzy na obcym terenie – wygranej 2:0 z Bełchatowem po dwóch golach Pavola Stano. W tym sezonie zespół Ojrzyńskiego przywiózł z wyjazdów cztery punkt i ledwie sześć zdobytych bramek. Dziś jedzie do Szczecina z jedną myślą: by pogonić Pogoń. Gospodarze po cichu mówią: „jeśli nie wygramy z Koroną, to chyba już z nikim…”, w Kielcach z kolei mają pełne prawo odpowiedzieć: „jeśli nie tym razem, to już chyba nigdy”. – Jak widać, nawet Barcelonę można puknąć 4:0. Na pewno w Pogoni pompują się, że przeciwnik jest do pokonania – mówi Ojrzyński.
Statystycznie jest 66% szansy, że któraś z drużyn WRESZCIE się przełamie.
5. Czy top tabeli podtrzyma zwycięską passę?
Dobrze widzieć, że w lidze, w której wszyscy na potęgę tracą punkty i nie da się przewidzieć żadnego rezultatu, dwie drużyny walczące o mistrzostwo nareszcie o ten tytuł się ścigają, a nie tylko po niego pełzną. W końcu jest tak jak powinno. Gdyby stworzyć tabelę na podstawie – załóżmy – pięciu ostatnich meczów, Lech i Legia byłyby na szczycie bez choćby jednego przegranego meczu. W tej kolejce i jedni, i drudzy grają na wyjeździe. Lech w Białymstoku, a Legia w Gliwicach. Szczególnego smaczku nabiera starcie Kolejorza z Jagą, jeśli uświadomić sobie, że drużyna Hajty też w ostatnich pięciu meczach nie przegrała ani razu. Wpadka w Białymstoku grozi zwiększeniem dystansu do Legii już do siedmiu punktów.
6. Bełchatów ma jednak o co walczyć?
Polonia Warszawa złożyła tak beznadziejny wniosek licencyjny, że podobny mógłby napisać gimnazjalista w czasie długiej przerwy. Cała linia obrony Króla opiera się na optymistycznym założeniu, że pieniądze na spłatę długów w końcu się znajdą. Czarnym Koszulom na ten moment poważnie grozi wykluczenie z przyszłorocznych rozgrywek, a to oznacza, że mała furtka otwiera się nawet przed Bełchatowem. W końcu zespół Kieresia traci do Podbeskidzia jedynie pięć punktów, a piętnaste miejsce – teoretycznie – może dać utrzymanie. Jednak jest o co walczyć. Tym bardziej, że GKS jedzie właśnie na Konwiktorską i ze świadomością, że ekipa Stokowca ostatnio traci punkty na potęgę. Nie wygrała od 1 marca.
7. Co z tym Jeleniem?
Irek ma w sobie jakiś mały pierwiastek pecha, bo kiedy grał – no, przebywał – w Podbeskidziu, bielszczanie zbierali w łeb mecz po meczu. Nagle przyszedł do, wydawało się, znacznie lepiej rokującego Zabrza i sytuacja się powtarza. Ł»eby tego było mało, ostatnio ze składu wygryzł go nawet Zachara, a dziś znów ptaszki ćwierkają, że Jeleń może zacząć derby Śląska na ławce rezerwowych. Mamy 26 kwietnia. Zegar tyka, a Irek ciągle nie przynosi swoją postawą jakichkolwiek argumentów, żeby w niego wierzyć.
8. Jak przebiegnie wycieczka widzewiaków do Krakowa?
Małopolski wojewoda Jerzy Miller nie ugiął się pod krytyką i podtrzymał swoją decyzję – kibice Widzewa (a wraz z nimi fani Ruchu, bo oni też wybierali się do Krakowa) nie wejdą dziś na stadion. Stowarzyszenie kibiców z Łodzi już zapowiedziało, że z wyjazdu nie zrezygnuje. Na stronie sympatyków Ruchu również widnieje informacja, że eskapada do Krakowa ciągle aktualna. Nie wiemy co z tego wyjdzie, czy kibice zostaną zawróceni w drodze, czy będą dopingować pod stadionem, czy od razu zostaną wysłani z powrotem na pociąg, ale czujemy, że będzie wokół tego wydarzenia jeszcze niemała afera.
9. W Zagłębiu powalczą ze Śląskiem o kontrakty?
Prezes Marek Bestrzyński na łamach Gazety Wyborczej zapowiada: „Ze Śląskiem nie zagramy tylko o prestiż. My wciąż myślimy o europejskich pucharach”. Teoretycznie, gdyby Zagłębie w ostatnich meczach aż tak nie cieniowało, nie moglibyśmy traktować tych słów tak jakby wypowiedział je Kulawik. Szczególnie, że terminarz sprzyja lubinianom. Zagrają w tym sezonie jeszcze z: Podbeskidziem, Polonią, Lechią czy Wisłą. Nic tylko zdobywać punkty… i walczyć o kontrakty. Paweł Wojtala będzie miał pełne ręce roboty, bo lista wygasających umów ciągnie się w nieskończoność. Pawłowski, Costa, Hanzel, Tunczew, Małkowski… Długo by wymieniać. Niektórzy – jak Wilczek, wspomniany Małkowski albo Trochim – na 99 procent już teraz są skreśleni, ale nie brakuje takich, którzy jeszcze mogą coś udowodnić.
10. Czy Teodorczyk zamierza jeszcze odpalić w tej rundzie?
Kto by się spodziewał, że jego największym zmartwieniem w Lechu będzie Bartek Ślusarski. Wiosenny dorobek „Teo” delikatnie mówiąc nie powala. Póki co na naszych oczach – i piszemy to z przykrością – odgrywa się typowa scenka. Facet błysnął w słabszym klubie, dostał nawet powołanie do reprezentacji, zaczęto o nim mówić w kontekście zagranicznych klubów. W końcu trafił do nieco lepszego zespołu w Polsce i na razie kończy się klapą. Moglibyśmy przyjechać na Bułgarską bez butów, sami wyjść w składzie Lecha i nasz dorobek bramkowy byłby taki sam jak Teodorczyka. Duże rozczarowanie, choć ciągle czekamy na przebudzenie, bo ten chłopak jednak zdążyć już pokazać, że JAKIŚ potencjał w nim drzemie.


