Przepoczwarzona reforma ekstraklasy. Teraz dopiero zapowiada się idiotycznie!

redakcja

Autor:redakcja

25 kwietnia 2013, 01:00 • 3 min czytania

Ekstraklasa SA chwaliła się, że prace nad reformą ekstraklasy trwały od roku. Analizowano plusy i minusy, zyski i straty, zagrożenia i nadzieje. Jak się okazuje – zbędne zamieszanie. W środę zebrali się przedstawiciele klubów i na kolanie wymyślili nową reformę. 37 kolejek? W porządku. Podział na dwie grupy? W porządku. Ale już bez dzielenia punktów. No i finansowe wsparcie dla dolnej ósemki.
Niestety, musimy to napisać: zdecydowanie za dużo w polskiej piłce mają do powiedzenia kretyni. A jeszcze więcej mają do powiedzenia biedacy. Czyli większość. Uroki demokracji.

Przepoczwarzona reforma ekstraklasy. Teraz dopiero zapowiada się idiotycznie!
Reklama

Co miał zagwarantować nowy system rozgrywek? Brak meczów o pietruszkę. O dziwo, prezesi klubów tego nie dostrzegali i krzyczeli: ejże, kto przyjdzie na te ostatnie mecze, skoro my już o nic nie będziemy grali? Jakby zupełnie nie rozumieli, że podział punktów gwarantuje emocje zarówno w fazie zasadniczej, jak i w fazie finałowej. W nowym systemie praktycznie nie dałoby się o nic nie grać. Cały czas należałoby być skoncentrowanym i w pełnej gotowości. Ale to wymaga… Hmm, to wymaga profesjonalizmu. A jak wiadomo, profesjonalizmu lepiej się wystrzegać. A mecze o stawkę to ZفO.

Powstał więc nowy pomysł: brak podziału punktów i dalej podział na grupy. Wniosek oczywisty – teraz dopiero będą mecze o pietruszkę. Dodatkowe siedem meczów zapowiada się na nadzwyczajne nudziarstwo, ponieważ po 30 seriach spotkań już i tak wszystko może być jasne. Teraz dopiero może się zdarzyć tak, że przykładowa Korona Kielce będzie grał z przykładowym Bełchatowem o utrzymanie, ale będzie miała nad nim szesnaście punktów przewagi (jak teraz) albo i dwadzieścia cztery (jak może być po 30 kolejkach tego sezonu). Jeśli więc prezesi bali się, że na ostatnie siedem meczów nikt nie będzie chodził, to w praktyce to sobie chcą zagwarantować. Takie mózgi rządzą polską piłką. Jeśli już ma nie być podziału punktów, to lepiej w ogóle z grup zrezygnować: bo faktycznie sprawimy sobie wątpliwą przyjemność oglądania meczów nonsensownych.

Reklama

Nie miejcie złudzeń, im nie chodzi o żadną „niesprawiedliwość”, wynikającą z dzielenia punktów. Im chodzi o to, że się boją rywalizacji. Im szybciej rywalizacja się kończy, tym lepiej dla nich.

Dodatkowo, co już jest czystym kretynizmem, ligowi biedacy chcą wywalczyć fundusz dla „pokrzywdzonych”, czyli dla tych, którzy trafią do grupy spadkowej – od 300 do 500 tysięcy złotych na klub. Nasza liga będzie więc chyba jedyną na świecie, w której promowane będzie dziadostwo. Kasę dostawać będą nie zwycięzcy, ale przegrani. Toż to absurd nad absurdy. Ale oddaj decyzje gołodupcom to właśnie takie kwiatki zasadzą. Czekamy na odpowiedź, czy wedle nowego systemu, bardziej będzie opłacało się zająć dziewiąte miejsce niż ósme, ponieważ wówczas klub otrzyma pół bańki wsparcia? Na razie na to wygląda.

Ostateczną decyzję co do losów reformy kluby mają podjąć do 30 kwietnia. To co napisaliśmy powyżej, to opcja, która w środę uchodziła za najbardziej prawdopodobną. Mamy nadzieję, że ktoś to jeszcze zdoła odkręcić…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama