Wtorkowy przegląd prasy bez powalających materiałów, jednak co najmniej trzy tytuły żyją informacją o tym, że Ireneusz Król zamierza oddać Polonię za symboliczną złotówkę.
FAKT
Bobo Kaczmarek ostro krytykuje reformę ligi.
Kaczmarek jest zniesmaczony tym, że reformę ogłoszono nie konsultując w ogóle jej wprowadzenia z tymi, którzy obok piłkarzy będą funkcjonować w jej realiach, czyli trenerami i prezesami klubów. – Jeśli ma być reforma, to przygotujmy ją od A do Z. Nie widziałem jeszcze, aby ktoś zza biurka zrobił w Polsce dobrą reformę. Jestem biologiem z wykształcenia i wiem, że przez podział rozmnażają się jednokomórkowce – kwieciście przekonywał „Bobo”. – Niektóre przez pączkowanie – dodał po chwili trener Lechii. Kaczmarek ma za złe Ekstraklasie SA, że podejmując postanowienie o reformie kompletnie zlekceważyła opinię ligowych szkoleniowców. – Nikt nie przejmuje się naszym zdaniem. W grudniu podczas spotkania z trenerem Fornalikiem, gdy spytano nas o opinię na temat reformy, jednoznacznie powiedzieliśmy, że taka reforma, tak nieprzygotowana, nic nie da. Ł»e jesteśmy wszyscy jej przeciwni – opowiada Kaczmarek.
Waldemar Fornalik zmienia taktykę.
Problemy z zestawieniem linii obrony to w ostatnich latach największe zmartwienie kolejnych selekcjonerów. Nic więc dziwnego, że obecny trener biało-czerwonych Waldemar Fornalik (50 l.) poważnie myśli o zmianie taktyki. Już w meczach z Ukrainą i San Marino chciał sprawdzić wariant z trójką obrońców wspomaganych przez dwóch „fałszywych skrzydłowych”. Do tego pomysłu może wrócić w meczu z Mołdawią. Czasu na eksperymenty nie ma zbyt wiele, bo wkrótce czekają nas piekielnie trudne starcia – z Czarnogórą, Ukrainą i Anglią. Przed niedawnym meczem z Ukrainą, który Polacy przegrali w Warszawie, Fornalik miał sporo problemów z zestawieniem defensywy. Wtedy właśnie pojawił się pomysł, by zagrać trójką w tyłach. Taką taktykę stosuje kilka drużyn, m. in. włoskie Napoli i Juventus, reprezentacja Chile, warszawska Polonia i… Dolcan Ząbki. Przynosi ona różne skutki – Polonia i Chile tracą sporo goli, natomiast Napoli i Dolcan – niewiele. – Bardzo podoba mi się taki pomysł. Coraz częściej zespoły ligowe stosują taką taktykę i przynosi ona świetne efekty. W Polsce taki system funkcjonuje chociażby w Dolcanie Ząbki. Oczywiście to inny rozmiar kapelusza, ale chciałbym, żeby trenerzy częściej ustawiali swoje drużyny w takim systemie – mówi Faktowi Andrzej Iwan (54 l.), były reprezentant Polski.
Legia zagra z Barceloną na stulecie klubu?
Dzięki nawiązaniu kontaktu z jednym z najpotężniejszych ludzi w świecie futbolu być może uda się zaprosić Barcelonę do Warszawy. Cena: milion euro plus koszty przyjazdu drużyny. – Rozmawialiśmy o stuleciu Legii. Jest na to szansa – dodaje. Panowie spotkali się w siedzibie klubu na Camp Nou. Rozmawiali przez kilka godzin na temat funkcjonowania katalońskiego giganta. Rosell zrobił duże wrażenie na Leśnodorskim. – Bardzo fajny człowiek z ogromną wiedzą o piłce. Mentalność zwycięzcy. We wszystkim musi być numerem jeden. Kiedy przyjechaliśmy do jego biura pytał, jak sobie radzimy. Kiedy powiedziałem, że jesteśmy liderem ligi odpowiedział: „okej, to możemy rozmawiać” – dodaje z uśmiechem Leśnodroski. Rosell zdradził kilka tajników funkcjonowania tak ogromnej maszyny, jaką jest Barcelona. Leśnodorski i przewodniczący rady nadzorczej Legii Wojciech Kostrzewa (53 l.) poznali też osoby odpowiedzialne za marketing. – Rosell zaznaczył, że jest kilka kluczowych aspektów, aby znaleźć się na takim poziomie jak oni: najlepsi trenerzy, najlepsi lekarze i najlepsze odżywianie. W tych sprawach nie korzystają z żadnej pomocy zewnętrznej. Z rozmowy z Rosellem zrozumiałem, że piłkarze niemal cały czas są w klubie. Nie ma mowy o dniu wolnym w trakcie sezonu: są treningi, regeneracja i praca ze sponsorami.
RZECZPOSPOLITA
Dłuższy tekst zapowiadający Ligę Mistrzów.
Charakter Barcelony to słynne DNA, o którym tak głośno było w okresie największej świetności, poddawane jest regularnym testom. Blisko zwycięstwa był odradzający się Milan, który w 1/8 finału Ligi Mistrzów wygrał na własnym boisku 2:0 i ze spokojem czekał na rewanż. Wtedy za odprawę przed meczem wzięli się sami piłkarze. Andres Iniesta, Xavi i Leo Messi postanowili udowodnić, że są jeszcze w stanie czarować i zaczarowali tak, że po zwycięstwie 4:0 w Barcelonie włoskie media znowu pisały o drużynie kosmitów, z którymi zwyczajni ludzie nie potrafią sobie poradzić. Zespół prowadził wtedy Jordi Roura, który na ławce rezerwowych głównie siedział i milczał. Zastępował leczącego w Nowym Jorku nowotwór ślinianki przyusznej pierwszego trenera Tito Vilanovę. Piłkarze grali dla Vilanovy, po każdym zwycięstwie mówili, że jemu je dedykują, ale trener wrócił już do Barcelony, a gra drużyny nadal pozostawia wiele do życzenia. Zespół stał się tak zależny od Messiego, jak nigdy wcześniej. W poprzednich sezonach mówiono, że kolejne rekordy Argentyńczyka nie byłyby możliwe bez genialnych pomocników, teraz widać, że genialni pomocnicy na nic by się nie przydali bez Messiego. Kiedy po pierwszym, zremisowanym 2:2 ćwierćfinale Ligi Mistrzów z PSG, Katalonia szykowała się na rewanż, nikt nie pytał o taktykę czy pomysł na francuskich nuworyszy, wszyscy martwili się o zdrowie Messiego, który w Paryżu na drugą połowę z powodu kontuzji już nie wyszedł.
GAZETA WYBORCZA
Ireneusz Król zdecydował się oddać klub za… symboliczną złotówkę?
Prezes Polonii Ireneusz Król zdecydował się przekazać za symboliczną złotówkę warszawski klub powstałemu w ubiegłym tygodniu Stowarzyszeniu Polonia Warszawa. – Na razie mamy ustną deklarację prezesa, mamy nadzieję, że tym razem pan Król słowa dotrzyma – mówi prezes stowarzyszenia Grzegorz Popielarz. Finalizacja rozmów ma nastąpić w tym tygodniu. Od trzech dni trwają intensywne negocjacje między dwiema stronami. Stowarzyszenie reprezentował były działacz UEFA i PZPN Stanisław Specik. – Dostałem informację, że pan Król odda Polonię na warunkach nas satysfakcjonujących. Podkreślam, że nie jest to jeszcze pewne, ale myślę, że można z optymizmem do tego podchodzić – stwierdził Popielarz. Nie wiadomo do końca, kto będzie nowym właścicielem Polonii. Stowarzyszenie ma za zadanie znalezienie nowego inwestora lub sponsora, a przede wszystkim doprowadzenie do pomyślnego zakończenia procesu licencyjnego. Polonia Króla nie miałaby szans na otrzymanie certyfikatu na przyszły sezon.
Wisła zastanawia się czy przedłużyć umowę z Sarkim.
Jednym z aspektów przemawiających za Sarkim, a bardzo ważnym dla Wisły, były niskie oczekiwania finansowe Nigeryjczyka. – Nie zawsze bowiem chodzi o pieniądze. Czasem lepiej się pokazać z dobrej strony, a wtedy same przyjdą – uważa Sarki. – Skoro podpisał kontrakt, to znaczy, że mu się wszystko podobało – dodaje Ibrahim Sunday, który pomagał Sarkiemu w przyjściu na Reymonta i reprezentuje jego interesy. – On teraz nie może myśleć, że chce się tylko pokazać, by zasłużyć na nową umowę. Po prostu musi w każdym kolejnym spotkaniu starać się grać coraz lepiej. Na razie Wisła nie rozpoczęła negocjacji w sprawie przedłużenia umowy. W kontrakcie jest zapis o dwóch kolejnych latach oraz o tym, że krakowski klub ma prawo pierwszeństwa. – Jest jeszcze czas. Emmanuel zagrał dopiero dwa niezłe mecze z Legią i Jagiellonią. Niech pokaże, że może być jeszcze lepszy – twierdzi były wiślak. – Mam nadzieję, że wkrótce usiądziemy do rozmów, ale na razie najważniejsze jest, by nadal pokazywał, że warto na niego stawiać.
SPORT
Polonia Bytom czeka na wyrok w sprawie zawieszenia licencji.
Działacze bytomskiego klubu wciąż czekają na orzeczenie Komisji Dyscyplinarnej PZPN w sprawie zawieszenia klubowej licencji na grę w I lidze. Decyzja może zapaść w czwartek. Przypomnijmy, że pięciu byłych graczy Polonii złożyło wniosek o zawieszenie klubowi licencji ze względu na problemy z odzyskaniem zaległości. – Na ostatnim posiedzeniu komisji, sprawa Polonii znalazła się w porządku obrad, ale nie podjęto żadnych decyzji. Zdecydowano się dać sobie jeszcze czas do następnego posiedzenia. Prawdopodobnie kwestia zostanie poruszona w najbliższy czwartek – mówi Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN.
Zachara: Kibice nam nie grozili, lecz mobilizowali na derby
– Fani mają pełne prawo wyrażać swoje zdanie, zwłaszcza, że za nami trzy porażki z rzędu. Nie chodziło jednak o żadne groźby – mówi Mateusz Zachara, piłkarz Górnika Zabrze. Po porażce w Kielcach, zabrzanie usłyszeli od swoich kibiców trochę pretensji. – Chodziło o zmobilizowanie nas, zachęcenie do tego, żebyśmy dawali z siebie jeszcze więcej. Tym bardziej, że teraz czekają nas – tak ważne dla nich – derby z Ruchem Chorzów – tłumaczy Zachara. Zawodnicy Górnika nie szukali winnego porażki w Kielcach w osobie sędziego. – Uznaliśmy, że nie ma sensu roztrząsać czegoś, na co nie mamy wpływu. Oczywiście, gdyby nie błąd arbitra, ten mecz potoczyłby się pewnie inaczej, ale sędzia to też człowiek. Szkoda natomiast, że podobne wpadki przytrafiają im się ostatnio dość często – kręci głową napastnik.
DZIENNIK POLSKI
Saidi Ntibazonkiza prawie po roku wrócił do treningów.
Zadeklarował, że chce pomóc w awansie. Wszystko zależy od tego, jak będzie się prezentował na treningach i walczył o miejsce w kadrze meczowej. Może wezmę go na ławkę już na Bogdankę Łęczna? Jest głodny piłki. Ja się cieszę, bo to wartościowy piłkarz – mówi trener Wojciech Stawowy. Sam Ntibazonkiza uznał, że jego powrót do zespołu po blisko rocznej przerwie nie jest wystarczającym powodem do rozmów w dziennikarzami. Przebierający się do tej pory w innej szatni niż I drużyna Burundyjczyk wczoraj zajął miejsce między graczami pochodzącymi z Bałkanów. W szatni się nie udzielał, a na trening wyszedł z niej jako ostatni. Koledzy z drużyny, wedle zasady, że w walce o awans liczy się każda para nóg, puszczą mu w niepamięć dawne grzechy. – Przywitanie było normalne. Większość drużyny nie zna Saidiego, bo po spadku zespół się zmienił. Nie wiem, jak teraz wygląda fizycznie, ale jest dobrym zawodnikiem, szczególnie jak na I ligę, więc jeśli będzie w pełni formy, to się może przydać – mówi Krzysztof Nykiel.
SUPER EXPRESS
Lars Ricken: Lewandowski dogoni Muellera
Grał pan w Borussii z Ebim Smolarkiem, ale Robert Lewandowski przebił go osiągnięciami w waszym klubieÂ…
– Tak, Lewandowski jest wybitny. Uważam, że z Mandżukiciem są obecnie najlepszymi napastnikami w Europie. Ale „Lewy” utrzymuje się w bardzo dobrej formie dłużej od Mandżukicia i dlatego stawiam go wyżej niż Chorwata.
Lewandowski strzelał gole w dwunastu ligowych meczach z rzędu, co jest drugim wynikiem w historii Bundesligi. Dogoni rekordzistę Gerda Muellera (16 meczów)?
– Będzie mu bardzo ciężko, bo musiałby trafić w czterech kolejnych meczach. Ale to możliwe.
Postawiłby pan jakieś pieniądze, że Lewandowski dogoni Mullera?
– Jeśli nie byłyby to wielkie pieniądze, to postawiłbym (śmiech). Pamiętajmy jednak, że 40 lat temu Muellerowi łatwiej było strzelać gole seriami, bo Bayern był wtedy fantastyczną drużyną. Poza tym dzisiaj tempo gry jest dużo, dużo większe i napastnikom trudniej notować takie serie, jaką ma Lewandowski.
Grzegorz Popielarz, były prezes Polonii o przejęciu klubu od Króla.
Przejmujecie Polonię?
– Wszystko zmierza w tym kierunku. Pan Król spotkał się z naszym przedstawicielem i uzgodnił warunki pozbycia się klubu za symboliczną złotówkę. Nie przejmujemy długów Pana Króla, musimy jedynie porozumieć się z pracownikami klubu.
Kiedy finalizacja transakcji?
– Liczę na to, że jeszcze w tym tygodniu sprawa znajdzie szczęśliwy finał. Teraz pozostały do dogrania tylko szczegóły, którymi zajmą się prawnicy.
Co zrobi nowy właściciel?
– Najważniejsza jest licencja na następny sezon. Mamy już kilka zainteresowanych firm, które chcą zainwestować w Polonię. To klub ze stolicy Polski, miejsca wielkiego kapitału i możliwości. Polonia zasługuje na to, by w końcu w klubie zapanowała normalność.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Regulamin winny kontrowersji w ekstraklasie?
Śląskowi może opłacić się odpuścić ostatni mecz z Legią. Czy nie lepiej by było, gdyby zamiast przegranego finalisty Pucharu Polski do eliminacji Ligi Europy wchodził czwarty zespół w lidze? Do kuriozalnej sytuacji dojdzie, o ile zostaną spełnione trzy warunki. Jeśli Legia wywalczy Puchar Polski, do ostatniej kolejki będzie rywalizować o mistrzostwo z Lechem, a Śląsk osłabnie i nie będzie mieć szans na miejsce w pierwszej czwórce w razie korzystnego wyniku z Legią. Przynajmniej dwa pierwsze warunki wydają się bardzo realne, trzeci też trzeba brać pod uwagę. Zarówno władze PZPN, jak i Śląska Wrocław nie chcą jednak mówić o takim scenariuszu. – To teoria science fiction. W ogóle jej nie rozważam, a wręcz zakładam inny scenariusz. Taki, że najpierw wygramy z Legią w finale Pucharu Polski, a potem odbierzemy jej szansę na mistrzostwo. Kilka lat temu była taka sytuacja, że Śląsk pod koniec sezonu pozbawił Legii tytułu (w 2009 r. zremisował z Legią 1:1 w przedostatniej kolejce – red.) – mówi nam prezes Śląska Piotr Waśniewski. – Nie braliśmy pod uwagę, że jakiś zespół może nie grać na poważnie – mówi z kolei Marcin Stefański, przewodniczący Komisji ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN. – Skupiamy się wyłącznie na naszych celach sportowych, czyli walce o Puchar Polski i o miejsce na podium, a nie na kalkulacjach. Zostawiam je mediom, które lubują się w tego typu rozważaniach. Cieszę się, że mecze Śląska będą decydować o najważniejszych kwestiach w polskiej piłce, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że Legia nie musi się w lidze na nikogo oglądać. Jeśli nadal będzie wygrywać, zapewni sobie mistrzostwo jeszcze przed meczem z nami – dodaje Waśniewski. – My też nie myślimy o takim scenariuszu. Zawsze pojawiają się jakieś teorie spiskowe, tak jak ta, że sędziowie celowo dyktują dla nas karne. Chcemy po prostu wygrywać i zapewnić sobie mistrzostwo – mówi z kolei Jacek Mazurek, dyrektor sportowy Legii.
Zapowiedź Ligi Mistrzów.
Niemiecki zespół zagra dzisiaj bez podstawowego napastnika Mario Mandپukicia. Trener Jupp Heynckes musi wybrać między dwoma świetnymi zmiennikami. Co jest bardziej efektowne – hat trick w siedem minut, czy cztery gole i dwie asysty w jednym meczu? Taki mniej więcej dylemat ma przed dzisiejszym spotkaniem z Barceloną trener Bayernu Monachium Jupp Heynckes. Szkoleniowiec niemieckiego zespołu nie może skorzystać z zawieszonego za żółte kartki Mario Mandپukicia. Chorwata zastąpi Mario Gomez lub Claudio Pizarro. W ostatnich kilkunastu dniach obaj stoczyli pasjonujący pojedynek o miejsce w wyjściowym składzie na spotkanie z liderem Primera Division. Jako pierwszy popis dał Peruwiańczyk, który w niedawnym spotkaniu z Hamburgerem SV (9:2) miał udział w aż sześciu golach Bayernu. Cztery bramki sam zdobył, a dwie wypracował. Dzięki temu stał się drugim piłkarzem w historii Bundesligi, który uczestniczył w strzeleniu aż sześciu goli w jednym spotkaniu.