To może być przykra niespodzianka dla niedzielnych fanów – gwiazdy reprezentacji Ukrainy

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2013, 09:51 • 6 min czytania

Przyznamy się szczerze – sami mieliśmy problem z wytypowaniem największych zagrożeń, jakie płyną dla kadry PZPN-u ze strony reprezentacji Ukrainy. Umówmy się, że nie należymy do wąskiego grona osób śledzących na co dzień wyniki, transfery i grę ukraińskich zespołów w ich rodzimej Premier Liha. Z kolei w ligach, z których sprawozdania bombardują nas na każdym kroku, próżno szukać jakiegokolwiek Ukraińca. Wyjątkiem jest oczywiście 85-letni Anatolij Tymoszczuk, którego pamiętamy jeszcze z czasów kozackich powstań Bohdana Chmielnickiego. Czy oznacza, że Ukraina to zaledwie łzawe wspomnienie po Szewczence, Rebrowie, czy Woroninie? Niekoniecznie.
Zanim przejdziemy do wyszczególnienia kluczowych piłkarzy piątkowych rywali podopiecznych Waldemara Fornalika, trzeba w punktach zreferować parę bardzo ważnych kwestii.

To może być przykra niespodzianka dla niedzielnych fanów – gwiazdy reprezentacji Ukrainy
Reklama

1) Szachtar Donieck od trzech lat występuje przynajmniej na poziomie fazy grupowej Ligi Mistrzów, w sezonie 2010/11 skończył w ćwierćfinale, w tym roku w 1/8 finału. Dodatkowo w 2009 roku wygrał ostatnią edycję Pucharu UEFA.

2) Metalist Charków od trzech lat występuje przynajmniej na poziomie 1/16 finału Ligi Europy. W ubiegłym roku dotarł do ćwierćfinału, w obecnej edycji odpadł z angielskim Newcastle w 1/16.

Reklama

3) Dynamo Kijów od sezonu 2006/07 czterokrotnie występowało w fazie grupowej Ligi Mistrzów, raz doszło do półfinału Pucharu UEFA, raz do ćwierćfinału Ligi Europy. W tym sezonie zajęło trzecie miejsce w fazie grupowej LM i przegrało w 1/16 finału LE z Bordeaux.

4) Dnipro Dniepropietrowsk od trzech lat występuje w Lidze Europy, dwukrotnie odpadło w ostatniej fazie eliminacyjnej, teraz dotarło do 1/16 finału.

Jak widać, ukraińska liga to nie to samo co Azerbejdżan i Macedonia, plasuje się raczej gdzieś między Holandią i Portugalią, dystansując nie tylko rodzimą Ekstraklasę, ale i ligę belgijską, czy może nawet rosyjską. To klucz do zrozumienia, że piątkowe starcie nie będzie raczej spacerkiem pokroju bojów z San Marino. Postarajmy się przedstawić kilku najważniejszych graczy reprezentacji Ukrainy.

***

Anatolij Tymoszczuk

Tu nie ma żadnych wątpliwości, dla wielu sympatyków piłki w Polsce to pewnie jedyny znany ukraiński zawodnik. Kapitan kadry, człowiek pamiętający jeszcze czasy Wiktora Skrypnyka, Olega فużnego, o Siergieju Rebrowie nie wspominając. Scala wszystkie pokolenia ostatniej dekady, dyryguje drużyną w szatni i na boisku. Kapitan, najbardziej utytułowany zawodnik, grający w najlepszym klubie – po definitywnym zakończeniu przygody z kadrą Andrija Szewczenki przejął wszystkie jego obowiązki – od brania na siebie ciężaru gry, aż po pełnienie roli „twarzy” reprezentacji.

W Bayernie wprawdzie powoli usuwa się w cień, w tym sezonie pełniąc głównie rolę zmiennika, ale w kadrze wciąż stanowi kluczowe ogniwo. Zagrał we wszystkich trzech meczach Euro 2012, wystąpił również w każdym z dotychczasowych spotkań eliminacyjnych. Jeśli komuś przyszłoby do głowy lekceważyć go ze względu na wiek, zamieszczamy w charakterze bonusu szybki wyciąg z Wikipedii.

Robi wrażenie.

Andrij Jarmołenko

Zbieżność imion i końcówki nazwisk – kompletnie przypadkowa. Choć ukraińskie media już od lat starają się udowodnić, że jest zupełnie inaczej. Nowy Andrij Szewczenko, nowa nadzieja, nowy lider i strzelec! Tytuły prasowe już dawno zrobiły z Jarmołenki gościa, którego widziałoby u siebie pół Europy. Sam Andrij ma wszystko, co jest potrzebne, by te tytuły konsekwentnie zmieniać w rzeczywistość. Co prawda sam mówi, że nie ma zamiaru być wiecznie „drugim Szewą”, pragnie raczej zbudować swoje własne nazwisko, ale Ukraińcy póki co liczą właśnie na szybkie zastępstwo. Umarł król, niech żyje król. Rocznik 1989, prawie 1,90 m, szybki, zwrotny, z instynktem strzeleckim. No i tak jak 13 lat starszy kolega z kadry – zaczyna w Kijowie, w tamtejszym Dynamo. To nie koniec analogii – obaj zdobyli swoje pierwsze mistrzostwo praktycznie w jednym wieku, choć kijowski klub w połowie lat dziewięćdziesiątych w niczym nie przypominał tego teraźniejszego, w którym karierę robi Jarmołenko.

Inna sprawa, że sam trener Mychajło Fomienko przyznaje: talenty na miarę Szewczenki to nie jest rzecz, która dzieje się codziennie. Jarmołenko póki co stara się więc dystansować od medialnego szału, nie wsiadając od razu na wysokiego konia, jakim byłoby wieczne porównywanie osiągnięć z największym spośród ukraińskich piłkarzy. Zresztą, Jarmołenko tak naprawdę nawet stylem gry nie przypomina za bardzo „Szewy”. Lewonożny, dobrze czujący się na obu skrzydłach, zdecydowanie mniej bramkostrzelny, choć obdarzony zmysłem napastnika. Niewiele punktów stycznych z egzekutorem, który zakończył w ubiegłym roku reprezentacyjną karierę.

Jak ta gra w kadrze wygląda u Jarmołenki? Wejście miał imponujące – od razu gol w meczu z Andorą. Potem lekki kryzys, przegrany awans do Mistrzostw Świata i powolne odbudowywanie pozycji. Obecnie? Wraz z Konopljanką daje Ukraińcom nadzieję na lepsza przyszłość. Rówieśnicy początkowo grający na jednej pozycji, już od czasów reprezentacji młodzieżowych stanowili o sile ukraińskich zespołów. Teraz również, to właśnie na nich opiera się ciężar kreowania gry z przodu. Jeden ciągnący za uszy, także w europejskich pucharach, Dnipro Dnipropetrowsk, drugi, błyszczący w zespole Dynama Kijów. Co jak co, ale skrzydła ta kadra ma całkiem porządne.

Na szczęcie dla Fornalika – jedno z nich jest podcięte. Konopljanka w wyniku kontuzji musiał wrócić do domu i mecz z kadrą PZPN-u obejrzy co najwyżej w naszej relacji bomba-per-bomba. Aha. Jarmołenko potrafi czasem zrobić tak:

Albo tak:

Andriej Piatow

Cóż, właściwie wyliczanka prawdziwych gwiazd kadry Ukrainy winna się skończyć właśnie na Tymoszczuku, Konopljance i Jarmołence, ale na upartego możemy docisnąć w to miejsce jeszcze Piatowa. Pamiętamy gościa z kilku meczów przeciwko uznanym markom, jak Barca, czy Chelsea. Nie kojarzymy by coś spektakularnego wybronił, ale tutaj odwołujemy się do wstępu: to podstawowy bramkarz ekipy, która rokrocznie bije się naprawdę wysoko w Europie. Grubo ponad sto meczów w barwach Szachtaru przyniosło mu dwa tytuły Mistrza Ukrainy, Puchar UEFA, Puchar Ukrainy, dwukrotnie Superpuchar Ukrainy. Wielokrotnie wygrywał też plebiscyty na najlepszego ukraińskiego bramkarza, a raz stanął nawet na podium konkursu na najlepszego ukraińskiego piłkarza. Chyba zasłużenie – władze klubu z takimi ambicjami jak Szachtar nie mogłyby sobie pozwolić na trzymanie w bramce „marynarki”.

Nam utkwiło jeszcze w pamięci kilka jego naprawdę klasowych parad podczas Euro 2012, szczególnie podczas meczu z Francją. I… tyle. Niestety, o Piatowie, jak i innych reprezentantach Ukrainy, poza statystykami i nielicznymi urywkami meczów w europejskich pucharach, niewiele da się powiedzieć. Zaczynamy doceniać pasjonatów, którzy gdzieś na irackich serwerach znajdują transmisje trzeciej ligi gruzińskiej. Nigdy nie wiadomo, kiedy takie coś może się przydać.

Rusłan Rotan

Obecny tutaj przede wszystkim za zasługi. Bardzo staramy się wykrzesać z siebie choć trochę niepokoju, ale wybaczcie, Rotan to nie jest nazwisko, którym ojcowie straszą małoletnich defensorów. „Jak będziesz zły, to okiwa cię Rotan”. Nic z tych rzeczy, gość poza granicami Ukrainy praktycznie nieznany, choć… już na początku ustaliliśmy, że niewiele to zmienia. Ruslan przez całą karierę związany był z Dniprem oraz z Dynamem, widział na własne oczy, jak z dalekich wschodnich peryferii Ukraina staje się na europejskiej arenie poważnie traktowanym graczem. Zdążył oczywiście, tak jak opisani przez nas wyżej gracze, zdobyć większość krajowych tytułów, powoli dobija również do 300 meczu w ukraińskiej Premier Liha. W reprezentacji również przekroczył już 60 występów, choć wielką gwiazdą nigdy nie był i już raczej nie będzie.

Inna sprawa, że jak czasem coś mu odwali…

Poza tym jeszcze raz przypominamy – 14 lat w lidze ukraińskiej z sukcesami, w jej największych klubach, to żaden powód do wstydu, a wręcz przeciwnie – solidne osiągnięcie, które ciężko bagatelizować. Widać było choćby po naszych graczach na Ukrainie, choćby po Mariuszu Lewandowskim, który grając w tamtej lidze był jednym z ważniejszych zawodników reprezentacji, w czasach gdy nazywaliśmy ją jeszcze reprezentacją Polski.

***

Cóż, gwiazdy Ukrainy nie robią praktycznie żadnego wrażenia na niedzielnych kibicach, którzy śledzą przede wszystkim zachodnie ligi. Jeśli jednak zagłębimy się w temat, przypomnimy sobie najważniejsze sukcesy ukraińskich zespołów oraz poziom tamtej ligi (Szachtar Williana opędzlował do Anży za 35 grubych baniek), kadra naszych sąsiadów i współorganizatorów Euro zaczyna wyglądać całkiem solidnie.

Pomijając ich dotychczasowe wyniki, przez które mecz z kadrą PZPN-u to dla Ukraińców ostatnia szansa, by podłączyć się do walki o awans.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama