W wypadku autokarowym zginęło dwóch kibiców Lechii. To osobista tragedia dla ich rodzin. Ja o tym zdarzeniu dowiedziałem się z portalu GW. Pisało tam „kibice”. Cóż za zmiana. Zawsze kibole, w domyśle bandyci, nagle stali się kibicami. Jako ofiary. Jako materiał na newsa. Ze słowem „zginął” lepiej wygląda słowo „kibic”. W zależności od potrzeby. Jaką tak po ludzku szmatą trzeba być, aby tak manipulować? Pisałem o tym tydzień temu. Rzygający w Internecie nienawiścią gówniarze są „fanami” Realu i Barcelony. Stojący w polskie lidze na schodach dziadek, któremu wyrwało się przekleństwo – a oglądając naszą ligę nie da się chyba nie przeklinać – to przestępca i kibol.
***
Taki właśnie przestępca jak ci z Zabrza, którym policja i ochrona przed meczem ostatnim na Łazienkowskiej postanowiła pokazać władzę i siłę. Daj prostakowi biurko w urzędzie, mundur ochroniarza, a on już ci pokaże, kto tutaj rządzi! Ale przecież ostatnia sytuacja nie jest tak naprawdę niczym nowym dla wyjazdowiczów. Takie traktowanie znają z większości polskich stadionów i są w zasadzie przyzwyczajeni. Ale po raz pierwszy nagle za kibicami ujęły się media i zrobiła się afera. Może nadszedł moment, żeby powiedzieć głośno, że kibice na meczach wyjazdowych nie są traktowani jak zwierzęta. Są traktowani gorzej. Nawet bydło ma lepsze warunki.
Chwaliłem niedawno Bogusława Leśnodorskiego i dosyć szybko życie powiedziało „sprawdzam”. Jego reakcja na niewpuszczenie kibiców Górnika będzie i jest pierwszym testem „prezesa – kibica”. Łatwo jest rzucić męskim organem w wywiadzie, trudniej zareagować stanowczo na pewne tolerowane patologie. Zwłaszcza gdy odpowiadają za nie właśni pracownicy i policja. Czas pokazać jaja, nie koraliki.
***
Nie rozumiem, dlaczego chcąc obejrzeć mecz wyjazdowy mam jechać w konwoju, otoczony policją, mam się przepychać na stadion, a po meczu czekać na mrozie godzinę czy dwie. Dlaczego po prostu nie mogę kupić w Internecie biletu na sektor gości i wejść jak normalny cywilizowany człowiek. Na niby cywilizowane stadiony.
***
Jak oceniają znawcy tematu – podlizując się kibolom, muszę robić wycieczki osobiste w stronę pewnych polityków, więc… Donaldu Tusku w swej niezmierzonej ŁASKAWOŚCI stwierdził, zresztą już po wyroku sądowym skazującym białostockich kibiców za obrazę premiera, że wystąpi z inicjatywą ustawodawczą, która zapobiegnie takim wyrokom w przyszłości. Czyli, że kolejnych premierów będzie można obrażać. To postęp. Słońce Peru, nasze kochane oczywiście, zyskało zaraz poklask swego jakże krytycznego otoczenia. Ja się jednak zastanawiam, czemu premier, jako de facto zwierzchnik policji i prokuratury nie zawołał wcześniej jednego ze swoich pachołków i nie kazał mu sprawy zamknąć na wcześniejszym etapie. Czemu prokurator, nie będąc przecież tak naprawdę niezależnym, nie prosił sądu o umorzenie sprawy z powodu tzw. znikomej szkodliwości czynu tak chętnie stosowanej, gdy ktoś komuś buchnie rower z piwnicy. Przecież wystarczyłby jeden telefon… Ach, no tak zapomniałem, że żyjemy w państwie prawa. Państwie prawa, w którym Wódz nasz karcąc dobrotliwie się uśmiecha i przyjaźnie macha rączką. Ludzki pan.
***
„A dlaczego nie Barcelona”? „Prezes” Górnika Artur Jankowski zawiózł do PZPN list, w którym popiera inicjatywę zorganizowania Euro 2020 na stadionie w Zabrzu. Na stadionie, którego raz, że jeszcze nie ma, a dwa nie wiadomo kiedy i czy w ogóle w całości będzie. Ale pal licho, wierzę, że będzie. Problem w tym, że sam Jankowski ma się do organizacji meczów na przyszłym stadionie jak nie przymierzając pięść do oka. Nie wiadomo bowiem do dzisiaj, kto i na jakich zasadach będzie tym stadionem zarządzał. Ale raczej nie Górnik, bo władze miasta kolejnej puli miejskich posadek ciepłych z rąk nie wypuści. Nie wiadomo na jakich zasadach i za ile sam Górnik będzie na tym stadionie grał. Nie wiadomo te, kto zapewni catering i obsługę punktów gastronomicznych. Nic nie wiadomo poza tym, że „prezes” Jankowski zawiózł list do Warszawy. Pocztą wychodzi jednak taniej.
***
Giorgos Katidis został dożywotnie zdyskwalifikowany za pokazanie gestu powszechnie uważanego za nazistowski salut. Nazistowski, a nie faszystowski. Słusznie, czy nie, nieważne. Daleki jestem od tego, aby go bronić, bo byłoby to głupie i niewłaściwe. Ale jednak decyzja greckiego odpowiednika PZPN jest dla mnie niesmaczna mocno. Dlaczego? Bo w takiej Grecji normalnie funkcjonuje partia komunistyczna. Zawsze się zastanawiam, dlaczego tak bardzo potępia się faszyzm (nazizm to inna historia), a jednocześnie pozwala się na istnienie partii socjalistycznych i komunistycznych. Bo wyznawcy jakiej w końcu ideologii mają na swoim koncie najwięcej ofiar? Czy gdyby piłkarz przyszedł z modną koszulkę z podobizną Che Guevary, to spotkałby się z podobnym ostracyzmem? Nie sądzę. Hipokryzja i lenistwo umysłowe. Kiedyś zapytałem jakiegoś cymbała w tzw. arafatce. czy nosząc taki symbol popiera metody z nim związane. Nie zrozumiał pytania chyba, bo odparł, że tak. Nie wsiadłbym z nim do autobusu.
***
Kibice są różni i wrzucenie ich do jednego wora to kolejna manipulacja. Przekrój społeczeństwa. Ani źli, ani dobrzy, po prostu różni. Mądrzy i głupi chociaż zgodnie z teorią Kopernika zły pieniądz wypiera dobry. Z czym muszę się zgodzić. Jestem, podobnie jak był Stefan Kisielewski, Izraelofilem. I tak pisząc powyższy akapit przypomniałem sobie haniebną jednak w całej swej wymowie oprawę „jihad Legia”. Obrzydliwość, nad którą nikt się nie zastanowił. A powinien, zwłaszcza w Warszawie. Tej, którą uwielbiam.
ŁUKASZ MAZUR