Lady saloników prasowych dziś aż uginają się pod ciężarem wywiadów dotyczących najbliższych meczów reprezentacji. W Rzeczpospolitej wypowiada się kapitan Błaszczykowski, w Gazecie Wyborczej – Wojciech Szczęsny, a na łamach Przeglądu Sportowego jego ojciec ostro atakuje Wengera.
FAKT
Kew Jaliens z Wisły o polskich trenerach i taktyce.
Odważne słowa Kew Jaliensa (35 l.). Holenderski piłkarz Wisły uważa, że polscy trenerzy nie znają się na taktyce. – Każdy zespół w ekstraklasie ma swój styl gry, ale nie ma to wiele wspólnego z taktyką, jakiej uczyłem się grając w Holandii – mówi obrońca Wisły. Nie wszystkim podoba się gra Jaliensa. Nie można mu jednak zarzucić, że nie wie na czym polega poważny futbol. Przez 14 lat z powodzeniem grał w holenderskiej ekstraklasie. Z reprezentacją Oranje wziął udział w Mistrzostwach Świata. Ma za sobą współpracę z takimi trenerami jak Louis van Gaal (62 l.), Dick Advocaat (66 l.) czy Ronald Koeman (50 l.). Dziś gra w Wiśle i z bliska obserwuje rozgrywki ekstraklasy. – Uważam, że polscy trenerzy mają problemy z podstawami taktyki. Pod tym względem Polska i Holandia to dwa zupełnie inne światy. Grając tam nauczyłem się gry w różnych systemach – od 3-5-2 do 4-3-3. Wiem, co w danej sytuacji powinienem robić, w jakim sektorze boiska się poruszać. Problem polega na tym, że tutaj to nie działa – mówi Jaliens.
Krótki tekścik o Arturze Borucu.
Zawodnik Southampton przyjechał na zgrupowanie kadry w bojowym nastroju. – Czy zagramy na mundialu? Po to tu jestem, żeby ten awans wywalczyć i z takim nastawieniem zagramy dwa najbliższe mecze. Ukrainę zostawmy na boku, zostało jeszcze kilka dni, by o nich myśleć. Na pewno mamy spore szanse – twierdzi Boruc. Jeszcze kilka miesięcy temu doświadczony piłkarz był bardzo daleko od reprezentacji. Skonfliktowany z poprzednim selekcjonerem, Franciszkiem Smudą (65 l.), rezerwowy w klubie. Po zmianie trenera sytuacja Boruca zmieniła się diametralnie. Waldemar Fornalik (50 l.) obdarzył kontrowersyjnego zawodnika zaufaniem i na pewno nie żałuje swojej decyzji. – Pewniakiem do gry w żadnym wypadku się nie czuję, choć faktycznie pozycja Wojtka Szczęsnego w klubie nie jest ostatni najlepsza. Ale z drugiej strony gra Łukasz Fabiański i z tego trzeba się cieszyć – mówi Borubar. Trener Fornalik ma coraz mniej wątpliwości.
RZECZPOSPOLITA
Rozmowa z Jakubem Błaszczykowskim.
Jest jak przed Anglią, znowu od wyniku meczu zależy los polskiej piłki?
– Mam wrażenie, że tak jest przed każdym ważnym spotkaniem. To z Ukrainą rzeczywiście jest kluczowe, a polska mentalność spowoduje, że po ostatnim gwizdku albo będziemy bohaterami, albo ludzie będą nas deptać. Jestem zmęczony mediami, ciągłym mówieniem jak będzie, spekulowaniem. Liczy się pierwszy gwizdek, wtedy trzeba pokazać, co się potrafi. Co z tego, jeśli teraz powiem, że na pewno wygramy? Boisko pokaże, kto jest lepszy.
Dlaczego jest pan zmęczony mediami?
– Zastanawiam się o co chodzi we współczesnej telewizji, gazetach czy Internecie, i nie znam odpowiedzi. Liczy się sensacyjny tytuł, kto ile razy kliknie. Mam wrażenie, że jesteśmy w momencie przesilenia, że to wszystko zabrnęło za daleko. Nauczyłem się oceniać ludzi dopiero po tym, jak ich poznam, a nie na podstawie opinii, a w Polsce nie ma w mediach żadnych norm, za mało jest kultury. Wydaje mi się, że dziennikarze jeszcze niedawno mieli lepszy kontakt z piłkarzami, ale trochę się to urwało. Nabraliśmy do siebie dystansu i patrzymy podejrzliwie.
A co zrobiliście przez pół roku, jako reprezentacja, żeby utrzymać pozytywną atmosferę, którą wytworzył remis z Anglią? Przegraliście z Urugwajem, ale też z przeciętną Irlandią.
– Patrząc na same wyniki, ma pan rację. Irlandczycy to nie są wirtuozi, pokonali nas walką, chociaż w pierwszej połowie mieliśmy przecież doskonałe sytuacje do strzelenia gola. Bez goli nie wygrasz, układ zamknięty. Może rzeczywiście problem leży trochę w naszej mentalności, może nie potrafimy grać meczów towarzyskich, ale chyba nie można po jednym meczu wszystkiego przekreślać i widzieć w ciemnych barwach?
GAZETA WYBORCZA
Wojciech Szczęsny: Śmiejcie się ze mnie. Lubię to.
Jak bardzo ucierpi twoje ego, jeśli nie zagrasz z Ukrainą i San Marino?
– W reprezentacji Hiszpanii nie grają Pepe Reina czy Victor Valdés, a jakoś nie widzę i nie słyszę, by marudzili. Byłem rezerwowym w meczu z Czechami na Euro i nie pamiętam, żebym robił sceny. Liczę, że wyjdę na boisko, ale w reprezentacji muszą być także rezerwowi.
W klubie wk… się, gdybym wiedział, że jestem lepszy, a mimo to nie gram. W kadrze decyduje trener i łatwiej jest się pogodzić. Wszyscy bramkarze kadry mają mocne charaktery i w piątek wieczorem dwóch będzie niezadowolonych i zawiedzionych, jeden ma zagrać najlepiej jak potrafi.
Wolałbyś wiedzieć teraz, że grasz, czy jeśli trener Waldemar Fornalik powie trzy godziny przed meczem, to też będzie dobrze?
– Nieświadomość dodaje nutki podekscytowania. Nie mam żadnych wątpliwości, że Artur Boruc i Tomek Kuszczak także zasłużyli na powołanie, świetnie bronią w swoich klubach [rozmawialiśmy, nim okazało się, że Kuszczaka wyeliminowała ze zgrupowania kontuzja pleców, jego miejsce zajął rezerwowy PSV Eindhoven Przemysław Tytoń – rb.]. Gdyby wszyscy kandydaci do reprezentacyjnej bramki grali w klubach, trener miałby jeszcze większy ból głowy.
Ciebie nie boli głowa?
– Nie, bo to nie zmieni mojej roboty. Przyjeżdżam na zgrupowanie, codziennie jest trening i spróbuję wywalczyć miejsce. U poprzednika ciężko trenowałem, by dobrze zagrać. Teraz też będę zapieprzał, żeby zagrać.
Polonia Warszawa szuka alternatywy w ataku.
Od początku rundy wiosennej Polonia ma wielki problem w ataku. Obaj napastnicy, Daniel Gołębiewski i Piotr Grzelczak, nie strzelają goli, nie stwarzają wielu okazji. Ale tam, gdzie dwóch się bije, może skorzysta ten trzeci – Paweł Tarnowski? 22-letni wychowanek Michałowa Radom do tej pory zagrał dwukrotnie w Polonii – z Lechią i Lechem. W obu spotkaniach był rezerwowym i wchodził raczej po to, żeby powstrzymywać rywali, a nie by napierać na ich bramkę. Potem Stokowiec odesłał go do rezerw, gdzie pokazał, że całkiem nieźle radzi sobie jako napastnik. W rozgrywkach Młodej Ekstraklasy i z Wisłą w Krakowie (wygrana polonistów 3:2) oraz Jagiellonią na Bemowie (3:0) Tarnowski strzelił po dwa gole, nie grając wcale po 90 minut. – W świetle problemów, jakie ma pierwszy zespół w ostatnich meczach, to jest pewna alternatywa – mówi o Tarnowskim szkoleniowiec drużyny Polonii z Młodej Ekstraklasy Michał Maliszewski. – Widzimy, że organizacja gry wygląda nieźle, ale wciąż brakuje „żądła”. Paweł zdecydowanie wyróżniał się w naszych ostatnich spotkaniach. Idealnie wprowadził się do drużyny, okazał się też skutecznym zawodnikiem.
SPORT
Marcin Kuś wciąż trenuje z Górnikiem Zabrze.
Michał Bemben ma marzenie, by zagrać na nowym stadionie Górnika Zabrze. Kontrakt ma ważny do końca czerwca, a w dodatku ostatnio pojawił mu się konkurent. Marcin Kuś ma szansę, by związać się z klubem. Jak najlepiej przekonać sztab szkoleniowy do tego, że warto przedłużyć umowę? Grą – a w przypadku Michała Bembena ostatnio nie jest to możliwe. Podczas zimowych przygotowań do rundy obrońca przeszedł artroskopię kolana, zagrał całe spotkanie z Piastem Gliwice, ale już przeciwko Lechowi Poznań został zmieniony na początku drugiej połowy. Powód? – W przerwie zgłosiłem trenerowi uraz. Pięć minut po przerwie nie było sensu, bym kontynuował grę – wyjaśnia Bemben. Obecnie zawodnik trenuje indywidualnie i są małe szanse, by zdążył się wyleczyć na mecz z Widzewem Łódź. Okazji, by przekonać trenerów, że warto przedłużyć umowę ubywa…
Czy Piast grał topornie? Mówi Remigiusz Jezierski…
– Do słów trenera – przynajmniej w jakimś stopniu – mogę się przychylić. Zwłaszcza że pamiętam Piasta z rundy jesiennej, kiedy to w wielu meczach jego linia pomocy – z kreatywnym Mariuszem Zganiaczem – wyglądała naprawdę bardzo dobrze. W poniedziałek z kolei było inaczej. Nie chcą ryzykować strat w środku pola, obrońcy często pomijali pomocników, grając długie piłki bezpośrednio do napastników, a to nie jest najbardziej efektowna metoda – uważa Remigiusz Jezierski, były piłkarz, a obecnie ekspert telewizyjny. Skąd taka gra? Zdaniem Jezierskiego zbyt duża presja siedzi na trenerach. – A dobra gra, ale nie poparta wynikiem, doceniona nie będzie. Zwłaszcza że w naszych klubach nie brakuje prezesów, którzy na piłce tak naprawdę się nie znają. Dla nich wyznacznikiem tego, jak w danym meczu zaprezentował się zespół jest wynik – argumentuje grę prostymi środkami Jezierski. – Zresztą taktyka Lechii, bazująca na kontrach, specjalnie finezyjna również nie była – kończy temat.
SUPER EXPRESS
Rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem.
Co pan zmienił w PZPN-ie? Trupy wylatują z szafy?
– Wy, dziennikarze, lubicie tym żyć. Tam było kilka rzeczy, które trzeba było unormować. W PZPN były problemy logistyczne, które rozwiązaliśmy. Zmieniliśmy kilka umów.
Co z siedzibą?
– To nie jest żaden problem. PZPN ma 95 lat, zdobywał medale na mistrzostwach świata, na mistrzostwach olimpijskich, i czy Polski Związek Piłki Nożnej będzie w wynajętym biurowcu, czy on będzie miał swoją siedzibę, to nie jest żaden wielki problem. Do 2014 roku wiemy, gdzie jesteśmy, a potem będziemy starali się znaleźć coś dla siebie. Coś prywatnego, bo to by nam pozwoliło zaoszczędzić pieniądze na to, żeby wydawać je na piłkę, a nie na administrację.
To na koniec, pan, Polak z włoskim paszportem, był zaskoczony wyborem papieża?
– Nie do końca. Bergoglio już przy wyborze Ratzingera cały czas miał swój żelazny elektorat. Ok. 20-30 głosów. I dopiero przy kolejnym głosowaniu sam prosił o zrezygnowanie z głosowania na niego, bo nie można było wybrać papieża. A tym razem w ogóle nie był wymieniany pośród ewentualnych kandydatów na papieża. Wszyscy myśleli, że to będzie Włoch.
Jacek Bąk o reprezentacji przed meczem z Ukrainą.
Zacznijmy od tyłu. Kto w bramce?
– Artur Boruc. Fajnie, że udało mu się wrócić na szczyt. Już kiedyś na nim był, potem się osunął, ale jeśli jesteś dobry i się zaweźmiesz, to prędzej czy później znów będziesz wielki. I taki jest w tym momencie Artur.
A nie masz wrażenia, że jeśli chodzi o Szczęsnego, to bardziej rozwija się jego ego niż talent?
– O Wojtka się nie martwię. Nie zgadzam się z opinią, że nie robi postępów czy wręcz się cofa. Na takim poziomie to normalne, że ma się słabszy okres. Szczęsny niedługo znów zagra 2-3 świetne mecze i wszyscy powiedzą, że wrócił na właściwe tory.
A co z obroną? Sam byłeś stoperem, kogo widzisz w roli swojego następcy na Ukrainę?
– Na pewno Kamil Glik. Regularnie gra w Serie A, a to nie jest takie proste. I jeszcze gola potrafi strzelić, jak choćby z Anglią. Mam nadzieję, że z Ukrainą też mu się uda. A kto z nim? Kusiłoby mnie przesunąć Boenischa. Wysoki, może dobrze zagrać głową. Ale wtedy zrobiłaby się dziura po lewej stronie. W takiej sytuacji stawiam na „Wasyla”. Bo Glik potrzebuje kogoś z doświadczeniem obok siebie. Na Salamona jest więc za wcześnie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Jeśli nie Nawałka to Probierz?
Michał Probierz zastąpi Adama Nawałkę na stanowisku trenera Górnika Zabrze, jeśli ten po sezonie odejdzie do Wisły Kraków. Probierz to w Górniku opcja awaryjna. Nie jest tajemnicą, że ma wysokie notowania. W ostatnim czasie już kilkakrotnie był dyżurnym kandydatem na opiekuna zespołu. Zimą 2010 roku był już nawet jedną nogą w Zabrzu. Miał przejąć schedę po Ryszardzie Komornickim. Probierz po cichu szykował się do przeprowadzki z Białegostoku (prowadził wówczas Jagę) na Górny Śląsk. Na rozmowy z przedstawicielami firmy Allianz ówczesny właściciel Górnika pojechał do Warszawy o 22. Na jego prośbę obrońca Jagielloni Pavol Stano rozwiązał kontrakt z klubem. Probierz powiedział mu, że zabiera go do Zabrza. Jednak działacze Jagi dowiedzieli się, że Probierz negocjuje ze Ślązakami i pokazali mu klubowy regulamin. Powiedzieli, że może odejść, ale obowiązuje go 3-miesięczny okres wypowiedzenia. W Górniku nie mogli tyle czekać i wzięli Nawałkę.
Maciej Szczęsny atakuje Arsene’a Wengera.
Boi się pan o „sodówkę” u Wojtka?
– Jest pewny siebie na swój sposób i to niektórych drażni. Lepiej tak, niż jakby miał być letnim i sflaczałym misiem. Póki sam nie czuje, że pewność siebie mu przeszkadza i zawodowo prowadzi go tam, gdzie by iść nie chciał, nie widzę powodu, żeby się zmieniał. Wszystkich przekonał, że potrafi bronić fantastycznie. Jest w znacznie słabszej formie, niż rok temu, ale nie bez przyczyny. Miał dwie ciężkie kontuzje. Z jedną w kwietniu i w maju grał. Niepotrzebnie uległ namowom doświadczonego trenera. Mam o to do tego szkoleniowca wielki żal. W ten sposób szafował zdrowiem młodego człowieka, a Wojtek dał się namówić na głupotę.
To znaczy?
– Nie trenował cały tydzień, wychodził na rozruch w piątek, a w sobotę grał. Siłą rzeczy był coraz mniej odporny na urazy i jego forma spadała. Jak się nie trenuje regularnie, to tak jest. A w meczu wysiłek jest ekstremalny. Moim zdaniem, bardzo dużo spieprzył pan Wenger w kwietniu i w maju. Wcale się nie dziwię młodemu człowiekowi, że uległ – też bym w jego wieku tak postąpił. Poza tym Wenger od tego jest menedżerem, żeby mieć w kadrze trzech bramkarzy na odpowiednim poziomie. Dzisiejsza forma Wojtka jest skutkiem tego, że przez dwa miesiące grał z ciężką kontuzją i że w sierpniu miał uraz śródstopia. Owszem, wyleczył się, ale po tygodniu zagrał w lidze. Po siedmiu tygodniach przerwy trenował siedem dni i grał mecz. Jak on ma być w formie? Jakim cudem? Chłopak od roku nie trenuje regularnie na pełnych obrotach. I czyja to wina? Jego? Nie, doświadczonego trenera, który nie dba o Wojtka formę i przyszłość.
To się trochę kłóci z wizerunkiem Wengera.
– Dobrze by było, żeby ci, którzy piszą o piłce, byli bardziej wnikliwi i spostrzegawczy, sięgali dalej, niż na wyciągnięcie ręki. Wszyscy, którzy twierdzą, że Wenger podjął słuszną decyzję w sprawie Szczęsnego, powinni się zastanowić, z czego taka forma bramkarza wynika.
Tekst o Arkadiuszu Miliku.
Od kiedy Milik przyszedł do Leverkusen, Bayer rozegrał siedem spotkań. Polak wystąpił w czterech z nich, głównie w końcówkach. – To bardzo dobry wynik. Zastanawiałem się czy Arek będzie w „18” meczowej, a jest, można powiedzieć, zawodnikiem numer 14. To jak trafienie szóstki w totolotka – przekonuje Sławomir Mogilan, trener zawodnika z Rozwoju Katowice, którego sam Milik nazywa drugim ojcem. Podobnie uważa Lussen. – Gdyby sytuacja Bayeru była lepsza, gdyby zespół grał tak jak w rundzie jesiennej, Milik na pewno grywałby w każdym meczu po 15-20 minut – twierdzi. Korespondent „Kickera” tłumaczy, że Bayer przegrał już trzy wiosenne spotkania, przewaga nad grupą goniącą nie jest wystarczająco duża i na razie duet trenerski Sami Hyppia – Lewandowski czeka na sprzyjające okoliczności, by wystawiać Polaka. Konkurencja w drużynie jest bardzo mocna. Ofensywne trio tworzą Gonzalo Castro, Andre Schürrle, Stefan Kiessling. Pierwszym wchodzącym jest w tej chwili starszy od Milka o sześć lat Sidney Sam, który według „Kickera” po sezonie może odejść z klubu. Podobnie jak Schürrle. Wtedy nasz napastnik będzie miał znacznie większe szanse na grę.