Trudno miarodajnie oceniać bramkarza po czterech kolejkach. Pojedyncze spotkania czy krótkie serie miewają nawet Przyrowski z Pawełkiem, jednak nie zmienia to faktu, że nowy nabytek Bełchatowa – Emilijus Zubas wejście do Ekstraklasy ma piorunujące. Nie puścił gola w czterech kolejnych spotkaniach, na Weszło zebrał noty: 5, 6, 7 i 8, a ostatnio bardzo dobrymi interwencjami (choć i kilkoma szczęśliwymi) zatrzymał Lecha. Tym samym skasował rekord Wojtka Pawłowskiego, który od momentu debiutu w Lechii nie puścił gola przez 331 minut. Zubas, grający dotąd w Ekranasie Poniewież, miał już podpisany kontrakt z łotewską Daugawą Daugavpils, ale ostatecznie Marek Jóźwiak i Grażvydas Mikulenas wyciągnęli go do Ekstraklasy. Świetnie znany polskim kibicom Litwin niedawno zakończył karierę i zajął się menedżerką. Zamieniliśmy z nim kilka zdań o Zubasie oraz kulisach transferu do GKS-u Bełchatów.
Grażvydas Mikulenas: – Z jednej strony był Marek Jóźwiak, który załatwił wszystkie formalności i dogadał warunki w Polsce. Z drugiej ja musiałem doprowadzić do tego, żeby porozumiały się strony litewska oraz łotewska. Szczegóły kontraktu z Bełchatowem ustaliliśmy bardzo szybko. Wiedzieliśmy jakie warunki jest w stanie przedstawić i nie było tu wielkiego pola do negocjacji. Oczywiście chłopak nie dorobi się Bóg wie ile, nie odłoży pieniędzy na całe życie, ale ważniejsze było to, żeby pokazać go w silniejszej lidze, dać mu poważniejsze wyzwanie niż gra na Litwie czy Łotwie.
Jak mają się te warunki finansowe zaoferowane przez Bełchatów do zarobków Zubasa, które wynegocjował przechodząc do łotewskiej Daugawy?
– Są takie same. Nie był zdeterminowany, żeby więcej zarobić. Chciał się promować. Ani liga litewska, ani łotewska nie może równać się z polską. Obie ustępują poziomem, a infrastruktura to już właściwie lata świetlne przepaści. Emilijus jesienią był na testach w Legii. Jak tylko zobaczył nowy stadion w Warszawie i całą bazę treningową, od tego momentu marzył, żeby trafić do Polski.
Trener Dowhań z jednej strony go chwalił, z drugiej – w hierarchii bramkarzy Zubas byłby jego zdaniem numerem trzy. W najlepszym razem numerem dwa.
– Emilijus zrobił na nim dobre wrażenie, ale w Legii mają Kuciaka, który prezentuje się bez zarzutu. Nie było sensu, żeby Zubas czekał na jego transfer albo jakiś poważny błąd. To nie wchodziło w grę, nawet jeśli miałby tam lepsze warunki. Zdawał sobie sprawę, że Bełchatów broni się przed spadkiem, że będzie miał dużo roboty, ale to tylko może wypromować jego nazwisko. Ma 21 lat i w tej chwili to jest najważniejsze.
W Zalgirisie Wilno bardzo chciał go też Marek Zub.
– Był taki temat, ale kluby się nie dogadały.
Wcześniej był oferowany Lechowi…
– Powiem wprost. Transfer bezgotówkowy nie wchodził w rachubę, a warunki na rynku mamy, jakie mamy. W obecnej sytuacji finansowej ciężko było kogoś namówić na wyłożenie nawet kilku tysięcy za zawodnika, który bronił tylko na Litwie i nigdy nawet nie był oglądany na żywo. Ciężko było o nim dyskutować i z Legią, i z Lechem. Bełchatów dużo bardziej potrzebował bramkarza.
Pan miał w ogóle przekonanie, że on sobie tutaj da radę?
– Jak najbardziej, chociaż nie spodziewałem się, że zacznie aż tak dobrze i tak wysoko zawiesi sobie poprzeczkę. Gdy przychodził do Bełchatowa, mówiłem mu jakie czekają go mecze i przyjmował to ze spokojem, bo to jest w ogóle bardzo zrównoważony chłopak. Oczywiście doszedł do tego wszystkiego jakiś element szczęścia, bo jak to się mówi – w piłce potrzeba dziesięć procent talentu, kilkadziesiąt procent ciężkiej pracy i na koniec jeszcze trochę farta…
Selekcjoner kadry Litwy na łamach „Przeglądu Sportowego” mówi, że Zubas nie ma może jakiegoś ogromnego, wrodzonego talentu, ale może dojść do czegoś właśnie pracą.
– Selekcjonerem kadry jest Węgrem. Trudno mi powiedzieć na ile w ogóle zna Emilijusa. Ja obserwowałem go od ponad roku i widziałem, że już na Litwie miał przebłyski bardzo dużych możliwości. Problem w tym, że w naszej kadrze bramka jest akurat obsadzona dość mocno. Karcemarskas jest gwiazdą ligi tureckiej. Zawodnikiem klasy europejskiej, który od trzech lat broni w Gaziantepsporze i nie jest na sprzedaż. Oprócz tego mamy zawodnika z Rubina Kazań, a trzeci bramkarz broni w Rumunii. Ale myślę, że że Zubas swoją grą szybko zapuka do kadry i będzie powoływany jako ten drugi.
Macie z Markiem Jóźwiakiem plan jak dalej poprowadzić jego karierę? Można założyć, że Bełchatów spadnie z Ekstraklasy i wtedy trzeba będzie wykonać jakiś kolejny ruch…
– Chłopak na razie sam się promuje, żaden menedżer tego nie zrobi lepiej. Będziemy rozmawiać z Markiem, ale na razie musimy zobaczymy jak będzie radził sobie do końca sezonu. W razie kolejnego transferu, łotewska Daugawa, z której Zubas jest wypożyczony, na pewno będzie chciała za niego jakieś pieniądze.