Tego jeszcze nie było: komentarze z YouTube’a wyrocznią dla dziennikarzy

Można narzekać na różne oznaki negatywnych zmian w mediach: ich tabloidyzację, spadek jakości, powierzchowność i brak aktualności, ale tego jeszcze nie widzieliśmy. Uwaga, jeden z serwisów internetowych pisze o krakowskiej tragedii. W Nowej Hucie zabito człowieka. Policjanci mówią: zabójstwo nie jest powiązane z tematami kibicowskimi. Portal wie swoje…

„Innego zdania są internauci zamieszczający komentarze pod klipem na YouTube.com”… Boże, jakich my czasów dożyliśmy, żeby powoływać się w poważnych przecież mediach na TAKIE źródło.

Zrozumiałe, że w wypadku takich artykułów należy zacytować inne, niż policja, źródła. Wiadomo, jak jest materiał o ojcu, który skatował matkę, to niech wypowiedzą się sąsiedzi. Oni wiedzą na pewno więcej, niż dzielnicowy. Ale… Przepisywać trollowanie na YouTubie? Na YouTubie, siedlisku gimbazy i anonimowego hejtu z udokumentowanym okrucieństwem dużego kalibru? Miejscu, w którym nawet sama firma zdaje sobie sprawę, że problem jest ogromny i robi dużo, by go rozwiązać (ale nigdy nie będzie w stanie)?

Tego bym się nie spodziewałâ€¦

Ale w sumie, jak już robić tak, to czemu nie pójść dalej? Wyobraźmy sobie ciąg dalszy tego typu newsów.

„Regionalny działacz SLD został w piątek oczyszczony z zarzutów korupcji. Sąd nie znalazł dowodów na jego winę. Jak mówią jednak prawicowi blogerzy, jest to lewak i złodziej, którego kurewstwo nie podlega dyskusji”.

Albo:

„Edyta Herbuś zaprzeczyła, by spotykała się z nowym, tajemniczym mężczyzną. Komentatorzy serwisu Pudelek.pl potwierdzają. Według nich to niemożliwe, albowiem >>pruje się ona i umawia z pięcioma mężczyznami jednocześnie<<". Poważnie, wystarczy spędzić tydzień w internecie, żeby wiedzieć, że od komentarzy na niektórych serwisach należy się trzymać jak najdalej, a wyciąganie logicznych wniosków na ich podstawie to jakby wybrać Michaela Corleone na prowadzenie swojej rodzinnej psychoterapii.