Piast – Lechia, czyli starcie przeciętniaków bez żadnego punktu zaczepienia

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2013, 11:36 • 2 min czytania

Nigdy nie wiemy jak traktować ten poniedziałkowy mecz. Z jednej strony – zazwyczaj mamy za sobą oglądanie Widzewa, Śląska, Lubina i reszty tej hałastry, której najpiękniej wychodzi układanie wymyślnych fryzur, gorzej za to drybling, nawet bez asysty przeciwnika, podania, choćby na metrze i strzały, nawet te z minimalnej odległości. Z drugiej strony – mamy niesamowitą wiarę w ludzi i w piłkę, więc myślimy – skoro w pozostałych siedmiu spotkaniach oglądaliśmy piaski pustyni i przetaczające się przez nie zeschnięte szczątki roślin i zwierząt, może tym razem obejrzymy futbol?
Przecież ani w Piaście, ani w Lechii nie ma Gikiewicza. Przecież obronę Ruchu ma do dyspozycji jedynie Ruch (no i Jagiellonia). Przecież Widzew z Zagłębiem już pokazały swój protest-show pod tytułem „Dwudziestu dwóch facetów uprawia jogging, momentami potykając się o piłkę”. Teoretycznie nie ma się czego bać, ale jednak… Fajerwerków nie przewidujemy. Przede wszystkim – Lechia wciąż udaje, że Razacka można zastąpić nawet rozłożonym na murawie ręcznikiem, bądź równie produktywnym Buzałą. To eliminuje z gry element zagrożenia pod bramką Piasta. Druga strona kontruje zaś… No dobra, do sympatycznego czeskiego napastnika nie możemy się przyczepić i w nim zresztą pokładamy nadzieję na jakiekolwiek gole w tym jakże smakowicie zapowiadającym się spotkaniu. Druga strona medalu: Docekal w ostatnich dwóch meczach zrobił trzy sztychy, więc prawem ekstraklasowej serii, teraz powinien na cztery mecze się wyciszyć „grając tyłem do bramki”, „spełniając inne założenia trenera”, bądź też „będąc bardzo przydatnym w grze defensywnej” (czyt. nie strzelając żadnych goli i marnując dziesiątki okazji).

Piast – Lechia, czyli starcie przeciętniaków bez żadnego punktu zaczepienia
Reklama

CO NAS ZASTANAWIA: Dyspozycja Tomasa Docekala nas nie zastanawia, bo on już się wystrzelał, więc… Hmm… W sumie nie zastanawia nas nic. Kilka razy ciekawi byliśmy, jak spisze się Machaj, ale co do niego nie mamy już złudzeń. To nie jest piłkarz chimeryczny, tylko po prostu – fakt, że kontuzje mu nie pomogły – słaby. A dziś ponoć ma jeszcze nie zagrać… Tak, nic nas nie zastanawia. Mecz przeciętniaków, który ma się odbyć.

JAK BĘDZIE: Bezbarwne 0:0.

Reklama

POCZTÓWKA Z PRZESZفOŚCI:

Rok 2001, Ebi Smolarek i Grzegorz Rasiak wracają z wygranego meczu z Norwegią w el. MŚ.

BUKMACHERKA:

Margines zwycięstwa w COMEON>>.

Obstaw końcowe rozstrzygnięcie w BETCLIC >>.

Obstaw strzelca bramki w EXPEKT >>.

Obstaw dokładny wynik w BET-AT-HOME >>

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama