Zgadzamy się, że milionowe inwestycje w infrastrukturę stadionową w miejscach, gdzie frekwencja nigdy nie przeskoczy pięciu, czy sześciu tysięcy nie mają zbyt wiele sensu. Zgadzamy się, że stadiony powstające niczym grzyby po deszczu to niepokojący trend, biorąc pod uwagę coraz niższe frekwencje na meczach piłkarskich, niezależnie od lig. Pochwalamy oszczędność, pochwalamy przedsiębiorczość, pochwalamy dopasowywanie inwestycji do faktycznych potrzeb miasta, czy klubu.
No ale ktoś tu chyba delikatnie przesadził.
Po pierwsze – z minimalizmem architektonicznym. Nie jesteśmy znawcami, ale chyba zbyt mocno wzięto sobie do serca promowaną „postmodernistyczną surowość”. Po drugie – to (czyli daszek z blachy falistej zamontowany nad już istniejącą trybuną) kosztowało 150 tysięcy złotych! Na cenach złomu lepiej znają się pewnie nasi komentujący, ale nie sądzimy by te zespawane belki z blachą falistą były tyle warte. Inaczej – jeśli to my mielibyśmy decydować, to na allegro hulają sauny w okolicach pięciu kafli, postawilibyśmy ze dwadzieścia takich domków i byłaby innowacja w skali świata. Zadaszona jak się patrzy.
Całość wybudowała firma, która jako jedyna zgłosiła się do przetargu. Na szczęście wszystko oddała w terminie, więc można już zgłaszać stadion jako kandydata do Euro 2020. W sam raz do rywalizacji z rozkopanym Śląskim.
(foto: radomiak.com.pl)
