Jest ta liga tworem całkowicie nonsensownym. GKS Bełchatów, zespół złożony z niepotrzebnych piłkarzy i kilku anonimów, nieopłacany i nietrenowany w myśl aktualnych trendów (brak zagranicznych zgrupowań) z czterech meczów wiosną nie przegrywa ani jednego, nie traci też żadnego gola, mimo że przeciwnikami byli między innymi Wisła, Legia i Lech. Jedzie więc taka drużyna na stadion walczącego o mistrzostwo „Kolejorza”, tam witają ją zawodnicy zgarniający miesięcznie grube dziesiątki tysięcy złotych. Wynik? 0:0. Za profesora robi Patryk Rachwał, odzyskany z lubińskiego „Klubu Kokosa”. W Lubinie uznano, że nie zasługuje nawet na zaszczyt trenowania z resztą zespołu.
Trener Mariusz Rumak opowiadał, że to najważniejszy mecz Lecha. Prawdopodobnie mówił tak dlatego, że przeczuwał łatwe – i dość logiczne – zwycięstwo. Niestety, na własnych zapowiedziach poległ, gdyż tego „najważniejszego” spotkania nie wygrał. A mógł i przegrać, ale Wacławczyk dokonał niezwykle rzadkiej sztuki – z dwóch metrów nie trafił w bramkę. To w ogóle jest jakaś przeklęta bramka, ponieważ dokładnie na tę samą w przeszłości z dwóch metrów nie trafiali też Artur Sobiech czy Ivica Vrdoljak.
Fakt, że nikt nie potrafi wbić gola Bełchatowowi to kompromitacja całej klasy rozgrywkowej. Oczywiście, w serii GKS spore zasługi ma bramkarz Zubas, ale mimo wszystko drużyna w takiej rozsypce powinna zbierać baty od tych wszystkich gwiazdorów, którym ptasiego mleka nie brakuje. A ona nie dość, że batów nie zbiera, to jeszcze sobie gra w piłkę swobodnie, jak gdyby nigdy nic, nie zważając na rzekomo przerażającą siłę przeciwnika. Mówiąc krótko – ktoś zapomniał poinformować graczy Bełchatowa, że powinni odczuwać przerażenie.
Za Rumakiem trudno nadążyć. Piotra Reissa nie wpuszczał nawet na minutę w żadnym z poprzednich dziewięciu meczów, ponieważ w ataku numerem jeden był Bartosz Ślusarski. Dzisiaj Reiss ruszył ratować wynik jeszcze przed „Ślusarzem”, a to się jednak kupy nie trzyma. Od pierwszej minuty grał Szymon Drewniak, chociaż już widać, że ma on mizerne szanse, by przejść do historii dzięki boiskowym wyczynom, a nie świeceniu tyłkiem na youtube. Próbowaliśmy też namierzyć na boisku Karola Linetty’ego i w dalszej części meczu zagadka się wyjaśniła: stał na bramce. I to z powodzeniem. Właśnie na bramce zaliczył jedyne naprawdę udane zagranie. Oczywiście nie przesądzamy, że nie trafi do jedenastek kolejki, ponieważ skoro mógł zostać wyróżniony tydzień temu, to może i teraz.
– Nie wiem, co jeszcze trzeba zrobić, by strzelić gola – oświadczył po meczu Łukasz Trałka. Gdybyśmy mieli być złośliwi, to napisalibyśmy, że na przykład trzeba zdjąć Trałkę i wpuścić do pomocy kogoś, kto by akcje napędzał, zamiast hamować. Generalnie jednak warto teżâ€¦
a) dobrze przyjmować piłkę (Teodorczyk)
b) czysto strzelać z pięciu metrów (Reiss)
c) uderzać z powietrza (Ceesay)
d) szybciej biegać (Henriquez)
e) kierować piłkę w róg (Hamalainen)
Lech miał jedną sytuację w pierwszej połowie i kilka w drugiej, ale szału nie było. W ostatnich pięciu meczach na własnym boisku zdobył tylko punkt i zdobył tylko jednego gola…
Lech – Jagiellonia 0:2
Lech – Legia 1:3
Lech – Śląsk 0:3
Lech – Polonia 0:1
Lech – Bełchatów 0:0
Dość rzadki bilans jak na wicelidera. 25 goli zdobytych w 19 kolejkach (1,3 gola na mecz) to też raczej brzmi jak żart, a nie dorobek zespołu walczącego o mistrzostwo.
Dwa z trzech dzisiejszych meczów skończyły się wynikami 0:0, przy czym poznańskie 0:0 było o wiele ciekawsze niż łódzkie 0:0. Na stadionie Widzewa Łódź zorganizowano jakąś imprezę masową, ale jaką dokładnie – nie wiemy. Na pewno nie był to mecz piłki nożnej. Przez 90 minut przebrani za piłkarzy ludzie kopali piłkę w bliżej nieokreślonym kierunku i zupełnie bez celu. To chyba był tzw. performance, jakiś taki publiczny wygłup. Potem nam ktoś powiedział, że to jednak miał być futbol i że po boisku biegał największy polski talent, ale nie daliśmy się nabrać. Ten gość, który udawał Stępińskiego, zdecydowanie przesadził. Ł»aden zawodnik nie może być tak słaby, a już na pewno nie ktoś, kto wystąpił w pierwszej reprezentacji PZPN.
A tak trochę bardziej serio – warto czytać gazety, ponieważ można się z nich dowiedzieć, kto ma talent. Boisko takich odpowiedzi wcale nie udziela. Dzisiaj w udanych zagraniach Linetty wygrał ze Stępińskim 1:0.
Na koniec zaglądamy do Kielc, gdzie zadziwili nas zawodnicy Korony. Zawsze tak ekspresyjnie wytykają błędy sędziom, a gdy dzisiaj na ich oczach arbiter się pomylił i przyznał rzut karny, to jakoś zapomnieli na niego naskoczyć i powalczyć o czystość rywalizacji. Nawet Maciej Szczęsny nie szalał. Ale to widocznie musi mieć związek z powiedzeniem o Kalim. Warto zwrócić uwagę, że gdyby arbiter uznał bramkę Macieja Korzyma w meczu Lechia – Korona, to napastnik kielczan mógłby pochwalić się golem w czwartym kolejnym spotkaniu.
Korona Kielce – Ruch Chorzów 2:1
(Maciej Korzym 32, Paweł Golański 55 (k) – Filip Starzyński 63)
Korona: Małkowski 5 – Golański 5, Stano 5, Kijanskas 5, Lisowski 6 – Jamróz 5 (46. Stąporski 3), Jovanović 5, Lenartowski 4, Janota 3 (64. Sierpina 4), Foszmańczyk 5 (75. Zawistowski 4) – Korzym 6.
Ruch: Pesković 5 – Djokić 3, Baszczyński 5, Stawarczyk 2, Konczkowski 4 (86. Kikut) – Zieńczuk (5. Sultes 5), Panka 3, Malinowski 3 (59. Tymiński 3), Starzyński 5, Janoszka 1 – Kuświk 2.
Widzew Łódź – Zagłębie Lubin 0:0
Widzew: Krakowiak 5 – Broź 4, Phibel 5, Gavrić 5, Płotka 3 (79. P.Stępiński) – Alex Bruno 1 (57. Batrović 3), Nowak 3, Dudek 3, Rybicki 2, Pawłowski 3 – Stępiński 1 (68. Kaczmarek 1).
Zagłębie: Gliwa 5 – Rymaniak 3, Banaś 5, Godal 6, Cotra 4 – Abwo 3 (72. Błąd 2), Jeż 2, Bilek 3, Hanzel 2, Elton Lira 2 (84. Wilczek) – Papadopulos 1.
Lech Poznań – GKS Bełchatów 0:0
Lech: Burić 6 – Ceesay 3, Wołąkiewicz 5, Kamiński 4, Henriquez 4 – Linetty 2, Drewniak 2 (46. Lovrencsics 5), Trałka 3, Hamalainen 4, Tonew 6 (82. Ślusarski) – Teodorczyk 2 (78. Reiss 1).
GKS: Zubas 8 – Basta 5, Michalski 6, Wilusz 5, Kosznik 6 – Madej 3, Rachwał 6, Sawala 5 (86. Baran), Wacławczyk 4, Ł»urek 3 (62. Traore 3) – Mateusz Mak 4 (88. Michał Mak).