فukasz Mazur o wirtualnych wojenkach, niekompetencji dziennikarzy, premiach za Euro i kilku innych sprawach

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2013, 17:40 • 5 min czytania

Śmiałem się w zeszłym tygodniu, bo podobno „polscy fani Realu” oburzyli się na słowa Michniewicza. I co mu teraz zrobicie, pomyślałem. Zapchacie spamem skrzynkę? No, ale zaraz potem czytam na Weszło!, że to jednak nienawiść wielka i gorejąca między fanami Realu i Barcelony. Groźby, przekleństwa i ustawki. W necie. I tak oto wyrosła nam internetowa chuliganka. Po prostu kolejni, nie bójmy się tego słowa, kibole. Wirtualne bojówki Realu konta internetowi Hoolsi Barcelony. Nic tylko patrzeć, jak ta wojna przeniesie się na nasz kraj spokojny . Przemoc wyleje się na ulice. Bomby, samochody pułapki i lincze. Spalone strzechy mazowieckich wsi będą znaczyć bojowy szlak obu zwaśnionych stron. Bez wątpienia tak będzie. Real Sharks kontra Barca Gang. Ł»e też czołowa postępowa gazeta jeszcze do tego nie wie. Nie wieszczy, nie grzmi, nie potępia.
***

فukasz Mazur o wirtualnych wojenkach, niekompetencji dziennikarzy, premiach za Euro i kilku innych sprawach
Reklama

Zima bywa dołująca i potrafi negatywnie wpłynąć na psychikę każdego. Prejuce Nakoulma, sympatyczny dotąd chłopak, stwierdził, że od nowego sezonu chce zmienić ligę i grać z lepszymi niż obecnie. Któż by nie chciał. Ja na ten przykład chciałbym grać w drużynie z Michaelem Jordanem. W Chicago Bulls dokładniej. Ale nie wyszło. Nie miałem szczęścia, a do tego ten cholerny spisek managerów. I trener na mnie nie stawiał. Ani razu, drań! Więc, jako osoba doświadczona coś Ci, „Prezes”, poradzę. Najpierw bądź najlepszy wśród tych, z którymi dzisiaj grasz a dopiero potem mierz wyżej. Bo póki co, nawet wśród tych słabych statystyki masz marne. U nas nad Wisłą furorę jako piłkarze ekstraklasowi robią kelnerzy ściągnięci z trzeciej czy czwartej ligi hiszpańskiej. Zacznij błyszczeć na ich tle. Wiek masz już taki, że powinieneś.

***

Reklama

Najnowsza afera to wypłata premii dla zarządu spółki Euro 2012. Oburzają się wszyscy, że za dużo. Ja tak nie uważam. Kwota, wcale nie wydaje mi się wygórowana za koordynowanie zakończonych sukcesem częściowym przygotowań do największej imprezy sportowej w historii kraju. Nie jest duża, pod warunkiem, że należy się za rzeczywiście wykonaną pracę, za spełnienie jasno określonych i publicznie znanych już w momencie podpisywania kontraktów, warunków. I tu raczej bym dopatrywał się problemu i wątpliwości. W niejasności, za co tak naprawdę jest ta premia. Czy nie jest premią dla koleżki od koleżki. Tyle. Bo co do samej kwoty to wyniosła ona raptem trochę ponad 300.000 PLN za rok pracy. Czyli jakieś 75.000 euro. W Europie, nawet w Polsce za takie pieniądze trudno znaleźć sensownego, doświadczonego menagera na rynku pracy. Takie pieniądze mogą być – co widać np. po pędzie do Parlamentu Europejskiego – przynętą dla sitwy politycznej. Zresztą od dawna mówię, że politycy w Polsce tak krajowi, jak i samorządowi zarabiają za mało. Za mało, aby chciał się za to brać ktoś poważny. Mój kumpel miał poważna propozycję kandydowania na prezydenta dużego miasta. Facet ma własną, dużą firmę, a nawet kilka. Wyśmiał to. Dzisiejsza pensja polityka czy samorządowca kusi tylko wszelkiego rodzaju nieudaczników, sfrustrowanych nauczycieli, lekarzy, domorosłych historyków i niby zawodowych polityków.

***

W Polsce, jak się ktoś do niczego nie nadaje do idzie do polityki. Jak sobie nie poradzi w polityce, zawsze może zająć się zawodowo polską piłką. Z podobnymi sukcesami, ale za większą kasę.

***

No i potem podniecają się matoły różne makietami kolorowymi i każą budować wielkie stadiony. Oczywiście za nieswoje. Za swoje by nie mogli, bo to golasy są finansowe zwykłe przy których Król, ten od Polonii, to Midas… Publiczne czyli niczyje. Megalomania i kompleksy. Na Lechię ostatnio przyszło kilka tysięcy osób. Pojemność stadionu, odrobinę większa naraża klub na straty związane z organizacja meczów. I Gdańsk nie jest jakimś tam wyjątkiem. Wiem, wiem, zaraz się w Poznaniu oburzą, że u nich frekwencja to dwadzieścia kilka tysięcy. No, brawo czyli też stadion tak ciut, ciut, raptem o połowę z leksza za duży. Ach ta wyjątkowa, wielkopolska gospodarność, tylko o połowę za duży zbudowali.

***

W zeszły piątek w Super Ekspresie jakiś geniusz napisał, że 31-letni Ukrainiec, gracz Górnika Oleksander Szeweluchin „o tężyznę fizyczną nauczył się dbać podczas służby w armii Związku Radzieckiego, w której nie chciał odstawać od kolegów”. Ja tam z matematyki słaby jestem, z historii tej najnowszej również, ale z tego, co wiem, to Związek Radziecki został rozwiązany w 1991 r. Czyli, że Szeweluchin miał wtedy tak jakoś 9 lat. I wtedy już, bo swój żywot kończyła sławetna Armia Radziecka zwana również Czerwoną, młody, by nie powiedzieć młodziutki Oleksander, zakończyć musiał, co wynika z tekstu, swą wojskową przygodę. Straszny był jednak ustrój, który w kamasze brał sześciolatki.

Poważnie mówiąc, to nie wiem czy jest inny kraj, w którym tak bardzo jest tolerowana dziennikarska nierzetelność. Nierzetelność, a nie znana na przykład z GW ordynarna manipulacja. Dotyczy ona, znaczy się, ta nierzetelność, również w wielkim stopniu polskich dziennikarzy sportowych. Niestety. Zero odpowiedzialności. Nie wiem czy autorzy takich newsów jak powyższy robią takie byki z niewiedzy, z lenistwa czy ze świętego przekonania, ze czytelnik to debil, który łyknie wszystko. Może i tak ale swój ciągnie do swego. Debil piszący dla debili. Piękne i wzniosłe.

***

Wbrew temu. co piszą znawcy w komentarzach (które notabene czytać lubię i czytam), nie jadę po kochanym Waszym premierze, bo wolę jego konkurenta. Nie, nie wolę, ale to nie on odpowiada za ten cały syf prawny i organizacyjny wkoło. Trzeba być maksymalnym debilem, żeby wierzyć, że to wszystko wina Kaczyńskiego. Nie z mojej bajki faceta zresztą bo ja, jako jednoosobowa skrajna prawica, organicznie wręcz nie cierpię socjalistów.

***

W polityce przyjęło się w niektórych krajach robienie po 100 dniach rządów krótkiego ich resume. I nawet miałem o czymś takim pisać, zaapelować, aby podsumować Bońka, ale jak na zawołanie pojawił się materiał, w którym sekretarz generalny Maciej Sawicki chwali się, że SZACUJE, iż na nowej „autobusowej umowie” PZPN zaoszczędzi „JAKIEŚ” 300.000 PLN rocznie. Brawo. „Szacowanie jakieś” to takie precyzyjne narzędzie matematyczne, na podstawie którego w Polsce podejmuje się ważne decyzje biznesowe tam gdzie w grę nie wchodzą pieniądze prywatne. Na przykład w kwestii wielkości budowanych stadionów. Idzie lepsze.

فUKASZ MAZUR


Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama