O zakończenie pewnej ery, czy po prostu o powrót swojego stylu? Barcelona gra z Milanem

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2013, 13:47 • 4 min czytania

W momencie losowania par 1/8 finału Ligi Mistrzów wszystko zdawało się być jasne. Real stoczy z Manchesterem United potężną batalię, „mecz wszystkich meczów”, przedwczesny… półfinał. Kibice z całej Europy oczekiwali, że o triumf w całej Lidze Mistrzów zwycięzca tej bitwy zmierzy się z Barceloną, zespołem, który od kilku lat sprawia wrażenie pochodzącego z innej planety, z innego świata. Dwumecz Katalończyków z Milanem traktowano raczej jako dość trudne, ale mimo wszystko jedynie przetarcie przed dalszymi fazami.

O zakończenie pewnej ery, czy po prostu o powrót swojego stylu? Barcelona gra z Milanem
Reklama

Bitwa angielsko-hiszpańska nie zawiodła, w obu spotkaniach nie brakowało walki, znakomitych zagrań, dramaturgii i decyzji, także tych sędziowskich, które zapamiętamy na długie lata. Okazało się jednak, że nie jest to jedyne „starcie tytanów”. Ł»e nie tylko tam zagrają bardzo równorzędne, klasowe zespoły. Dość nieoczekiwanie, by nie powiedzieć sensacyjnie, godnym rywalem dla Barcelony stał się bowiem AC Milan. Choć „godnym” to nieco za małe słowo. Włosi, ci sami Włosi, którzy na początku sezonu potrafili przegrywać z kompletnymi outsiderami na swoim krajowym podwórku, ci sami Włosi z Mediolanu, których niektórzy wrzucali już do worka „średniak z Serie A”, przeżyli w kilka miesięcy kompletną metamorfozę. Ze środka ligi włoskiej wtargali się na plecy duetowi Juventus-Napoli, a w Lidze Mistrzów wygrali 2:0 z Barceloną. Ograli skład naszpikowany najlepszymi zawodnikami świata, rokrocznie wypełniającymi szczelnie wszystkie zestawienia „jedenastek sezonu”, czy „jedenastek roku”. Więcej, ograli skład, który wielu zapowiadało jako najsilniejszy zespół w historii piłki nożnej. Kto wie, czy na naszych oczach nie zawaliła się legenda o drużynie, która miała na lata zdeklasować całą konkurencję, a dziś drży, czy uda się jej odrobić dwubramkową stratę z Mediolanu.

– Nie straciliśmy magii, straciliśmy tylko intensywność. Głód, który kazał nam zjadać kolejnych rywali – uderzył w pompatyczne tony Dani Alves, ale ciężko powstrzymać się w tym wypadku od górnolotności. W 1/8 finału może odpaść absolutny faworyt ekspertów i bukmacherów, zdobywca 71 punktów na krajowym podwórku. Jutro prasa madrycka obwieści z dumą „koniec ery Barcelony”, albo zamilknie, zajmując się problemami Realu i Atletico. Jutro gazety w Katalonii rozbłysną uśmiechniętą twarzą Messiego i ogromnym napisem „Remontada”, albo zaczną szukać pozytywów, nieśmiało wskazując przyczyny porażki.

Reklama

Tym meczem żyją nie tylko Włosi i Hiszpanie, ale fani piłki z całego świata. Nawet jeśli wszystkie artykuły o zakończeniu pewnego cyklu, o końcu pewnej ery są nieco przesadzone – historia o dzielnych „fighterach” z Milanu poskramiających niepokonanego rywala już teraz sprzedaje się znakomicie.

Nawet Gazzetta, czy AS nie uciekają od wielkich porównań i przede wszystkim – od sprowadzania dzisiejszych 90 minut do wydarzenia na miarę całej futbolowej epoki. Allegri mówi przejęty, że „zegar będzie dla nas tykał bardzo powoli”, Roura kontruje, że „Barca nie może stracić głowy”. Sport podaje nawet gotową receptę, powrót do swojego ABC, do rzeczy, który stworzyły kataloński styl gry, które dały temu zespołowi prawo do uważania się za „mes que un club”, nie tylko z uwagi na geopolityczne uwarunkowania, ale ze względu na wyjątkowość ich meczów:

a) atakować od początku, ale bez pośpiechu
b) piłka musi ruszać się szybciej niż zawodnicy
c) odzyskać intensywność w defensywie i ruchliwość w ataku
d) „otwierać” boisko, żeby tworzyć luki w defensywie Milanu
e) kończyć akcje, żeby unikać kontrataków
f) dobrze zwilżyć boisko, żeby piłka poruszała się szybciej
g) utrzymywać płynność w grze
h) nie tracić piłek w środku pola
i) nie spieszyć się, nawet gdy Milan strzeli

Czy Barca się rozleniwiła? Czy może po prostu lot na autopilocie może się udawać w lidze hiszpańskiej, ale nie jest wystarczający na zwycięstwa w Lidze Mistrzów? Arrigo Sacchi powiedział, że Katalończykom zaszkodziła szybko zdobyta dominacja w lidze. – Nie udało im się utrzymać walecznego team spirit, przyzwyczaili się, że nie muszą z siebie dawać wszystkiego – skomentował przed meczem z Milanem.

Jeśli nie musieli dawać z siebie wszystkiego w lidze… Teraz muszą. Mają przed sobą niesamowicie solidną defensywę i błyskotliwą ofensywę zdolną do skontrowania każdej, nawet najsilniejszej jedenastki. Zresztą, wystarczy spojrzeć na przewidywania „Mundo Deportivo”.

Nie ma jednak chyba w Barcelonie osoby, która nie wierzy w „remontadę”. Sam Pique mówi wprost: kto nie ufa, niech odda karnet komuś innemu. Trzy gole. Dla wielu klasowych zespołów – strata nie do odrobienia. A dla Barcelony?

PS: Gra też Schalke z Galatasaray, ale mecz olewają nawet ich krajowe gazety. W Niemczech na tapecie jest kryzys Borussii, transfery do Bayernu Monachium i… Formuła 1. Tamtejsi dziennikarze wiedzą, że dziś historia będzie się tworzyć zupełnie gdzie indziej, a my oczywiście się z nimi zgadzamy.

***

Bukmacherka:

Milan wytrzyma do przerwy – sprawdź ofertę Expekt, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>

Padną upragnione trzy gole dla Barcelony – sprawdź ofertę ComeOn, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>

Bez bramek w drugiej połowie – sprawdź ofertę Bet-at-home, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>

Awans Barcelony – sprawdź ofertę BetClic, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama