Nakoulma i arbiter pomagają Lechowi

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2013, 19:56 • 4 min czytania

Ot, nasza liga. Faworytów nie ma. Jak już pisaliśmy, Legia „ślizgnęła się” w spotkaniu z Podbeskidziem i tylko czekała, by sprawdzić, czy ktoś ruszy za nią w pościg. Do dzisiaj nikt się nie kwapił: Polonia przegrała, Śląsk zremisował. Aż wreszcie na boisko wyszli zawodnicy Lecha i bardzo nieśmiało zapytali: – No to może my? Pościg to jednak nie był, raczej dreptanie w miejscu i wołanie: – Ej no, zaczekajcie na nas! Aż w końcu podszedł sędzia Raczkowski, dał kopa na rozpęd i zasygnalizował: – No dalej, chłopaki, jak nie teraz, to nigdy! Ruszajcie!
Lech wygrywa po dość absurdalnym meczu. Oczywiście, był to jeden z tych meczów, gdy człowiek zastanawia się, gdzie się podział pilot od telewizora. Dopiero Raczkowski – skądinąd, do dzisiaj bardzo dobry arbiter – zorganizował jakąś bramkową akcję. Najpierw rzut karny może nie z kapelusza, ale naciągany jak czoło Krzysztofa Ibisza. Poznaniacy wyszli na prowadzenie, ale Raczkowski podyktował drugą „jedenastkę”, tym razem dla Górnika – już nie całkiem od czapy, ale też w okolicznościach kontrowersyjnych (po obejrzeniu powtórek – jednak całkiem od czapy).

Nakoulma i arbiter pomagają Lechowi
Reklama

I wtedy absurd się dopełnił.

Do piłki podszedł Prejuce Nakoulma i napisać, że nie trafił w bramkę, to nic nie napisać. On tak bardzo nie trafił, że gdyby nie trafił trochę bardziej, to trafiłby piłką Adama Nawałkę. Ze wszystkich zmarnowanych karnych, ten z pewnością się pozostanie w pamięci na długo. Dajcie piłkę swojej 10-letniej siostrze, każcie jej kopnąć z całej siły – osiągniecie mniej więcej taki właśnie efekt.

Reklama

Lech był w Zabrzu odrobinę lepszy, ale ostatecznie do zwycięstwa potrzebował sędziego i Nakoulmy. Generalnie był to kiepski występ obu drużyn. Wprost niesamowite, ile „Kolejorz” przywozi punktów z obcych stadionów, biorąc pod uwagę, co faktycznie w tych spotkaniach pokazuje (niewiele). Proporcje szczęścia do jakości są w tym wypadku stanowczo zachwiane i jeśli rzeczywiście suma szczęścia i pecha w dłuższym okresie wynosi zero, to kibiców Lecha czekają całe miesiące zgryzoty.

Górnik przegrał drugi raz z rzędu u siebie i przez 90 minut nie skonstruował ani jednej przyzwoitej, przemyślanej akcji. Trochę jest to dziwne, ale z drugiej strony – w pierwszym składzie wyszli Zahorski i Bonin, więc sami rozumiecie… Generalnie jak się popatrzy na skład zabrzan i na to, skąd się ci piłkarze tam wzięli, to tylko nabiera się szacunku dla Adama Nawałki. W praktyce jest to drużyna ze śmietnika. Popatrzcie: Gancarczyk, Szeweluchin, Bonin, Iwan, Mosnikov, Zahorski. To są właśnie piłkarze z odzysku, wzięci z głębokiej rezerwy innych klubów, albo z jakichś drużyn typu Garbarnia Kraków (Iwan). I oni jednak – jako zespół – jakoś sobie radzą w ekstraklasie. Ostatnio nienadzwyczajnie, ale jednak. Dzisiaj mogli zremisować z Lechem, który piłkarzy przecież nie wygrzebuje ze śmietnika, tylko kupuje i sowicie opłaca.

Mecz Pogoni z Piastem należał natomiast do gatunku tych, których nie powinno się, a wręcz nie można oglądać. Sami się zastanawialiśmy podczas meczu – kto jest na tyle zboczony, by spędzić półtorej godziny w niedzielę, patrząc na 22 (w większości przypadkowych) chłopów kopiących piłkę, której nie widać. Zresztą, do tej pory nie zdecydowaliśmy, czy brak widocznej piłki był w tym momencie minusem, czy wybawieniem.

Wydarzeniem meczu były oczywiście dwie bramki Tomasa Docekala, którego zapamiętamy jednak chyba bardziej z zadziwiającej ksywy „czeski Ibrahimović” niż z bardzo udanego występu. Oczywiście doceniamy gole, ale skoro strzela je Docekal, to znaczy, że z Pogonią jest bardzo źle. Tragicznie. Katastrofalnie. Nie do końca tylko rozumiemy, dlaczego komentatorzy Polsatu wzięli na celownik akurat Akahoshiego, który faktycznie ostatnio zgasł, ale akurat na takim torfowisku nie miał prawa błyszczeć. Takie boiska (gdzie do cholery są podgrzewane płyty i czy jeśli już są podgrzewane, to nie warto podkręcić gałkę?) to poziom dla LZS-u. I tam – z całym szacunkiem, bo gratulujemy skuteczności – będą błyszczeć Docekale.


Górnik Zabrze 0-1 Lech Poznań
Hubert Wołąkiewicz 63 (k)

Górnik: Skorupski 7 – Olkowski 2, Danch 4, Szeweluchin 5, Gancarczyk 5 – Bonin 2 (73. Nakoulma 1), Kwiek 3 (72. Mączyński 2), Iwan 4, فuczak 4, Mosnikov 2 – Zahorski 1 (73. Jeleń 1).

Lech: Burić 5 – Ceesay 6, Kamiński 4, Djurdjević 5, Wołąkiewicz 5 – Linetty 4 (84. Lovrencsics), Murawski 4, Trałka 4, Hamalainen 4, Tonew 5 (86. Możdżeń) – Ślusarski 2 (46. Teodorczyk 2).


Pogoń Szczecin 0-2 Piast Gliwice
TomÃ¡Ł¡ Dočekal 41, 63

Pogoń: Pernis 4 – Hricko 3 (68. Golla 3), Dąbrowski 3, Noll 3, Pietruszka 2 – Murayama 2, Rogalski 4, Akahoshi 3, Andradina 1 (67. Chałas 2), Lewandowski 3 (61. Budka 2) – Djousse 1.

Piast: Trela 5 – Zbozień 4, Krzycki 5, Polak 4, Klepczyński 4 – Cicman 4 (90. Lisowski), Murawski 5 (63. Lazdins 4), Matras 5, Jurado 6 (84. Bzdęga), Podgórski 6 – Docekal 7.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama