Lider pierwszej ligi w ślady lidera Ekstraklasy, reszta bez niespodzianek

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2013, 22:43 • 4 min czytania

Zdążyliśmy już się zachwycić Flotą, zdążyliśmy zasmucić się ich nieszczęśliwą i dość niesprawiedliwą porażką ze Śląskiem, zdążyliśmy uderzyć czołem przed ich efektownymi jak na ten poziom rozgrywek transferami i… bum. Czteromasztowiec, ba, flota cała, została w pierwszym rozdaniu zatopiona, w stylu wcale nie gorszym, niż widowiskowe zgaszenie Legii przez Koronę na inaugurację rundy wiosennej Ekstraklasy. W stacji Orange Sport, ustami różnych dziennikarzy i ekspertów, przed meczem, jak i w jego trakcie przewijały się porównania Floty do warszawskiej ekipy nie tylko w kontekście transferów, ale i sporej przewagi nad resztą ligi, czy całkiem solidnie poukładanej sytuacji organizacyjno-finansowej.
Po ich pierwszym meczu z pełną odpowiedzialnością można dołożyć kolejny punkt wspólny – fatalna inauguracja. Co prawda Flota dostała na wstępie dość silną jedenastkę Olimpii Grudziądz, w dodatku w twierdzy, w której jeszcze żaden pierwszoligowiec nie ugrał kompletu punktów, ale i tak zespół z Olszarem, Aleksandrem, Arifoviciem, Stasiakiem, Zalepą i szeregiem innych zawodników o określonej renomie był zdecydowanym faworytem starcia. Dominik Nowak, trener świnoujścian, jeszcze kilka chwil przed meczem pytany przez Kubę Staszkiewicza o powody ich pewności siebie powiedział dumnie: „czterdzieści punktów”. Osiągnięcie budzące szacunek i respekt, ale jednocześnie osiągnięcie zaliczone w pierwszych dniach listopada. Od tamtej pory Flota wyłapała w czapkę od Zawiszy Bydgoszcz, Termaliki Nieciecza, Śląska w Pucharze Polski oraz dziś od Olimpii Grudziądz. Co gorsza styl, w jakim świnoujścianie dzisiaj walczyli z niżej notowanym zespołem… Cóż, jeden strzał w pierwszych 45 minutach i – jeśli się nie mylimy – tyle samo uderzeń w drugiej połowie. Przy kanonadzie gospodarzy, którzy raz po raz ostrzeliwali bramkę sfrustrowanego Kasprzika.

Lider pierwszej ligi w ślady lidera Ekstraklasy, reszta bez niespodzianek
Reklama

Tak gra lider i główny faworyt do wygrania ligi? Który w ataku ma Aleksandra, Olszara, Arifovicia i Nwaogu? Dzisiaj Olimpia odcięła Flotę od jej największego atutu – stałych fragmentów gry. Świnoujścianie nie mogli wywalczyć sobie żadnego faulu na połowie gospodarzy, nie wspominając o rzutach rożnych. Olszar po kwadransie zszedł z kontuzją (wciąż nie wiadomo, czy to od bandyckiego ataku Małka, czy jedynie w skutku klątwy rzuconej przez tego fenomenalnego arbitra), Aleksander poza golem był kompletnie niewidoczny… W porównaniu z Grudziądzem, gdzie zarówno Ruszkul, jak i Cieśliński, czy Rogalski (!) raz po raz próbowali dryblingów, strzałów, rajdów, czy klepek – słabo, droga Floto, słabo! Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie te buńczuczne zapowiedzi, że nie ma mowy o „odpuszczeniu” awansu. Okazuje się, że najlepiej „Wyspiarzom” wychodzi, gdy oczekuje się od nich porażek. Jakakolwiek wiara w ich możliwości zaczyna pętać im nogi.

Osobno musimy pochwalić zimną krew Cieślińskiego, który na osiem minut przed końcem uderzył karnego w stylu Antonina Panenki oraz raz jeszcze Rogalskiego, za jego nieprawdopodobny upór w dryblingach. W porównaniu do reszty ligi panicznie bojącej się jakiejkolwiek gry jeden na jeden – inny poziom. Nawet jeśli wychodzi co drugi, czy nawet co trzeci zwód.

Reklama

Aha, najlepszym zawodnikiem spotkania został fryzjer Roberta Szczota, gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów.

Na innych stadionach bez większych niespodzianek. Dolcan z nową trybuną i nowym logo rozklepał Stomil, zaś Arka wywiozła trzy punkty z boiska poznańskiej Warty. Co i tak należy uznać za spory sukces „Zielonych”, których przygotowania przypominały Harlem Shake (w pierwszej części cisza i spokój, nieliczni uczestnicy oraz brak rekwizytów, w drugiej szał, gwałtowne tańce i ogólny rozgardiasz).

Faworyci do awansu z Bydgoszczy i Krakowa solidarnie wygrali swoje mecze siadając na tyłku Flocie, do której tracą już tylko (odpowiednio) pięć i cztery „oczka”. Na szczególną uwagę zasługuje styl, w jakim Zawisza rozbił Sandecję. Jasne, nowosądeccy piłkarze dość szybko się wykartkowali, ale nawet w pełnych składach Rycerze Pomorza nie zostawiali żadnych wątpliwości co do tego kto goni strefę premiowaną awansem, a kto ucieka przed strefą spadkową. Cracovia w innym stylu, nieco spokojniej i bez szaleństw puknęła Okocimskiego Brzesko.

Największym przegranym dnia pozostaje więc Flota, która nie dość, że wtopiła trzeci ligowy mecz z rzędu, to jeszcze zmniejszyła się jej przewaga nada Cracovią i Zawiszą. Na drugim biegunie Olimpia. Razem z Cieślińskim, dryblującym do tej pory na zmarzniętej murawie Rogalskim, Ruszkulem i fryzjerem Szczota.

Aktualna tabela 90minut.pl:

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama