Podbeskidzie najgorszym rywalem na przełamanie dla Legii?

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2013, 11:43 • 4 min czytania

Jan Urban mówi, że to znakomity mecz na przełamanie dla legionistów, a my zastanawiamy się, czy to jeszcze czas na szczery śmiech, czy już raczej gorzkie łzy. Albo może nawet badania, jeśli nie u psychiatry, to chociaż u psychologa. Jeśli trener lidera Ekstraklasy, grając z outsiderem, tuż po utracie punktów z drugą spośród drużyn zamykających tabelę, zaczyna mówić o przełamaniu – zaczynamy się zastanawiać czy w ogóle tp wszystko dzieje się naprawdę.
Są takie momenty, gdy czekamy aż już ktoś wyjdzie zza rogu – ha! Weszło! Mamy was, to była tylko gigantyczna inscenizacja, pokazująca jak Legia wykupuje pół ligi po czym męczy się z oldbojską reprezentacją tynkarzy-malarzy pokojowych. Obawiamy się jednak, że jeśli ktokolwiek tu śpi – są to raczej legioniści, którzy – zresztą do spóły z Lechem, Śląskiem i Górnikiem – mogą w tym sezonie pokazać, że ubiegło-sezonowy wyścig żółwi nie wyczerpał do końca ich potencjału. Jeśli zaś ktokolwiek kogokolwiek tutaj wkręca – to piłkarze kibiców, którzy wciąż przychodzą na Łazienkowską.

Podbeskidzie najgorszym rywalem na przełamanie dla Legii?
Reklama

Na pierwszy rzut oka kadra Legii wygląda na zdziesiątkowaną. Z powodu kontuzji wciąż do gry nie nadają się Rzeźniczak, Suler, Choto, Ł»yro, Kopczyński, Jodłowiec i Salinas, czyli zawodnicy, których – poza drobnymi wyjątkami – przyjęto by w większości klubów Ekstraklasy z otwartymi rękami. Tyle tylko, że dziś Urban ma teoretycznie tak szeroką kadrę, jakiej dawno nie było w lidze. Tym bardziej, że na Podbeskidzie wraca jeszcze trzech kluczowych zawodników, którzy ostatnio pauzowali za kartki – فukasik, Wawrzyniak i Radović. Obecność tego ostatniego może być kluczowa, bo z Bełchatowem atak Legii wyglądał wyjątkowo apatycznie. Brakowało ruchu, mobilności, pomysłu i jeśli ktokolwiek ma to wszystko zapewnić, to kto jak nie „Rado”?

Inna sprawa, że Legia największe problemy ma grając z drwalami lub zespołami bez jakiejkolwiek piłkarskiej jakości. O Koronie i Bełchatowie nie ma co przypominać, ale weźmy choćby dwa ostatnie mecze z Podbeskidziem. Najpierw mało przekonująca wygrana po kapitalnym lobie Wolskiego, potem gonitwa w ostatnim kwadransie na Łazienkowskiej. Ogólnie jedna wielka męczarnia, gdzie same umiejętności nie mają większego znaczenia.

Reklama

A Podbeskidzie? To w dalszym ciągu jedna wielka niewiadoma. Cztery punkty w dwóch pierwszych meczach to zdecydowanie wynik ponad stan, choć jakby się tak zastanowić, to w tej chwili w samej Ekstraklasie znalazłyby się z trzy gorsze kluby. Bo w Bielsku jest jako taki bramkarz, ostatnio nieźle wyglądają stoperzy, dość groźne stałe fragmenty Chmiela i na koniec skuteczny Demjan. No i jeszcze jedno… Ekstraklasa to maszyna losująca. Nic nas już nie zdziwi.

CO NAS ZASTANAWIA: Czy Jan Urban rzeczywiście będzie nieugięty i pozostawi Danijela Ljuboję w składzie oraz na jakiej pozycji zagra Wladimer Dwaliszwili? Trener Legii twierdzi, że dobry zawodnik poradzi sobie na każdej pozycji, natomiast sam Gruzin krzyczy z ngałówków, że najlepiej czuje się w ataku. Jak zwykle zastanawia nas też obsada środka pomocy, gdzie konkurencja – jak na nasze warunki – jest olbrzymia, co jednak nie przekłada się póki co na wyniki.

JAK BĘDZIE: Legia w olbrzymich bólach wywalczy zwycięstwo, a kluczowymi postaciami będą Radović i Dwaliszwili. Jeden skończy mecz z bramką, drugi z asystą.

OPINIA EKSPERTA: MARCIN MIĘCIEL

Tomasz Iwan stwierdził, że Legia nie jest drużyną na mistrza. Zgadza się pan?
Nie zgadzam się. Patrząc na umiejętności, Legia i Lech to jedyne drużyny, które powinny wygrać mistrza, by uniknąć kompromitacji w pucharach. Po drugie – o czym mówiłem już w grudniu – wszystko będzie uzależnione od przygotowań. W Polsce są one długie, zawodnicy wyjeżdżają w ciepłe kraje, zmienia się pogoda, stąd w pierwszych meczach niestabilna forma. Ale naprawdę… Liczmy na Legię i Lecha, bo ostatnio się śmialiśmy, że Balotelli wraca z wakacji, a polskich drużyn już nie ma w pucharach.

Ostatnio sporo mówi się o problemie bogactwa w ataku Legii. Stawiane są pytania, czy Ljuboja powinien usiąść na ławce, a Dwaliszwili grać na lewej pomocy i tak dalej. Sporo jest tych znaków zapytania.
Nie zmieniałbym tego, co dobrze szło wcześniej, czyli Sagan z przodu, Ljuboja cofnięty. Dwaliszwili dopiero przyszedł, jeszcze się nie zgrał z zespołem, więc mógłby wchodzić z ławki, bo gdy wpuścisz trzech takich zawodników, to może nie wyjść – tak jak z Bełchatowem. Teraz do drużyny wraca Radović, który dobrze się rozumie z Ljuboją i może dograć do Sagana. Marek jest silny, może się przepchnąć i to chyba wygląda najoptymalniej. Saganowski, Ljuboja, a za nimi Rado.

Podbeskidzie to wbrew pozorom niewygodny przeciwnik dla Legii na przełamanie.
Legia zawsze miała ciężko ze słabszymi zespołami, które na swoich boiskach dają 130 procent, a potem, w kolejnych meczach, spuszczają z tonu. Legioniści muszą się do tego przyzwyczaić, rozprowadzać akcje z większym spokojem. Dziś na pewno będzie ciężko. Tym bardziej, że Podbeskidzie i Bełchatów, po tym, jak wszyscy ich zdegradowali, grają z luzem psychicznym. Jeśli się utrzymają, wszyscy będą im klaskać, a jeśli spadną, nic się nie stanie. Udany początek sezonu podbudował drużynę Kubickiego psychicznie, grają u siebie, przyjdzie pełno ludzi, więc Legię czeka arcytrudny mecz.

POCZTÓWKA Z PRZESZفOŚCI:

Rok 2001, Dariusz Kubicki, Stanko Svitlica i Dragomir Okuka schodzą z treningu Legii.

LIGOWA BUKMACHERKA:

Ciekawy kurs na czerwoną kartkę w EXPEKT >>.

Obstaw końcowe rozstrzygnięcie w BETCLIC >>.

Obstaw dokładny wynik w BET-AT-HOME >>

Margines zwycięstwa w COMEON>>.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama