Hiszpania dla polskich piłkarzy przez długie lata pozostawała niczym biała plama na mapie. Ponoć ktoś kiedyś tam był, może nawet grał, albo strzelał gole, ale później ten poziom stał się dla rodzimych futbolistów nieosiągalny. Obecnie też przebywa tam zaledwie kilku „naszych”, ale jak się okazuje, i w tak małej grupie nie wszyscy są popularni. Adrian Wójcik Koseła. 18-letni napastnik Betisu Sewilla, którego w Polsce znają do tej pory głównie reprezentacyjni skauci oraz wszyscy trzej członkowie polskiego fan-clubu Betisu i który przedwczoraj po raz pierwszy pojawił się na zgrupowaniu kadry U-19. Polak? W Hiszpanii? Skąd on się tam właściwie wziął?
O rodzinie za dużo opowiadać nie chce. Wspomina tylko, że jego rodzice pochodzą z Polski – na co zresztą wskazują jego nazwiska. Temat ojca ucina od razu. – W ogóle o nim nie pisz – wtrąca stanowczo. O matce, Urszuli, mówi, że wyjechała dwadzieścia lat temu do Hiszpanii w poszukiwaniu pracy, ale do syna, choć od czwartego roku życia wychowywała go z nowym partnerem, Hiszpanem, zawsze zwracała się po polsku. – Jak to, czy miałem okazję poznać Polskę? Przecież mam podwójne obywatelstwo i jeździłem tam regularnie od małego. Co roku spędzałem wakacje w Świdwinie – dziwi się na moje pytanie i od razu podkreśla: – Bardziej czuję się Polakiem niż Hiszpanem. Mama uczyła polskiego i mnie, i ojczyma, ale on nie mówi dziś prawie w ogóle, a mi nauka szła szybko.
Dziś w naszym języku Wójcik mówi dość dobrze. To znaczy – słychać u niego ewidentny hiszpański akcent, ale bezproblemowo dogaduje się w każdym temacie. Dość często popełnia tylko – co widać na jego Twitterze – zabawne błędy ortograficzne. Np. wtedy, gdy informuje, że „jutro trenink rano”, mecz odbędzie się w „Cetniewo” i ogólnie cieszy się, że jest już z „reprezentacjom”. Trudno mieć jednak o to do niego pretensje, skoro nasz język poznawał głównie ze słuchu, a w hiszpańskim jest native speakerem. O jego przywiązaniu do ojczyzny rodziców świadczą natomiast nawet jego buty, których zdjęcie zamieścił przed dwoma miesiącami w internecie. Wtedy jeszcze nie wiedział, że zostanie powołany.
Na grę w kadrze Hiszpanii nie ma raczej żadnych szans. – W naszych juniorskich reprezentacjach konkurencja jest olbrzymia i najwięcej powołań, co oczywiste, dostają piłkarze Realu i Barcelony. Z naszego klubu łapie się zwykle ok. dwóch zawodników – tłumaczy w rozmowie z Weszło Juanmi Puentenueva, trener juniorów Betisu. – Wiem, że raz hiszpańska federacja poprosiła o moje dane, ale nigdy stamtąd do mnie nie zadzwonili. Poza tym interesuje mnie gra dla Polski – dodaje Wójcik.
A jak wygląda jego sytuacja w klubie? Na tę chwilę grywa raz w rezerwach Betisu, w Segunda B, czyli odpowiedniku naszej drugiej ligi, raz w juniorach. Od czasu do czasu pojawia się też na zajęciach seniorów. – Trenowałem dzień przed meczami z Espanyolem i Malagą, ale nie mogę powiedzieć, że byłem bliski debiutu. To chyba jeszcze nie ten moment, choć kilku moich kolegów grywa już w pierwszym zespole. Np. Alvaro Vadillo, Nono lub Eder Villarchao – wylicza Adrian i dodaje, że jego przyszłość powinna się rozstrzygnąć po zakończeniu sezonu.
Trener Puentenueva podchodzi do sprawy optymistycznie. Już na początku rozmowy, pewnie z niemałą dozą kurtuazji, zaznacza, że przed Wójcikiem wielka przyszłość, m.in. dlatego, że Betis postawił na projekt „Heliopolis” zakładający, że w ciągu najbliższych kilku lat ok. 60% kadry dorosłego zespołu będą stanowić wychowankowie. – Trener Pepe Mel wierzy w naszych młodych piłkarzy, każdego roku debiutuje ich kilku, więc tak naprawdę wszystko zależy od Adriana. Ale nie wykluczamy, że wyślemy go na wypożyczenie, by zbierał doświadczenie. To też odpowiednia droga, czego najlepszym przykładem jest Juanito, który ogrywał się w Recreativo, potem do nas wrócił, trafił do reprezentacji i zdobył mistrzostwo Europy – tłumaczy Puentenueva, a poproszony o charakterystykę swojego podopiecznego, dodaje: – Adrian to naprawdę obiecujący zawodnik. Jak na swój wiek, ma dobre warunki fizyczne, jest obunożny i świetnie dochodzi do sytuacji bramkowych. Potrafi uderzyć i wie, jak się zachować z obrońcą na plecach.
Na koniec pytam Puentenuevę, czy klub, jak to było w przypadku kilku drużyn niemieckich, nie będzie starał się wpłynąć na Wójcika, by ten zrezygnował z reprezentacji Polski na rzecz Hiszpanii. – Absolutnie nie – odpowiada trener Betisu, zaskoczony, że w ogóle usłyszał takie pytanie. – Wręcz przeciwnie, jesteśmy dumni, że mamy reprezentanta i zamierzamy mu pomóc, by jak najdłużej utrzymał się w drużynie narodowej.
TĆ

