Pierwsze pytanie do Mario Balotellego na konferencji prasowej po podpisaniu kontraktu z Milanem brzmiało: czy będziesz cieszył się, gdy w derbach strzelisz gola Interowi. Włoch odpowiedział szczerze: jasne, a czemu miałbym tego nie robić? W niedzielę Super Mario zagra przeciwko swojemu byłemu zespołowi w derbach Mediolanu. – Strzeżcie się! Balo is back – twierdzą fani z Curva Sud. – Zgotujemy ci piekło – reagują ci z Curva Nord. A Super Mario podgrzewa atmosferę. – Gdy w 1999 roku Milan zdobywał mistrzostwo, imprezowałem, świętując scudetto – chwali się w wywiadach. Interesujące tym bardziej, że miał wtedy… 9 lat.
Temat Balotellego do reszty zdominował dyskusje o derbach i zapowiedzi prasowe hitowego starcia na San Siro. Do tego stopnia, ze Włoch spokojnie mógłby zapytać po raz wtóry: why always me? Ale z drugiej strony – sam sobie na to zapracował. Nawet Jose Mourinho zapytany o największego ekscentryka z jakim pracował – odpowiedział – Mario. Po czym dodał: mógłbym napisać o naszej dwuletniej współpracy dwustustronicową książkę.
(The Special One o współpracy z Balotellim mówi od 13:50)
Dziś z pełną świadomością można napisać, że Balo był skazany na występy w Milanie. Kiedy w 2009 roku wziął udział w akcji charytatywnej i odwiedził w szpitalu chore dzieci, pewien chłopczyk zapytał go: komu kibicujesz? Mario na to: Jak to, nie wiesz? Rossonerim.
Marco Materazzi – legendarny piłkarz Interu opowiedział dziennikarzom „La Gazzetta dello sport” inną anegdotę. – Byliśmy zdumieni, bo kiedyś przyszedł na trening w skarpetkach z logo Milanu. Po czym wziął nożyczki i je pociął.
Nie protestował również, gdy prowadzący satyryczny program telewizji „Striscia La Notizia” poprosili go, by założył koszulkę Milanu, przy założeniu, że kamery są wyłączone. Zrobił to bez żadnego problemu. Kibice Interu byli wściekli, ale z biegiem czasu jego wybryki zaczęły coraz mniej szokować. Do czasu.
W półfinałowym meczu Ligi Mistrzów z Barceloną schodząc z boiska zdjął czarno-niebieską koszulkę i rzucił ją na murawę mówiąc: to koniec. Massimo Moratti czuł pismo nosem i powiedział dziennikarzom: następną jaką założy, będzie zapewne ta w barwach Milanu. Nie pomylił się. W międzyczasie Balo pokopał tylko piłkę w trykocie Manchesteru City, skąd za 19 milionów euro trafił na San Siro.
– To były najbardziej szalone i skomplikowane negocjacje w moim życiu – przyznał dyrektor Milanu Adriano Galliani po podpisaniu kontraktu z ekscentrycznym napastnikiem. Po pierwsze – City zażądało niebotycznej sumy odstępnego jak na finansowe możliwości Włochów. Po drugie – menedżer Mario Mino Raiola walczył o nieprzyzwoicie wysoki kontrakt dla swojej gwiazdy. „Cholera, panowie on jest tak cenny jak Mona Lisa” – mawiał. I nie odpuszczał.
Entuzjastą transferu Balotellego na San Siro nie był też Silvio Berlusconi. Nazwał go „zgniłym jabłkiem”. Później przeprosił, a po czterech meczach Milanu z nową gwiazdą w składzie przyznał: gdyby sezon zaczął się w momencie gdy do nas trafił, byłbym spokojny o scudetto. Balotelli w trzech meczach Milanu strzelił cztery gole. Wykorzystał dwa rzuty karne i podtrzymał – uwaga – 100 proc. skuteczność w tym elemencie gry. Tę statystykę przed kilkoma miesiącami wyliczyli dziennikarze Time, umieszczając Mario na pierwszej stronie swojego magazynu. – To niewiarygodne, ale nawet Messi jest od niego gorszy. Ma 82 proc. skuteczność z jedenastek. Balotelli w oficjalnych meczach wykorzystał wszystkie! Co na to Mario? To gra pomiędzy mną, moją głową i bramkarzem. To ułamek sekundy, w którym podejmuję decyzję patrząc na bramkarza. Nie ma szans, bo jeśli wykona ruch w jedną stronę, ja kopnę w drugą. Jeśli nie drgnie, nie zdąży zainterweniować po moim uderzeniu. Łatwe. Jak bułka z masłem.
W niedzielny wieczór „Balo” czekają ciężkie chwile. 30 000 fanów Interu deklaruje, że przywita go w wyjątkowo miły sposób. Inter już oberwał od Komisji Dyscyplinarnej Serie A za rasistowskie przyśpiewki o czarnoskórym Włochu podczas meczu z Chievo Verona. Za „se saltelli, muore Balotelli” mediolańczycy muszą zapłacić 13 tys. euro. Massimo Moratti przyznał ze smutkiem, że ma nadzieję, że w niedzielny wieczór to się nie powtórzy. Balotelli również zabrał głos w dyskusji na temat kibicowskich przyśpiewek. – Nie ma białych i czarnych Włochów. Jesteśmy tacy sami – przekonywał, zdecydowanie liberalizując swój głos w tej dyskusji. Przed Euro 2012 wszakże, wygrażał, że wszelkich rasistów… odnajdzie i zabije.
Póki co kibice w Mediolanie liczą na morderstwo na piłkarskiej murawie. Biorąc pod uwagę dyspozycje obu zespołów, kontuzję Milito, coraz lepiej układającą się współpracę Balotellego i El Sharaawy’ego (choć niektórzy sugerują, że „Faraone” został przyćmiony przez kolegę z kadry), derby mogą się zakończyć wynikiem, który jeszcze kilka miesięcy temu był nie do pomyślenia. Inter, typowany do gonitwy za Juventusem, Inter, w którym upatrywano faworyta do równorzędnej walki z turyńczykami i neapolitańczykami, kontra AC Milan, zdezelowany, osłabiony sprzedażą Ibrahimovicia, Milan „w sezonie przejściowym”, który miał otrzaskać młodzież z wymaganiami Serie A. Tak było jednak w 2012 roku. Teraz to Rossoneri są na fali, podczas gdy ich rywale z drugiej strony miasta wciąż szlochają po utracie Diego Milito.
Mecz, który jeszcze w listopadzie byłby starciem ligowego średniaka z faworytem, jeśli nie do tytułu, to chociaż do zajęcia miejsca na podium. Dziś jednak jest to starcie dwóch równorzędnych składów, kto wie, może nawet ze wskazaniem na Milan. A raczej – ze wskazaniem na ten klub, który ma u siebie Balotellego.
MŚ
***
Poniżej 1,5 gola w pierwszej połowie? – sprawdź ofertę Expekt, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>
Oba zespoły z golem – sprawdź ofertę ComeOn, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>
Zwycięstwo różnicą jednego gola – sprawdź ofertę Bet-at-home, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>
Balotelli znów odpali – sprawdź ofertę BetClic, czyli TUTAJ – KLIKNIJ >>




