Świat zwariował na punkcie Nakoulmy. Półtora miliona euro to za mało…

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2013, 10:58 • 3 min czytania

– Przesadą byłoby twierdzić, że zna go teraz cały świat, bo świat już zapomniał o Pucharze Narodów Afryki i zajął się Ligą Mistrzów. Ale wśród agentów piłkarskich nazwisko „Prezesa” na pewno jest kojarzone – czytamy dziś w Gazecie Wyborczej. I dalej: – Czy taki piłkarz wart jest 1,25 mln euro? A taka kwota odstępnego jest zapisana w jego umowie. To jasne, ta kwota jest mocno zaniżona, szczególnie jeśli zestawić ją z sumą niedawnego transferu innego gracza Górnika, Arkadiusza Milika, do Bayeru Leverkusen. Za nastolatka Górnik wynegocjował 2,5 mln euro, a w grę wchodzą dodatkowe bonusy (…) Możliwe jest renegocjowanie kontraktu w taki sposób, by kwota odstępnego była wyższa i adekwatna do umiejętności.
Okazuje się, że obecna kwota odstępnego za Nakoulmę jest nie tylko nieadekwatna, ale wręcz mocno zaniżona. Wnioskujemy więc, że zdaniem pana redaktora 1,5 miliona euro też byłoby ceną promocyjną dla kupca. Wypadałoby pójść w kierunku dwóch baniek, a potem w górę – w końcu tyle kosztował niedawno Arek Milik. Ok, nie chcemy tu nikomu niszczyć marzeń, ale widzimy pewien problem.

Świat zwariował na punkcie Nakoulmy. Półtora miliona euro to za mało…
Reklama

Po pierwsze: co odróżnia Nakoulmę od Milika?

Może na przykład to, że dzieli ich siedem lat różnicy w wieku? Ł»e jednemu za moment stuknie 26 na liczniku, a drugi jeszcze nie tak dawno nie mógł legalnie kupić piwa. Pierwszy już piłkarsko ukształtowany, prawdopodobnie bliski maksa możliwości. Drugi, przynajmniej w teorii, ma przed sobą 20 lat kopania piłki. Jeśli naprawdę komuś trzeba to tłumaczyć – tak, to cholernie duża różnica, za którą się płaci.

Reklama

Po drugie, warto by się zastanowić, czy my tym Nakoulmą naprawdę aż tak się zachwycamy. Czy choćby jesienią dawał nam ku temu jakieś realne powody. Zagrał w piętnastu meczach. Strzelił 4 gole, zaliczył dwie asysty. To mniej więcej tyle, co grający na boku pomocy w jednej z dwóch najgorszych ekip w lidze Tomasz Wróbel. Gdyby sugerować się liczbami, to lepsze osiągi od „Prezesa” miał ostatnio nawet Ricardinho z Lechii. Jasne, to tylko matematyka. Pamiętamy przecież jak Nakoulma błyszczał sezon wcześniej, ale… Pamiętamy równocześnie, że wszystko, co najlepsze, pokazał jesienią, a potem spuścił z tonu. Taki Melikson przecież zasygnalizował nieporównywalnie większy potencjał, zadomowił się w kadrze Izraela, a w końcu nie udało się go sprzedać nawet za milion euro.

Nie sugerujemy, że Nakoulma jest słabym piłkarzem. Ł»e nie nadaje się nigdzie ponad naszą ligę, ale jednocześnie warto by zachować jakiś umiar z tym windowaniem ceny. Zapukać po zdrowy rozsądek. Fajnie, że zagrał w finale Pucharu Narodów Afryki. Był chwalony za ostatnie mecze (bo tylko w nich wystąpił), ale mimo wszystko jego wkład w ten sukces nie był aż tak wielki, jak niektórym się wydaje.

Nie jest trudno wymienić zawodników, którzy odchodzili z naszej ligi za kwoty w granicach dwóch 2 mln euro. Wcale nie było ich tak wielu: młody Borysiuk, młody w tamtym czasie Mila, strzelający w Wiśle jak na zawołanie Brożek, reprezentant Dudka, Milik, Wolski, Janczyk, Rybus… Jeszcze tylko paru. Ł»ebyśmy się więc dobrze zrozumieli – lubimy Nakoulmę. Często podoba nam się jego gra. Ale to nie jest piłkarz, o którym choć przez moment mogliśmy myśleć że przerasta tę ligę o klasę, że Ekstraklasa zrobiła się dla niego za ciasna.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama