Gruzin coraz bliżej Legii, Kuszczak zbiera pamiątki, a Kłos krytykuje kadrę

redakcja

Autor:redakcja

15 lutego 2013, 08:07 • 10 min czytania

W dzisiejszej prasie głównie informacje ligowe i transferowe, skupione przede wszystkim wokół Marcina Wasilewskiego i Wladimira Dwaliszwilego. Najwięcej do poczytania w „PS”.

Gruzin coraz bliżej Legii, Kuszczak zbiera pamiątki, a Kłos krytykuje kadrę
Reklama

FAKT

Koszmar młodego piłkarza Legii.

Reklama

Koszmar Michała Efira (21 l.). Utalentowany napastnik Legii Warszawa po raz trzeci w swojej krótkiej przygodzie z piłką zerwał więzadła kolanowe. Efir przeszedł już zabieg artroskopii i czeka go przynajmniej osiem miesięcy rehabilitacji. Młody zawodnik stracił rundę jesienną z powodu podobnego urazu. W okresie przygotowawczym wznowił treningi i błyskawicznie wracał do formy. Trener Jan Urban (51 l.) był bardzo zadowolony z postawy Efira, który strzelił pięć goli w meczach sparingowych. Niestety życie po raz kolejny brutalnie zweryfikowało plany i ambicje młodego napastnika. – Mam nadzieję, że mój limit pecha już się wyczerpał. Mogę zapewnić, że nie miałem żadnych myśli o zakończeniu kariery. To w ogóle nie wchodzi w grę. Przeszedłem zabieg u wybitnego włoskiego specjalisty i niedługo wracam na boisko – powiedział Faktowi Efir. Zarząd Legii zdecydował, że piłkarze z poważnymi kontuzjami będą się leczyć w najlepszych europejskich klinikach. Dlatego też Efir przeszedł artroskopię kolana w prestiżowej lecznicy Villa Stuart, która mieści się w Rzymie. Operację prowadził Pier Paolo Mariani, wybitny włoski specjalista. Pod okiem tego lekarza do zdrowia dochodził m.in. kapitan Romy Francesco Totti (37 l.). Na konsultacjach w Rzymie przebywają również dwaj inni młodzi legioniści, Michał Kopczyński (21 l.) i Michał Ł»yro (21 l.).

Tomasz Kłos: Obrona kadry to kryminał.

Wkrótce przed reprezentacją ważny mecz eliminacyjny mistrzostw świata z Ukrainą. Po tym, co mogliśmy zobaczyć w towarzyskim spotkaniu z Irlandią, trudno być optymistą.< – Z ocenianiem naszych szans z Ukrainą jeszcze bym się wstrzymał. Oczywiście martwi styl, w jakim przegraliśmy z drużyną, która niczego wielkiego, poza wolą walki i charakterem, nie pokazała. Nam zabrakło takiego serducha jak rywalom, ale mecze o punkty to co innego niż towarzyskie potyczki. Za winnego naszej marnej postawy uznano Ludovica Obraniaka.
– Nie zgadzam się z tą opinią. Na boisku jest jedenastu zawodników, a nie sam Obraniak. Prawda jest taka, że zrobiono z niego kozła ofiarnego, a on jest przecież jednym z ogniw tego zespołu. Oczywiście stać go na dużo więcej, co pokazuje w lidze francuskiej, ale zawodzą także inni. Choćby Lewandowski. Nie trafia do mnie usprawiedliwianie Roberta twierdzeniem, że w Dortmundzie ma lepszych partnerów w zespole. Może także Obraniak ma lepszych w Bordeaux niż w kadrze.

Ale Lewandowskiemu zdarza się tłumaczyć brak goli w reprezentacji niedostateczną liczbą dokładnych podań.
– Nie przesadzajmy. W meczu z Irlandią Robert otrzymał niezłe zagranie, miał doskonałą okazję i ją zmarnował. To dobrej klasy napastnik, ale ile potrzebuje sytuacji, żeby trafić do bramki? Czasem w meczu jest jedna i należy ją wykorzystać. Do wykorzystanie jednej z dwóch, trzech setek nie trzeba grać w Bundeslidze.

RZECZPOSPOLITA

Marcin Wasilewski może dziś podpisać umowę z Legią Warszawa.

Na początku grudnia Wasilewski nie chciał słyszeć o przenosinach do Warszawy, kwota, jakiej zażądał od Legii, była zbliżona do miliona euro rocznie. W ekstraklasie nikt tyle nie płaci, najlepsi mają ponad dwa razy mniej. Legia odkurza stare gwiazdy, daje szansę na drugie życie piłkarzom, którzy za granicą już się wypalili. Przed tym sezonem Urban zaskoczył wszystkich, podpisując kontrakt z 34-letnim Markiem Saganowskim, który wrócił do Legii po kilkuletnich wojażach po Europie. Sprawdził się, okazało się, że może współpracować ze swoim rówieśnikiem Danijelem Ljuboją i gdyby nie kłopoty z sercem, miałby miejsce w pierwszym składzie. Ł»ewłakow miał świetny pierwszy sezon, po tym gdy skończył grę w Olympiakosie Pireus i pożegnał się także z reprezentacją Polski.

(…)

Gdyby Legii udało się sfinalizować transfer, trzej jej obrońcy – Wasilewski, Ł»ewłakow i Wawrzyniak – mieliby na koncie 193 mecze w kadrze. Takiego doświadczenia w defensywie zazdrościłaby Legii cała ekstraklasa. Artur Jędrzejczyk i Jakub Rzeźniczak występujący po prawej stronie także zresztą dostają powołania od selekcjonera. Sprowadzając Wasilewskiego, Legia kupiłaby zresztą więcej niż piłkarza. To dobry duch każdej drużyny, ambitny, z olbrzymim wpływem na kolegów.

GAZETA WYBORCZA

Prezydent Wrocławia namawia… katarskich szejków do inwestowania w Śląsk.

Rafał Dutkiewicz spotkał się niedawno z przedstawicielami firmy Qatar Airways – dowiedzieliśmy się z bardzo wiarygodnego źródła. Prezydent zachęcał katarskich biznesmenów do inwestycji w Śląsk – piłkarskiego mistrza Polski. – Nie wiem o spotkaniu szefa, ale ze mną kontaktował się pośrednik reprezentujący Katarczyków – potwierdza Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta i członek rady nadzorczej Śląska. – Wstępnie rozmawialiśmy raz i miał ponownie się odezwać. Jednak do niczego nie doszło, więc czekam. W tej sprawie nic więcej nie mam do powiedzenia – zaznacza Patalas. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że przedstawiciele Qatar Airways w tajemnicy zbierają informacje o Śląsku.

Rozmowa z Piotrem Stokowcem.

Nie jesteś za bardzo chętny do rozmowy, piłkarze Polonii również. Czy w klubie jest rzeczywiście tak źle?
– Sytuacja jest specyficzna i trudno mi sensownie się wypowiadać. Niezależnie od tego, co się wydarzy za tydzień, za miesiąc, za dwa, to odpowiedzialnością za przygotowania zespołu obarczony zostanie zawsze trener. Wszyscy zapomną o tym, co się dzieje teraz, i będą szkoleniowca rozliczać za końcowy wynik. Nie muszę jednak ukrywać, że mamy wielkie problemy, by poskładać tę drużynę.

Przygotowania w Turcji były nieudane czy – wprost przeciwnie – były jedyną pozytywną tej zimy rzeczą w Polonii?
– Pracowaliśmy solidnie, ale co tu mówić o przygotowaniach, skoro dwa tygodnie przed pierwszym meczem ligowym traci się istotną część drużyny. Można wymyślać dyplomatyczne wyjaśnienia, rozmawiać o sparingach, taktyce, ale chyba lepiej tego wszystkiego – z tego właśnie powodu – nie komentować.

Jak podchodzisz do tych piłkarzy, którzy opuścili zgrupowanie?
– Będę pracował z tymi, co są, których mam do dyspozycji. Wszystko musi się opierać na profesjonalizmie. Zawodnicy muszą się dostosować do reżimu treningowego, być w 100 procentach gotowi przez 24 godziny na dobę. Muszą wypełniać warunki kontraktu, a w zamian dostawać za to swoje wynagrodzenie. Gdy jedna ze stron nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków, sprawa się komplikuje. Trener nie może być zakładnikiem zawodników czy działaczy, uzależnionym od łaski jednych albo drugich. Przygotowania do rundy opieram na ciężkiej pracy. Jeśli piłkarze podporządkują się temu, tak jak to było latem, będą tego efekty. Ale muszą być na treningu. Skoro ich brak, to jak ich mam traktować?

GAZETA POLSKA CODZIENNIE

Znów problemy ze Stadionem Narodowym.

Stadion Narodowy nie spełnia żadnych standardów przeciwpożarowych – wynika z przekazanych w czwartek prokuraturze dokumentów, do których dotarła „Gazeta Polska Codziennie”. – Unieruchomienie hydrantów na obiekcie, ich uszkodzenie, brak bram dymoszczelnych oraz kurtyn dymowych – to tylko kilka uchybień na największym i najdroższym stadionie w Polsce, wymienionych w zawiadomieniu o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa”, które w czwartek wpłynęło do Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga-Północ. Pozew skierowała prestiżowa międzynarodowa kancelaria prawna Cameron McKenna w imieniu wykonawców stadionu: firmy Alpine Construction Polska oraz Hydrobudowy Polska, których podwykonawcami byli Solid-Bud i Małkowski. Jak wynika z dokumentów, nadzorca Stadionu Narodowego – Narodowe Centrum Sportu – powinien jak najszybciej zamknąć obiekt.

DZIENNIK POLSKI

Wisła ciągle ma problem ze skutecznością napastników.

Największy problem mamy z wykorzystywaniem sytuacji. Stwarzamy je, ale jest kwestia przełamania się jednego czy drugiego napastnika. Mam nadzieję, że w lidze będą oni reagować inaczej niż w sparingach – usłyszeliśmy od trenera Wisły Tomasza Kulawika zaraz po tym, jak przekroczył progi wiślackiego stadionu po powrocie z drugiego obozu w tureckim Belku. Rozmawialiśmy z prezesem Cupiałem. Powiedzieliśmy o naszych mankamentach. Prezes widział, że była z naszej strony walka, chęci, były sytuacje, tylko pozostała kwestia ich wykorzystania. Można powiedzieć, że to jest nasz debet – przyznaje trener Kulawik. Z jego obserwacji wynika, że na boisku nie było widać, aby zawodnicy byli stremowani obecnością właściciela klubu. – Było zaangażowanie jak w każdym sparingu. Prezes Cupiał przybył, zobaczył i był zadowolony z tego, że wreszcie widzi drużynę, która walczy, a nie przestoi mecz. Zawodnicy podeszli do spotkania z charakterem i pokazali, że chcą coś udowodnić, dobrze grać – podkreśla szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”.

SUPER EXPRESS

Rozmowa z Tomaszem Kuszczakiem na temat… kolekcjonerstwa.

Kiedy to się zaczęło?
– Gdy byłem piłkarzem Manchesteru United. Wtedy często byliśmy zapraszani na różne aukcje charytatywne. I właśnie na jednej z nich wypatrzyłem spodenki Mike’a Tysona. Kupiłem je, pieniądze trafiły na szlachetny cel, a ja miałem satysfakcję, że mam pamiątkę po najmłodszym w historii boksu mistrzu świata wagi ciężkiej. Tyson to jeden z moich ulubionych pięściarzy. Zawsze lubiłem oglądać jego walki. Pamiętam, że wtedy mogłem wylicytować kije Tigera Woodsa, ale zwyciężyła miłość do boksu. Potem kolekcję wzbogaciłem o rękawicę Joego Calzaghe i Ricky’ego Hattona.

Podobno szczególnie lubisz rękawice Dariusza Michalczewskiego?
– „Tiger” to wspaniały człowiek i jeden z najlepszych bokserów na świecie. Dostałem od niego rękawice ze specjalną dedykacją oraz biografię. Darek tego nie pamięta, ale jak byłem piłkarzem Herthy, to chodziłem na jego walki w Berlinie czy Hamburgu.

Którą z pamiątek musiałeś najostrzej licytować?
– Kask Lewisa Hamiltona. Zawsze pasjonowałem się wyścigami Formuły 1, więc wypadało mieć pamiątkę po brytyjskim mistrzu świata. Było kilku chętnych i trwała ostra licytacja. Ostatecznie wszystkich przebiłem, ale trochę nerwów było.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Już dziś wieczorem, zdaniem PS, Dwaliszwili ma podpisać kontrakt z Legią.

Według naszych informacji Wladimer Dwaliszwili rozwiązał w czwartek umowę z Polonią Warszawa. W piątek ma przejść badania medyczne i jeśli nie będzie przeciwwskazań, podpisze umowę z Legią Warszawa. – Wszystko jest na dobrej drodze – stwierdził przebywający z drużyną w Hiszpanii prezes lidera ekstraklasy Bogusław Leśnodorski. Tym samym skończy się trwająca od lata poprzedniego roku saga ze sprowadzaniem Gruzina na Łazienkowską. Jan Urban chciał go jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, ustalono nawet warunki kontraktu, ale Ireneusz Król odkupił Polonię Warszawa od Józefa Wojciechowskiego i temat upadł. Wrócił zimą, kiedy zaległości w wypłatach sięgały już czterech miesięcy. Wladimer Dwaliszwili był zdecydowany na odejście, a Legia Warszawa miała zabezpieczone środki na jego kontrakt. Zawodnik popełnił jednak błąd, złożył wniosek o rozwiązanie umowy z winy klubu do FIFA, a nie PZPN. Mógł zmienić klub na każdy inny, tylko nie na polski.

Rozmowa z Martinem Kobylańskim.

Bardzo odstaje pan jeszcze od pierwszej drużyny Werderu?
– Trenowałem ponad rok w 2. Bundeslidze i nie odstawałem. Tutaj są bardzo dobrzy zawodnicy, ale wielkiej dysproporcji między mną a nimi nie ma. Jestem w stanie ją zniwelować.

فączyło się z panem wiele uznanych marek: Bayern Monachium, Manchester United, Schalke 04. To wszystko prawda?
– Trzeba zapytać tatę (Andrzeja Kobylańskiego, byłego reprezentanta Polski – przyp. red.). Ukrywa przede mną takie rzeczy, dopóki nie są konkretne. Wiadomo, młody chłopak mógłby odlecieć, słysząc nazwy takich klubów. Lepiej, żeby w głowie się nie kręciło. Ojciec zawsze mówi, że jak będę ciężko pracował, wszystko przyjdzie.

Polaków intryguje również, którą reprezentację pan wybierze, bo ma pan też obywatelstwo niemieckie.
– Od ponad dwóch lat gram tylko dla Polski. Nie mówię, że to ostateczna decyzja, ale… czuję się w biało-czerwonych barwach świetnie. Na zgrupowaniach młodzieżówki poznałem wielu fantastycznych ludzi.

Duży tekst o bałaganie z „meczami widmo”.

Takiego bałaganu z oficjalnymi meczami reprezentacji dawno nie było. PZPN nie potrafi ogarnąć problemu, kryteria FIFA są niejasne, a bilanse piłkarzy zmieniają się jak w kalejdoskopie. W światowej piłce ciągle panuje bałagan w kwestii klasyfikacji meczów reprezentacji. Wprawdzie istnieją klarowne zasady (poniżej rozmowa z Michałem Listkiewiczem) decydujące, kiedy spotkanie staje się oficjalnym występem, ale to tylko teoria. Podstawą do klasyfikacji powinien być arkusz FIFA, który obie drużyny wypełniają przed meczem, zgadzając się na rozegranie spotkania w kategorii „A”. Ale informacja, która przekazana została do FIFA, często kłóci się z zamieszczoną przez federacje narodowe na swych stronach internetowych. Wojciech Frączek, zajmujący się statystykami spotkań w TVP, wyliczył, że na liście FIFA od 1921 roku brakuje aż 28 meczów naszej reprezentacji, które uznaje PZPN. Spotkanie z Rumunią może być kolejnym. – FIFA natomiast zalicza sześć spotkań, których nasz związek nie ma na swojej liście, w tym jeden walkower, bo mecz się nie odbył. Kryteria są mało precyzyjne – mówi Frączek.

Najnowsze

Anglia

Wolves nie wygrali w lidze od kwietnia

AbsurDB
0
Wolves nie wygrali w lidze od kwietnia
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama