Ten sezon jest jakiś niesamowicie feralny dla niedawnych reprezentantów PZPN. W zasadzie co chwilę przy podsumowaniach stranierich organizujemy sobie test kreatywności, szukając podobnych sformułowań do „przygwoździł się do ławy” i „chyba zakończył karierę”. Ale o jednym zawodniku, uczestniku Euro jakoś do tej pory nie pisaliśmy, ażâ€¦ przed dwoma dniami przypomniał o nim lokalny dziennik „Las Provincias” (co jako pierwszy – oddajmy – zauważył na Twitterze Piotr Koźmiński z „SE”).
W skrócie chodzi o to, że w ciągu dwóch tygodni w siedzibie Levante ma się pojawić menedżer Dariusza Dudki, by porozmawiać o przyszłości swojego klienta. Już teraz bowiem wiadomo, że Darek nie spełni podstawowego przepisu w kontrakcie, mówiącego o tym, że jeśli rozegra 25 meczów w sezonie, to automatycznie przedłuży umowę o rok. W obecnym tempie dochodzenia do siebie po kontuzji były zawodnik Auxerre potrzebowałby na to jakichś kilkunastu lat.
Kiedy pod koniec stycznia Dudka wrócił do treningów po dwóch miesiącach pauzy, wiele wskazywało na to, że sezon nie będzie jeszcze dla niego do końca stracony. Nawet „Marca” pisała w tym czasie, że Polak jest pierwszym zimowym „transferem” Juana Ignacio Martineza i runda wiosenna będzie należeć do niego. Od tamtej pory Dudka rzeczywiście dostawał powołania na mecze, ale ani na moment – nie licząc 38 minut w Copa del Rey – nie zbliżył się do jedenastki. W lidze po raz ostatni (17 minut) zagrał w… sierpniu, a ogółem – podsumowując całą jego przygodę z Levante – zaliczył tylko trzy mecze. 115 minut przez pięć miesięcy.
Dudka, Fabiański, Brożek, Sandomierski, Tytoń, Wasilewski… Kto następny?