Lato 2012 – Cesar Azpilicueta przechodzi do Chelsea, a Javi Martinez do Bayernu. Zima 2013 – Nacho Monreal podpisuje kontrakt z Arsenalem. Co łączy tych trzech piłkarzy? Dwa fakty – po pierwsze są przyszłością reprezentacji Hiszpanii, po drugie do poważnego futbolu – o czym wie niewiele osób – przygotowywał ich asystent Jana Urbana, Kibu Vicuna. Przekręciliśmy wczoraj do niego, by porozmawiać o jego wychowankach, ale z planowanej półgodzinnej rozmowy zrobił się nieco dłuższy wywiad…

Mało kto w Polsce wie, że podczas ostatnich okienek transferowych miałeś solidne powody, by otwierać szampana. I to takiego z górnej półki…
Wiesz, co najbardziej mnie cieszy? Ł»e od czasów naszej wspólnej pracy minęło dziesięć lat, a co roku, regularnie spotykamy się na taką naszą małą Wigilię. Najpierw gramy w piłkę na małym boisku w Tajonar, a potem kolacja. Najfajniejsze jest to, że inicjatywa wychodzi właśnie od piłkarzy, czyli Raula Garcii i Nacho Monreala. Miło powspominać te czasy… Byłem wtedy młodym trenerem, robiłem licencję UEFA B. Który to był rok? Już się gubię, musiałbym wyciągnąć notatki, ale bodajże 2002 albo 2003. Tak, 2002, bo teraz mieliśmy dziesięciolecie!
Jak to wszystko się zaczęło?
Prowadziłem juniorską reprezentację regionu Nawarra, w której już wtedy grali Raul, Nacho i Oier Sanjurjo, który teraz gra w Osasunie. Dostałem wtedy telefon z Osasuny z propozycją poprowadzenia drużyny juniorów. Drużyny, którą uznawano za najbardziej uciążliwą w klubie w ostatnich latach. Pomyślałem, że to ciekawe wyzwanie, zawsze interesowała mnie psychologia, co tym bardziej mnie to skusiło, więc przyjąłem ofertę. Przyjechałem na miejsce, przygotowałem sobie specjalny plan i wszystko powoli zaczęło się układać. Opowiadano mi, że Raul Garcia to postrach arbitrów i wiecznie z nimi dyskutuje. Uznałem, że trzeba tym chłopcom wszystko spokojnie wytłumaczyć, złapałem z nimi wspólny język i do teraz utrzymujemy znakomite relacje. Wiele osób dziś mi mówi: „Zauważyłeś tego piłkarza! Dzięki tobie się wybił!”. A wcale tak nie jest. Najlepsi wybijają się tak czy inaczej i trzeba im tylko pomóc. Jak widziałem takiego Monreala czy Garcię, to od razu wiedziałem, że staną się zawodowcami. Z Nacho tym bardziej, bo w dzisiejszej piłce jest olbrzymi deficyt lewych obrońców. Pojawia się oczywiście wielu bardzo dobrych, typu Marcelo czy Jordi Alba, ale generalnie są to piłkarze dobrzy, ale nie światowej klasy. Np. Capdevila, który był dobry, grywał w reprezentacji, ale nigdy nie dorównywał poziomem swoim kolegom.
W jaki sposób dotarłeś do tych najbardziej problematycznych zawodników? Domyślam się, że nie krzykiem, co jest domeną kilku znanych polskich trenerów.
Na pierwszy rzut oka, żeby mieć charyzmę, musisz być krzykaczem, każdego po kolei opierdzielać i generalnie źle traktować zawodników. Ja zawsze miałem inną filozofię. Nie musisz podnosić głosu, by zyskać szacunek grupy. Czasy się zmieniają. Nie wiem, jak w Polsce, ale w Hiszpanii jeśli będziesz się wydzierał, nie osiągniesz niczego. Najważniejsza jest spójność – jeśli o czymś mówisz, musisz to robić. Nie szukać kozłów ofiarnych po porażkach i bohaterów po zwycięstwach.
To chyba nie takie łatwe, mając tylu jakościowych zawodników w drużynie. Wspomniałeś o Garcii i Monrealu, ale byli też Cesar Azpilicueta czy Javi Martinez.
Dokładnie. Przygotowując dziś z Janem plan na drugie zgrupowanie, rozmawialiśmy o różnicach między pokoleniami. Dziś wszyscy myślą, że Legia ma tak znakomitą akademię, że każdy, bez wyjątku, może się wybić. A przecież tak nie jest! Po pierwsze nie wszyscy się nadają, po drugie możesz się zwyczajnie pomylić i dać szansę komuś, kto się nie wybije lub odwrotnie. Pytałeś o Cesara i Javiego… W pierwszym roku pracy w Osasunie miałem Raula i Nacho, w drugim nie wybił się nikt z wyjątkiem jednego zawodnika Leganes, a w trzecim między innymi Javi Martinez, Jokin Arcaya, który właśnie przeszedł do Panathinaikosu. Javi był wtedy jak koń, wyróżniał się we wszystkich badaniach wydolnościowych. Grywał ze starszymi, bo był tak znakomicie przygotowany fizycznie. Walczak i przy tym niesamowicie szybki. Wtedy wystawialiśmy go w ofensywnej pomocy, ale nie byłem w stanie przewidzieć, że zrobi taką karierę i wyrośnie na jeden z najbardziej pożądanych typów piłkarzy. Wtedy bardziej od Javiego rokował Raul, ale to ten pierwszy przeszedł do Bayernu i zdobył mistrzostwo świata i Europy.
A Azpilicueta?
Z nim było ciekawie, bo zaczynał u nas jako napastnik, a potem stopniowo go cofaliśmy, aż się zatrzymał na prawej obronie. Fantastyczny chłopak, dobry duch szatni. Od kiedy był „cadete” do czasu ostatnich igrzysk olimpijskich nie ominęło go ani jedno powołanie do reprezentacji juniorskich i młodzieżówki. Pamiętam taki mecz, Cesar miał już za sobą grę na wszystkich pozycjach, a brakowało nam defensywnego pomocnika. Pytam: – Zagrasz?
– Kibu, wystaw mnie, gdzie chcesz. Mogę być nawet bramkarzem.
Ostatnio wspominaliśmy te czasy. Nie mieliśmy wtedy wybitnej drużyny. Czasem trafi się pokolenie, które może ciężko pracować, ale nie zapewni ci widowiskowego futbolu. Ale zrobiliśmy naprawdę dobry wynik, a dziś jeden zawodnik gra w Chelsea, drugi w Bayernie.
W Polsce przejście z wieku juniora do seniora wielokrotnie stanowiło problem. Mieliśmy wiele uzdolnionych reprezentacji U-16 czy U-17, które na międzynarodowych turniejach radziły sobie znakomicie, a potem większość zawodników kompletnie przepadała.
Bo na tym etapie zawodników trzeba nie tylko szkolić na piłkarzy, ale też na porządnych ludzi. Cieszy mnie, że ci piłkarze z Osasuny, którzy się wybili, do dziś są bardzo skromni, uczą się i dbają o przyszłość swoich bliskich. Dam ci taki przykład – adoptuję na odległość dziecko z Hondurasu i pomagam mu finansowo, żeby mógł się normalnie uczyć. Poprosiłem ostatnio Nacho i Raula, żeby załatwili jakieś pamiątki dla dzieci z Hondurasu i właśnie wczoraj ten drugi dzwonił, że koszulka z autografami już jest gotowa. Raul ma umowę sponsorską z Nike, dostaje od nich darmowy sprzęt i wysyła go kolegom z trzeciej i czwartej ligi. Za to ich cenię. Jeszcze jedna ciekawa rzecz… Rozmawiamy o czterech-pięciu piłkarzach i żaden z nich nie jest wirtuozem. Wszyscy to pracusie, typowi piłkarze Osasuny. Kiedyś Inaki Saez, były trener hiszpańskiej młodzieżówki, powiedział mi ciekawą rzecz. Rzadko zawodnicy z Nawarry dostają za swoje mecze „dziesiątki”, ale przeważnie nie schodzą poniżej „siódemki”. Wyróżniają się, ale nie na poziomie takiego Iniesty. W lidze – siedem, w Copa del Rey – siedem, w sparingu – siedem, w juniorach – siedem. Ale nie możesz mieć samych „dziesiątek”. Liczy się mentalność i stabilność.
Cesar Azpilicueta i Nacho Monreal podczas treningu Osasuny…
Łatwiej pracować z młodymi Hiszpanami czy Polakami?
Nie chciałbym uogólniać. Zawsze powtarzam Łukasikowi i Furmanowi, że najważniejsze, aby niezależnie od wyniku byli tacy sami. Ale z nimi nie ma problemu. Ogólnie młodzież w Legii wydaje się bardzo rozsądna, normalna. Nie wiem, co robią po treningach, ale nie podejrzewałbym o żadne głupoty. To dzieci, mają po 20-21 lat, ale nie zauważyłem, żeby któryś z nich obnosił się z pieniędzmi lub nowym samochodem. Jest wiele różnic kulturowych między Polską a Hiszpanią, ale w podejściu piłkarzy takich nie zauważyłem. Warto tylko zauważyć – rozmawiałem o tym z Jackiem Mazurkiem – że od kiedy pracowaliśmy z Janem w Legii po raz pierwszy akademia rozwinęła się w sposób niesamowity. Do pierwszej drużyny wchodzą zawodnicy ZDECYDOWANIE lepiej przygotowani niż wtedy. Ale to że w roczniku 92 pojawiło się tyle talentów, nie oznacza, że w kolejnych też będzie taki wysyp. Nie ma reguły. Na pewno będzie im coraz trudniej, bo konkurencja w Legii jest z roku na rok coraz wyższa. Ale inne drużyny nie są głupie i też się zorientują, że trzeba postawić na młodzież. W Hiszpanii przed laty mówiło się, że kluby z Północy – m.in. Osasuna i Sociedad – najlepiej pracują z juniorami, a dziś takich różnic nie ma. Wszyscy mają znakomitą „canterę”. W Polsce będzie podobnie. Np. w Zagłębiu akademia funkcjonuje bardzo dobrze. Martwi tylko, że są jeszcze kluby, które sądzą, że nie opłaca się stawiać na młodzież, bo nie przynosi od razu zysków. To ma być budowanie przyszłości?
Oczywiście, że nie, ale to temat na dłuższą rozmowę. Szczerze dziwi mnie tylko, że zdecydowałeś się na pracę w Polsce. Rozmawialiśmy o piłkarzach Bayernu, Chelsea i Arsenalu, którzy wyszli spod twojej ręki, a teraz… To jednak tylko Ekstraklasa.
Nie podchodzę do tego w ten sposób. Myślisz, że pracując w Osasunie spodziewałem się, że ten trafi do Arsenalu, ten do Chelsea, ten zdobędzie mistrzostwo świata, a tamten zostanie kapitanem młodzieżówki? Nie byłem w stanie przewidzieć, że w najlepszej drużynie świata będzie grało trzech moich wychowanków. Ale teraz skupiam się na Polsce i nigdy nie wiadomo, czy za kilka lat nie powiesz: „Pamiętasz naszą poprzednią rozmowę? Kto by pomyślał, że Legia tak szybko awansuje do Ligi Mistrzów i to pokolenie osiągnie w piłce tak dużo!”. Dziesięć lat temu Hiszpania nie była mistrzem świata i Europy, tylko zwykłą, dobrą reprezentacją z Europy. Dziś jesteśmy modni, jesteśmy jak Brazylijczycy. Wszyscy chcą zatrudniać Hiszpanów. A to wszystko efekt tego, że postawiliśmy na szkolenie. Potrzebna jest tylko cierpliwość, która nie jest cechą narodową Polaków. Zachwycamy się kilkoma zawodnikami, którzy zaliczyli świetne wejście do ligi, ale zagrali wyłącznie jedną rundę! Zawsze mówi się, że zawodnicy rozwijają się dzięki meczom. A ja powtarzam, że liczy się każdy kolejny dzień.
To przypadek, że akurat za twojej kadencji pojawiło się w Osasunie tyle talentów? Zachowujesz skromność, ale nie wierzę, że nie czujesz dumy, patrząc jak rozwijają się te kariery.
Bardziej niż dumny jestem po prostu usatysfakcjonowany. Dumny jestem z takich ludzi jak Raul Garcia, który śledzi wyniki Legii lub Javi Martinez, który w obliczu kryzysu w Hiszpanii zabrał ze sobą do Monachium trzech kolegów, którzy mieszkają w jego domu, uczą się niemieckiego i przystosowują do nowego życia. To daje mi zdecydowanie nieporównywalnie większą satysfakcję niż kariera Martineza. Dobry człowiek, a potem dobry piłkarz. To rzeczywiście nam wyszło w Tajonar…
Ć
***
TUTAJ znajdziesz nasz wywiad z Kibu o szkółce Barcelony w Warszawie, a TUTAJ o dotychczasowej karierze trenerskiej Hiszpana.
