Manchester kupił Zahę. Saga trwała długo, ale zakończenie nie zaskakuje…

redakcja

Autor:redakcja

25 stycznia 2013, 13:20 • 2 min czytania

Opinie jak zwykle są podzielone. Jedni cieszą się, że Manchester pozyskał ciekawego piłkarza o ciągle niezbadanej granicy własnych możliwości. Inni narzekają, że to marnotrawstwo pieniędzy, sprowadzać na Old Trafford kolejnego gracza na skrzydło.
Alex Ferguson mówi: – Niewątpliwie ściągamy chłopaka z potencjałem. A przecież nie musimy nikomu udowadniać, że jako klub umiemy wpływać na rozwój… Niewykluczone, że latem – bo transfer z Crystal Palace dokona się w lipcu – Wilfried Zaha rozminie się choćby z Nanim, również predysponowanym przecież do gry na boku pomocy, który ostatnio zawodzi i wszyscy spodziewają się jego rychłego odejścia.

Manchester kupił Zahę. Saga trwała długo, ale zakończenie nie zaskakuje…
Reklama

Nam, kierując się trochę nosem – jak Franek Smuda – pomysł z Zahą się zwyczajnie podoba. Po pierwsze – chłopak ma ogromne parcie do przodu. Jest szybki i sprytny, podejmuje na boisku niebanalne decyzje – lubimy takich piłkarzy. Jasne, nigdy nie grał w Anglii na najwyższym poziomie, a mimo to Manchester wydaje na niego 15 milionów funtów (10 funtów z góry plus 5 w formie dodatków, zależnych od osiąganych postępów), ale jest jeszcze druga strona medalu.

Zaha ledwie trzy miesiące temu skończył 20 lat, a już teraz ma liczniku ponad 100 seniorskich występów. To nie jest obiecujący zawodnik świeżo wchodzący do drużyny z klubowej szkółki, tylko coraz lepiej ukształtowany piłkarz, który w tym sezonie strzelił 5 goli i zaliczył 6 asyst. I z pewnością zaliczy kolejne, zostając w Crystal Palace do samego końca rozgrywek.

Reklama

W listopadzie Zaha dostał pierwsze powołanie do reprezentacji Roya Hodgsona, choć… równie dobrze mógłby być teraz w RPA na Pucharze Narodów Afryki. Urodził się w Wybrzeżu Kości Słoniowej, ale w wieku czterech lat z rodzicami i ósemką rodzeństwa wyemigrował na Wyspy. Przyjął obywatelstwo i po latach zaczął grać w angielskich reprezentacjach juniorskich. Jeszcze ostatniej jesieni do zmiany zdania miał go namawiać sam Drogba, ale Zaha już zdecydował.

– Jesteśmy dumni z tego chłopaka, bo to promocja dla naszej akademii – mówią teraz w Crystal Palace, skąd do Premier League wypływali już przecież chociażby Wayne Routledge czy Victor Moses. Teraz, zgodnie z planem, wypływa Zaha. – Nieprawdopodobne jest przede wszystkim jego panowanie nad piłką. Jakby miał ją przyklejoną klejem do buta – wypowiada się na łamach BBC jeden z jego byłych trenerów, a inny, jeszcze z czasów szkolnych dodaje: – Wilfried nie urodził się mając wszystko podane na tacy, ale jako piłkarz od początku miał coś, czego się nie można nauczyć. Jakąś naturalną zdolność. Lubił grać w środku pomocy i w pojedynkę odgrywać swoje show. Choć był wtedy jeszcze wątłym, wychudzonym chłopakiem – wspomina.

Zaha z tego show nie wyrósł do dzisiaj. Ale tu jedno jest pewne: Ferguson szybciutko go zdyscyplinuje…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama