Pewna życzliwa osoba doniosła nam o bardzo ciekawej sprawie – Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej jest deprecjonowane przez nowego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka. „Zemsta”, „prywata”. Takie słowa się przewijały. I na końcu tradycyjne: „Zajmijcie się tym”. Boniek mści się podobno za to, że STPN przed wyborami próbowało mu rzucać kłody pod nogi i teraz wychodzi z niego cała małostkowość. Niektórzy myślą, że jak powiedzą „zajmijcie się tym”, to my już, w te pędy, z klapkami na oczach… A my jakoś owego stowarzyszenia nigdy nie darzyliśmy zbytnią sympatią, więc najpierw powęszyliśmy.
I efekt węszenia jest taki, że – hmm, to aż nudne – żadnej afery nie ma. Stowarzyszenie trenerów wystosowało do PZPN prośbę, by…
Po pierwsze – zorganizować na terenie związku także siedzibę stowarzyszenia trenerów.
Po drugie – dać trenerom 150 tysięcy złotych.
Zabrakło jednak uzasadnienia, w którym znajdowałaby się odpowiedź na kluczowe pytanie: z jakiej paki? Dlaczego PZPN ma w siedzibie, za którą płaci z własnych pieniędzy, gościć też zupełnie obce stowarzyszenie, mające swój własny budżet? I dlaczego i na co miałby przekazać obcemu stowarzyszeniu 150 tysięcy złotych? Ł»eby jeszcze stowarzyszenie napisało „potrzebujemy tych pieniędzy, ponieważ chcemy rozwijać taki konkretnie szkoleniowy projekt”. Ale nie – oni potrzebują tych pieniędzy, by je przejeść.
Czym jest Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej? W praktyce jest stowarzyszeniem trenerów upadłych. Ponieważ kluby nie chcą im dawać pracy, to postanowili się jakoś zorganizować w swoistą „grupę wsparcia”. Jeśli we władzach w ostatnich latach można było znaleźć Mirosława Jabłońskiego, Edwarda Klejndinsta, Władysława Stachurskiego, Mieczysława Broniszewskiego czy Dariusza Śledziewskiego to sprawa jest jasna: to przytułek dla bezrobotnych. Pewnie wymyślili sobie życie ze składek, ale składek jest niedostatecznie dużo, bo jakoś ligowi trenerzy nie za bardzo garną się do tego zacnego grona. Trzeba więc prosić PZPN o dotację. Marne 150 tysięcy złotych…
Oczywiście, element zemsty też w tym wszystkim może występować. Pamiętajmy bowiem, że stowarzyszenie było na tyle głupie, by przed wyborami w PZPN postawić na niewłaściwego konia i wysyłać jakieś bzdurne ekspertyzy, z których miałoby wynikać, że Zbigniew Boniek nie może kandydować na szefa związku. Był to element brudnej kampanii Romana Koseckiego. Z taktyki trenerzy dostają ocenę niedostateczną. Nie przewidzieli ani jak się mecz potoczy, ani jakie konsekwencje będzie mieć porażka. Nic dziwnego, że są bezrobotni.
Wtedy pod antybońkowymi listami podpisali się Jabłoński i Klejndinst, tymczasowi spece od statutu PZPN. Dzisiaj przychodzą po prośbie.
Jeśli jest więc zemsta Bońka, to jest to zemsta, która pięknie zgrywa się ze zdrowym rozsądkiem. Dawanie 150 tysięcy złotych stowarzyszeniu, które w zasadzie nie zajmuje się niczym konkretnym, byłoby zwyczajną niegospodarnością. W poprzednich władzach można było dać 100 tysięcy kierowcy, to może i 150 tysięcy dla byłych trenerów by się znalazło. Teraz jednak – mamy nadzieję – rozdawanie kasy na prawo i lewo się skończyło.
Szanowni trenerzy, sami zawsze mówicie piłkarzom, że pieniądze leżą na boisku. Idźcie i podnieście, zamiast żebrać.