Jak niedziela, to tylko z hitami Premier League. Kiedy większość szykuje się do rodzinnego obiadu, w Anglii wrzucają piąty bieg i serwują dania na najwyższym poziomie. Na początek starcie Chelsea z Arsenalem, a potem Tottenhamu z Manchesterem United. Czyli 180 minut futbolu w najlepszym wydaniu… Przedstawiamy cztery rzeczy, na które powinniście zwrócić uwagę, siadając dziś przed telewizorami.
1. Ile zmieni pierwsze starcie Rafy Beniteza z rzeczywistością?
Benitez w końcu przestał oszukiwać i siebie, i swoich podopiecznych, i kibiców. W końcu zszedł na ziemię i po kolejnej wtopie – najpierw porażka z QPR, potem remis z Southampton – oznajmił odkrywczo, że Chelsea w tym sezonie mistrzem Anglii… już nie zostanie. Nie wiemy, czy piłkarzom w jakikolwiek sposób to pomogło, ale na potrzeby naszej tezy o zwycięstwie gospodarzy przyjmy, że tak. Bo po pierwsze, Terry i Lampard, jak zauważa sam Benitez, bardzo zbliżają drużynę. Po drugie, w zespole rywali powraca Laurent Koscielny, a to już mówi samo za siebie. I po trzecie, w Arsenalu nie ma Robina van Persiego, który ponad rok temu pogrążył na Stamford Bridge Chelsea (3:5), strzelając hat-tricka.
Postaw na zwycięstwo Chelsea– 1.85 w Bet-at-home >>
2. Czy chłopcy z Arsenalu staną się prawdziwymi mężczyznami?
Podopieczni Arsena’a Wengera, i on sam również, w ostatnich dniach znaleźli się pod ostrzałem mediów i byłych piłkarzy. Ł»e drużynie brakuje mocnych charakterów i liderów z prawdziwego zdarzenia, a bez liderów nie zdobywa się trofeów. Ł»e osiem lat bez żadnego sukcesu to zdecydowanie za długo, jak na tak wielki klub i tak poważnego menedżera. Wengera naszła więc refleksja: – Może należałoby powrócić do dawnego stylu, z zawodnikami bardziej fizycznymi i agresywnymi? Bo dziś, kiedy sędziowie słyszą, że poprowadzą mecz Arsenalu, od razu myślą „fantastycznie będzie im posędziować”. Myślę, że pewne zmiany będą nieuniknione.
Na razie nie zobaczycie jednak charakterów, jak Adams, Keown, Petit czy Vieira. Trzeba się zadowolić tym, co jest. Dlatego Per Mertesacker zapowiada w mediach, że on i jego koledzy tym razem – w przeciwieństwie do poprzedniego weekendu – przeciwnika się nie przestraszą…
Postaw na gola Fernando Torresa – 2.20 w BetClic >>
3. Czy Manchester United nadal będzie szedł jak burza?
Pamiętacie sensacyjną porażkę lidera Premier League z Norwich, w połowie listopada? To był kubeł zimnej wody, w dodatku pewnie połączony z suszarką Fergusona, na głowy zawodników MU. Od tamtej pory Czerwone Diabły z dziesięciu spotkań wygrały dziewięć, znacząco odjeżdżając reszcie stawki (City, które rozegrało mecz więcej, traci obecnie cztery punkty).
W tych dziesięciu meczach aż dziewięć goli strzelił człowiek, który równie często trafia na czołówki wszystkich angielskich portali. RvP, rzecz jasna. Michael Carrick podkręca jeszcze atmosferę, mówiąc, że Holendra czeka dziś ciężki życie z kibicami Tottenhamu, więc ten z chęcią odpowie co najmniej jednym golem.
Postaw na gola Robina vanPersiego – 2.15 w Expekt >>
4. Czy Andre Villas-Boas znów przełamie wieloletnią niemoc?
Przy każdej możliwej okazji wszyscy pytają go o Chelsea, a on ze spokojem, tak jak teraz, odpiera: – Nigdy bym tam nie wrócił. Bo niby po co? Mam tutaj dobrą robotę… Jesienią poprowadził Tottenham do pierwszego od 1989 roku zwycięstwa na Old Trafford. Zwycięstwa, o którym w Londynie mówiono przez długi czas, bo nie dość, że zostało odniesione w niesamowitym dreszczowcu, to i u siebie Tottenham nie wygrał od dawna. Konkretnie: od dwunastu lat. – Ciężko pokonać nas na własnym boisku. Tym bardziej, że od pierwszego meczu z United poprawiliśmy grę na własnym stadionie, w ogóle wyeliminowaliśmy wiele błędów w grze. I tak jak nasi rywale, teraz też jesteśmy na fali – zapowiada portugalski trener.
Postaw na zwycięstwo Tottenhamu – 2.85 w ComeOn >>
Dlatego jeśli mieliście jakiekolwiek inne plany na niedzielne popołudnie – wiecie już, co z nimi zrobić.
