Ruch nie powinien zapuszczać się na południe, chociaż nie jesteśmy pewni, czy akurat o kierunek chodzi, czy w ogóle o próby gry w piłkę z przedstawicielami innych nacji. Może po prostu w ogóle nie powinien zapuszczać się za granicę, w trosce o reputację klubu. Lepiej się kitować na własnym podwórku, tutaj – w zamkniętym gronie – udawać piłkarzy.
Pół roku temu Czesi z Pilzna zlali „Niebieskich” w dwumeczu 7:0, a teraz Słowacy z Ł»iliny uznali, że są w stanie ten wynik poprawić i mieli rację: wbili chorzowianom dziewięć goli w 90 minut. Można zgadywać, że się trochę zlitowali, bo po 33 minutach było już 6:0 i pachniało wynikiem, który zakręciłby się tak koło 16:0. Pesković, Kikut, Baszczyński, Stawarczyk, Lewczuk, Sultes, Panka, Tymiński, Zieńczuk, Jankowski, Kuświk, Kamiński, Konczkowski, Djokić, Komor, Chwastek, Smektała, Lewiński, Starzyński, Włodyka, Niedzielan, Cieślewicz. Oto asy, które pokazały, że w futbolu niemożliwe nie istnieje.
Oczywiście wiemy, jakie będą tłumaczenia. Ł»e to okres przygotowawczy, żeby nie wyciągać daleko idących wniosków, bo przecież drużyna pracuje nad siłą i wytrzymuje na boisku przez pół godziny. Problem w tym, że liga słowacka startuje jeszcze później niż polska i przeciwnicy wcale nie byli na specjalnie innym etapie przygotowań. Dodatkowo zarabiają średnio ponad dwa razy mniej niż gracze Ruchu, co tylko pokazuje, że gdzie kończy się zdrowy rozsądek, tam zaczynają płace w polskim futbolu.
Niesamowite. Grał pierwszy skład, a do 33. minuty Słowacy – to właściwe określenie – wpierdolili Peskoviciowi sześć sztuk. Potem już tylko trwała zabawa i niehumanitarne znęcanie się i szmacenie konającego pacjenta. Garguła pewnie by powiedział, że szósta bramka ustawiła mecz.
Ci panowie przyjęli dziewiątkę od Ł»iliny. To się nadaje do księgi tortur… Ktoś, kto dostał dziewięć goli od takiego przeciwnika powinien mieć z automatu kategorię D w książeczce wojskowej.