Wojciech فobodziński: Bez napinki, ale trzeba myśleć o awansie do Ekstraklasy

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2013, 12:07 • 6 min czytania

Po spadku فKS-u z Ekstraklasy, podpisał kontrakt z Miedzią, która coraz częściej zgłasza aspiracje do walki o awans z pierwszej ligi. Po udanej rundzie, w której strzelił siedem goli, przedłużył umowę do 2016 roku. O poziomie organizacyjnym klubu z Legnicy, szansach powrotu do Ekstraklasy, ofertach, których nie było, ale i ciążących na nim nadal zarzutach korupcyjnych rozmawialiśmy z Wojciechem فobodzińskim.

Wojciech فobodziński: Bez napinki, ale trzeba myśleć o awansie do Ekstraklasy
Reklama

Jesienią jeszcze się krępowaliście, ale teraz coraz częściej mówicie o awansie. Nie na wyrost trochę?
– Mamy piąte miejsce i trzy punkty straty do miejsca dającego awans, więc to naturalne, że nie będziemy opowiadać, że walczymy o utrzymanie. Zespół mamy naprawdę niezły. Podchodzimy do tematu bez jakiejś wielkiej napinki, ale, kurcze, czemu nie powalczyć?

Na razie czeka was chyba niezła jazda na treningach, bo trener Baniak już zapowiedział, że zdążycie zatęsknić za piłką. Na początku macie zrobić siłę, wytrzymałość, biegać.
– Bez przesady. Piłki już teraz jest całkiem sporo, myślałem, że będzie gorzej. Kiedy ćwiczymy przed południem – faktycznie, biegamy bardzo dużo, dawno nie miałem tego tyle na treningach. Po południu też jest intensywnie, ale zwykle już z piłkami.

Reklama

Jeszcze jesienią Miedź była trochę lekceważona, nikt was nie wymieniał w gronie drużyn, które mogą się liczyć w pierwszej lidze. Nagle się okazało, że trzeba się na was oglądać.
– Takie samo mam wrażenie. Na początku, jak gdzieś jechaliśmy, wszyscy patrzyli na nas tak trochę na zasadzie… Co tam Miedź. Ale jak już spojrzeli później w protokół albo na boisko, kiedy zaczęliśmy grać piłką, to chyba w końcu dochodzili do wniosku, że mamy kilku chłopaków w składzie, którzy kiedyś gdzieś już grali i przyzwoity poziom ciągle prezentują. Kilka drużyn szybko się przekonało, że trzeba nas traktować na poważnie.

Jesienią przede wszystkim podkreślało się wasz styl gry. Nie tyle same wyniki, które w międzyczasie przyszły, ale właśnie to jak gracie na tle innych pierwszoligowych drużyn.
– Dlatego tak dobrze się tu czuję. Wpasowałem się w ten zespół, bo mamy zawodników, którzy właśnie fajnie grają w piłkę. Nie ma murowania bramki. To też podoba mi się u Baniaka – gramy ultraofensywnie, czasem wydawałoby się, że aż za bardzo. Ale czemu nie? Kilku zawodników jest do tego wręcz stworzonych.

Baniak to taka stara szkoła? Twardy gość z zasadami? Takie sprawia wrażenie.
– Oczywiście, chociaż coraz częściej otwiera się na różne nowości. Jakieś nowinki taktyczne, takich rzeczy człowiek uczy się całe życie i u Baniaka bardzo widać, że jego styl pracy też się bardzo zmienia. Dużo pracujemy na sport-testerach, piłujemy taktykę…

Dla ciebie indywidualnie ta jesień była wyjątkowo dobra. Siedem goli, cztery asysty, to wynik, jakiego w jednej rundzie nie miałeś, zdaje się, nigdy – w żadnym klubie.
– Tyle że wiesz – dawno też nie grałem na zapleczu, więc coś za coś. Zdrowy byłem, forma przyszła. Uważam, że już w ŁKS-ie byłem w całkiem niezłej, więc kiedy podpisywałem kontrakt z Miedzią, byłem nastawiony dość optymistycznie. Wiedziałem, że sobie tu poradzę. Strzeliłem kilka bramek, uznaję, że jak na pomocnika to całkiem dobry wynik.

To twoje przejście do Legnicy było trochę z braku laku, bo wygodnie, bo blisko domu?
– Nie będę ściemniał, że to nie miało znaczenia. Córka za moment pójdzie do pierwszej klasy, nie chciałem jej ciągać gdzieś po kraju, a z drugiej strony w Miedzi jest też Mariusz Mowlik, z którym cały czas byłem w kontakcie. Trenowałem w Legnicy już w poprzednim roku i trener Baniak zostawił mi otwartą furtkę. Powiedział, że w razie czego mogę wrócić.

Klub przede wszystkim, jak na pierwszą ligę, wydaje się być dość poukładany. Jak to wygląda od środka?
– Niczego nam nie brakuje, wiele klubów Ekstraklasy mogłoby brać przykład – i naprawdę nie jest to jakaś tania dyplomacja z mojej strony. Najlepszy przykład mamy teraz, zimą, kiedy nawet Zagłębie Lubin przyjeżdża do nas trenować, bo nie dysponuje sztuczną murawą, a u nas jest boisko z oświetleniem tuż pod nosem. Mamy umowę z siłownią miejską, druga jest też w klubie. Stadionik raczej mały, ale w sumie kameralny. Czego piłkarzowi potrzeba więcej?

Regularnych wypłat.
– Jak jest termin dziewiątego dnia miesiąca, to nieraz wpływają na konto nawet dzień wcześniej. Przez pół roku, jak tu jestem, to chyba ani razu nie było dnia spóźnienia. Serio.

Jak tak obserwuję przygotowania, to tylko Miedź i Cracovia szarpnęły się na zagraniczne obozy.
– Faktycznie, w lutym jedziemy do Turcji. I to jest naprawdę bardzo ważne, bo jednak przygotowywać się na dobrych, zielonych boiskach, to zupełnie coś innego niż biegać po śniegu czy na sztucznej trawie. Tu widzimy ten profesjonalizm, będziemy mieć dziesięć dni w naprawdę porządnych warunkach.

Ostatnio przedłużyłeś kontrakt aż do 2016 roku. Nie było lepszych opcji? Jest kilka klubów w trudnej sytuacji, nikt nie chciał cię spróbować znowu w ekstraklasie?
– Jakieś głosy były, ale – nie oszukujmy się – raczej z klubów, które będą bronić się przed spadkiem. Ale to nie było nawet nic konkretnego, nie prowadziłem żadnych rozmów. Wiesz, jak to jest – czasem zadzwoni jakiś menedżer. W końcu pomyślałem sobie, że z tą Miedzią mogę spróbować awansować i wygrywać mecze w pierwszej lidze, a to chyba lepiej niż znowu walczyć gdzieś o przeżycie. Już raz z ŁKS-em spadłem i nie chciałbym znowu.

Spodziewałem się, że po udanej rundzie może się dziać wokół ciebie trochę więcej.
– Wiesz, co cały czas się ciągnie… No, niestety. Nawet jak już trochę wcześniej miałem jakieś sygnały, że chętnie widziałby mnie u siebie któryś trener, to za chwilę „góra” w klubie to blokowała ze względu na stare sprawy – korupcyjne. Nigdzie się na siłę nie zamierzam pchać. Poza tym, jeśli tutaj w Legnicy ktoś mnie docenia i chciał ze mną przedłużyć kontrakt, to ja to uszanowałem i związałem się z Miedzią na dłużej.

Czyli wizerunek cały czas masz skopany. Na dodatek, pewnie nie wszyscy wiedzą, zostałeś skazany na pół roku bezwzględnej dyskwalifikacji. Niedawno się odwołałeś.
– Uważam, że w związku z tą sprawą swoje już przeszedłem. Wielu piłkarzy grało, gra i będzie grało w ekstraklasie i nikt ich nigdy nie ruszał, a za tym nieszczęsnym Bartczakiem i Łobodzińskim ciągle coś się ciągnie. Już nawet biednego Piszczka w spokoju zostawili, a o nas ciągle piszą (śmiech). Ja swoje zdanie w tym temacie podtrzymuję, mam nadzieję, że komisja odwoławcza zrozumie argumenty i uwzględni moje odwołanie.

فobodziński dla Weszło w obszernym wywiadzie, także o zarzutach korupcyjnych – TUTAJ

Kiedy ta sprawa może się rozegrać?
– Dopiero niedawno się odwołałem, więc może to chwilę potrwać, bo z tego, co wiem, to na 2013 rok komisja jeszcze się nie zebrała. Teoretycznie, cały czas wisi nade mną groźba odsiedzenia półrocznej dyskwalifikacji, ale na razie nawet nie chcę o tym myśleć. Przygotowuję się do rundy i chcę grać w piłkę.

W takim razie – jaka będzie ta wiosna? Wierzysz na przykład we Flotę Świnoujście?
– Na początku wydawało mi się, tak samo jak pewnie większości ludzi, że nie ma opcji, żeby oni mogli awansować, ale myślałem tak tylko do momentu, kiedy z nimi nie zagrałem. Przegraliśmy u siebie 0:2 i wtedy stwierdziłem, że to naprawdę mocny zespół. Nie można ich lekceważyć, bo zostali w praktycznie takim samym składzie, co jesienią i jeśli nie zatracą tego, co grali, to trzeba będzie o nich poważnie myśleć jako o kandydacie do awansu.

Cracovia i Zawisza też sobie ostrzą zęby. U was nie ma jeszcze lekkiej napinki?
– Spokojnie. Nie jesteśmy juniorami po 18 lat, żebyśmy nie wiedzieli na czym stoimy. Jak masz tylko trzy punkty straty, to siłą rzeczy musisz o tym awansie myśleć. Organizacyjnie jesteśmy nieźle przygotowani, ale jakiejś sztucznej napinki, jak w niektórych klubach, raczej tutaj nie ma. My po prostu chcemy. Niedługo się okaże czy możemy.

Najnowsze

Anglia

Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca

Braian Wilma
0
Napastnik, który strzela gole z tego samego miejsca
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama