– Miałem plan, żeby wrócić do Polski, skoro byłem notorycznie pomijany przez trenera. Nie wiem, co się stało, że w ostatnim spotkaniu dał mi tyle czasu. Może to dla niego było alibi? Na razie wygląda na to, że mogę trochę więcej pograć (…). Na 99 procent nie ruszam się z Holandii. Myślę, że powrót do Polski byłby jednak krokiem w tył – opowiada w kilkuminutowej rozmowie z Weszło napastnik Rody Kerkrade, Mikołaj Lebedyński, który przez prawie całą rundę grzał ławę i grywał ogony, a w ostatnim meczu jesieni strzelił gola i zaliczył asystę.
Reklama