Czy transfer Wszołka dojdzie do skutku? Raczej tak. Jednak bez słowa „raczej” nie obędzie się w przypadku zawodnika, który jednego dnia mówi, że nigdzie nie jedzie, następnego dnia zmienia zdanie i zgadza się na transfer, jeszcze następnego nie wsiada do samolotu, bo mu się odwidziało, kolejnego ogłasza pozostanie w Polonii do lata, by wreszcie na koniec zaakceptować przenosiny do Niemiec. To po prostu dzieciak. Dzieciak, za którym jeszcze gdzieś w tle przewijają się rodzice, chcący dla syna dobrze, ale… na swój sposób. To też dzieciak, który znalazł się w centrum zamieszania na linii Król – Wojciechowski.
Działacze Hannoveru wrócili do Niemiec z poczuciem, że przekonali Wszołka. Nie są pierwsi – takie przekonanie mieli też wszyscy w Polonii kilka dni temu. Gdyby jednak i teraz Wszołek zmienił zdanie, wyszedłby już na skrajnie niepoważnego, więc można zakładać, że transfer się faktycznie dokona. Edward Kowalczuk, trener przygotowania fizycznego, który współpracował przy tym transferze, twierdzi, że Hannover podpisze z Wszołkiem kontrakt na 3,5 roku, po testach medycznych, które zaplanowano na środę.
Na czym polegał problem, poza nakłonieniem samego piłkarza do przenosin zimą do Bundesligi? Na Wojciechowskim, z którym Ireneusz Król nie rozliczał się na bieżąco. JW chyba się zorientował, że jeśli w tym momencie nie wkroczy do akcji i nie przejmie kasy za Wszołka, to wówczas może na swoje pieniądze czekać bardzo długo. W związku z tym – wkroczył, wraz ze swoimi prawnikami. Rozmowy były w zasadzie trójstronne, bo pomiędzy Hannoverem, Królem i Wojciechowskim. Ostatecznie po wielu godzinach udało się wypracować kompromis i JW zabezpieczył swoje interesy.
O ile Niemcy są pewni transferu, o tyle strona polska trochę mniej – być może niektórzy wolą dmuchać na zimne po tym, co wydarzyło się kilka dni temu.
– Z tego co mówi się tutaj, transfer jest przesądzony – powiedział nam Artur Sobiech. – Paweł dzwonił do mnie, radził się, ja go cały czas namawiałem i chyba już naprawdę namówiłem. Wygląda na to, że będzie drugi Polak w Hannoverze, co mnie bardzo cieszy. Paweł dostał kilka dni na załatwienie swoich spraw i w środę ma przylecieć. Jak będzie z jego graniem? Wracamy właśnie ze zgrupowania. Na tej pozycji na co dzień występuje Lars Stindl, ale jest kontuzjowany i nie wiadomo, jak długo będzie się leczył. Teraz trener przesunął Jana Schlaudraffa na prawo i wygląda na to, że w pierwszym meczu to on wyjdzie w podstawowym składzie, jest też Adrian Nikci. Paweł nie grał w sparingach, nie przepracował okresu… Po prostu – musi walczyć i przekonać trenera…