Spróbowali się w ekstraklasie i odeszli latem. Gdzie są teraz i dlaczego nie grają w piłkę?

redakcja

Autor:redakcja

07 stycznia 2013, 12:56 • 4 min czytania

Zabawa „where are they now?”, jeśli mowa o polskiej piłce, w większości przypadków przynosi przygnębiające wnioski. Latem niemal każdego klubu ekstraklasy kilku zawodników odpłynęło tak szybko, jak się w nich pojawiło. Nie brakuje takich, którzy przepadli w całkiem przyzwoitych klubach. Taki, przykładowo, Dudu Biton. Strzelił dla Wisły jedenaście goli w lidze, pięć dołożył w Lidze Europy i Pucharze Polski. Ogólnie, nieźle dawał radę, ale nie było opcji go wykupić, bo kosztował sporo ponad bańkę w euro. Skusił się więc na niego Standard Liege i tam nagle klapa. Już w pierwszym okienku klub chce go wypożyczyć, a trener nawet nie zabiera na styczniowy obóz. Nędza z biedą, Biton nie rokuje.
Z drugiej strony, Izraelczyk przynajmniej zawiesił sobie poprzeczkę na godnym poziomie. Jak prześledzić losy innych wszechstronnie nieutalentowanych stranierich, których mieliśmy nieprzyjemność oglądania w polskiej lidze, przynajmniej połowa niedawnych wynalazków przepadła w klubach, których nazw nie potrafimy wymówić. Wybraliśmy dziesięciu.

Spróbowali się w ekstraklasie i odeszli latem. Gdzie są teraz i dlaczego nie grają w piłkę?
Reklama

Jedziemy po kolei.

1. Hesdey Suart (holenderska osiemnasta liga)
Nie znamy sprawy od środka. Może Presikhaaf Arnhem prezesuje jego brat/teść/ojciec. Może jest w tym jakaś logika, niemniej jeśli… to ukryta dość głęboko. Zobaczymy wkrótce czy Suart z tego bagna jakoś się wygrzebie, ale na razie kopie w amatorskiej szóstej lidze. Zjazd godny Dawida Janczyka. Może Holender nie spadał z aż tak wysokiego konia, ale to i tak stumetrowa piłkarska skarpa, z której zjechał prosto na dupę. Upadek totalny.

Reklama

2. Bojan Isailović (ciągle na bezrobociu)
To dopiero jest zagadka. Serb dał się przecież poznać w Ekstraklasie z niezłej strony. Na pewno nie był kompletnym przebierańcem pokroju tych wszystkich „bramkarzy”, których Wisła latami sprowadzała na testy. Isailović ocierał się wręcz o kadrę Serbii, aż tu nagle przepadł. Od pół roku nie gra w piłkę. W wieku 32 lat jest bramkarzem bezrobotnym.

3. Sergejs Kożans (Szachtior Soligorsk)
Nigdy nie był dobrym piłkarzem. Gdyby tak dłużej się zastanowić, może nawet nie użylibyśmy określenia „piłkarz”, ale jednak trochę czasu w Lechii spędził. W październiku wreszcie złapał nową fuchę, podpisał kontrakt na Białorusi, ale w Szachtiorze Soligorsk nie gra wcale. Nie łapie się w lidze, w której regularnie kopią Paweł Wojciechowski i Tomasz Nowak.

4. Marko Cetković (Buriram United)
Na pewno pamiętacie – „czarnogórski Messi”, miał kręcić obrońcami i być transferowym strzałem Jagi, a okazał się tylko strzałem – niewypałem. Marko po wyjeździe z Polski postanowił zwiedzić trochę świata i obecnie stacjonuje w Tajlandii. Klub nazywa się Buriram United, niemniej nie pytajcie nas dokładnie jak Cetković sobie w nim radzi. Wystarczy nam informacja, do jakiej ligi trafił.

5. Souheil Ben Radhia (CA Bizertin)
Souheil wrócił do Tunezji i słuch o nim zaginął. To znaczy: jest w klubie, ale brakuje precyzyjnych informacji jakoby miał w nim występować. Może przerobili go na kelnera? Jeśli polski piłkarz aspirujący do gry w ekstraklasie może w wolnych chwilach kroić chleb w zakładzie u swojego teścia, to i Ben Radhia może przynieść kilka drinków.

6. Aleksejs Visnakovs (Baltica Kaliningrad)
Chwilami sprawiał wrażenie, że gdyby tylko miał wokół siebie paru zawodników potrafiących prosto kopnąć piłkę, poradziłby sobie w polskiej lidze bez problemu. Miał jakiś zmysł do gry kombinacyjnej, potrafił uderzyć, ale w drugiej lidze rosyjskiej jakoś tego nie potwierdza. Jak dotąd rozegrał jeden marny mecz w Baltice Kaliningrad. W drugiej lidze!

7. Dudu Paraiba (LOBOS Buap)
Nie przesadzimy jeśli napiszemy „jeden z najlepszych zawodników ekstraklasy na swojej pozycji”. Można trafić do dziwnego klubu w dziwnej lidze, najczęściej dla pieniędzy, ale żeby odejść z Widzewa do drugiej ligi meksykańskiej? Gdzie ani pieniędzy, ani prestiżu, ani sportowych wyzwań – taki ruch trudno racjonalnie wytłumaczyć.

8. Luka Vucko (MFC Pecs)
To też nie był na pewno zupełny przebieraniec. Raczej przeciętny obrońca o imponujących warunkach fizycznych, którego od czasu do czasu było stać na rozegranie dobrego meczu. Zdaje się jednak, że nie w węgierskiej lidze. Vucko po odejściu z Lechii trafił do MFC Pecs i… wygląda na to, że nawet nie ma dla niego miejsca na ławce rezerwowych.

9. Ivan Curić (NK Imotski)
Prawdopodobnie jego obecność na boiskach ekstraklasy odnotowali tylko najbardziej wnikliwi jej obserwatorzy. Ale tak – Curić był w Podbeskidziu i nawet kilka razy spróbował zagrozić bramkarzom przeciwników. Oczywiście bezskutecznie, co sprawiło, że szybko wrócił do drugiej ligi chorwackiej. Gra regularnie w NK Imotski, ale ciągle ma ten sam, dość dokuczliwy dla napastnika problem – nie nauczył się zdobywać bramek.

10. Michał Hubnik (Sigma Ołomuniec)
Przykro o tym mówić, ale zdaje się, że piłkarz, który miał być wzmocnieniem linii ataku Legii, nie strzelił żadnego gola od kwietnia 2011 roku. Jeszcze chwila i wybiją okrągłe dwa lata. Trafił do czeskiej Sigmy Ołomuniec, wywalczył miejsce w składzie, ewidentnie dostał kredyt zaufania, ale po trzynastu meczach jego konto ciągle puściutkie.

Można by tak wyliczać jeszcze dłuższą chwilę: że Pavle Velimirović puszcza gola za golem w Bułgarii, że Gervasio Nunez właśnie przeniósł się do Chile albo Robert Arzumanjan nie może powąchać boiska w klubie o zagadkowej nazwie: SKA-Energia Khabarovsk. Ale chyba nie ma sensu tracić na nich więcej czasu. Prezesi i dyrektorzy już za moment dostarczą nam całkiem świeży towar. Trudno się spodziewać, by jakoś szczególnie różnił się jakością.

Najnowsze

Polecane

Media: Zaskakujący scenariusz. Polska siatkarka może zmienić obywatelstwo

Wojciech Piela
2
Media: Zaskakujący scenariusz. Polska siatkarka może zmienić obywatelstwo
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama