Wieści dochodzące z frontu ekstraklasowego są jasne – najpierw białą flagę wywieszono w Bełchatowie, skąd uciekł w popłochu piłkarski obieżyświat Michał Probierz. Jak źle musiało tam być? Niech o tym świadczy fakt, że zniknął Michał Probierz. Ten sam, który mógł się pochwalić w swoim CV wskrzeszeniem – przebywającego w stanie śmierci klinicznej stanie głęboko posuniętego rozkładu – trupa ŁKS-u Łódź. Jako drudzy broń rzucili ludzie z Podbeskidzia – lekką ręką puszczając każdego, kto ma zamiar zdezerterować z tej rozbijanej co tydzień w puch armii, jednocześnie wymieniając prezesa i rozpoczynając budowę składu na I ligę.
Cuda się zdarzają, ale obecnie chyba lepiej stawiać kasę na Smudę w jego niemieckim pipidówku, niż na GKS, albo Podbeskidzie. I tak jak w ubiegłych latach spadkowiczów żegnały bardziej, lub mniej zasłużone wyrazy współczucia, tak tym razem mamy wrażenie (i pewnie nie tylko my), że „Górale” i bełchatowianie po prostu wracają tam, gdzie ich miejsce. Nie ukrywamy, postęp, jaki poczynił się w stolicy węgla brunatnego robił gigantyczne wrażenie, na piłkarskiej pustyni powstał bowiem wicemistrz Polski, klub, w którym jasno świeciły różne Garguły, czy inne Pietrasiaki, a jego trenerem był choćby legendarny Lenczyk. Z drugiej strony jednak – to wciąż Bełchatów. Państwowe pieniądze, które ładowano w klub – nie oszukujmy się – bez większych tradycji, bez dziesiątek tysięcy fanów oraz bez perspektyw na finansowanie się z potencjału reklamowego, telewizyjnego, czy ze sprzedanych biletów. Podbeskidzie Bielsko-Biała wypada podobnie, o ile odejmiemy bazę treningową, stadion, całą infrastrukturę i tradycję. Większość traktuje bielszczan jak sezonową ciekawostkę, więc drugi sezon w Ekstraklasie to idealny moment, by podziękować za udział w imprezie i udać się na swoje podwórko.
Jakie są więc cztery główne powody, dla których nie będziemy płakać za tegorocznymi spadkowiczami?
1) Już niczym nas nie zaskoczą
Niestety, oba kluby wypstrykały się już z najlepszych pomysłów. Trzeba przyznać, że inwencji im nie brakowało. Nasze Top 3 to bezwzględnie: zastąpienie Kieresia Złomańczukiem, atakowanie Ekstraklasy Buzałą i Nowakiem oraz pozbycie się Jelenia, Króla, Kasperczyka, a nawet tego prezesa, co ponoć w osiem godzin robił tyle co stary prezes w trzy.
Zmiana na stanowisku trenera w Bełchatowie przypominała nam mniej więcej zmianę metody leczenia z czopków na lewatywy. Zabrzmi to banalnie, ale „i tak źle, i tak niedobrze”. Co prawda Złomańczuk był utalentowanym aktorem, zagrał w nieszablonowy sposób rolę Billa Farrella w Football Factory…
…ale nigdy nie zdecydowalibyśmy się dobrowolnie na oglądanie jego drużyn w akcji. Ani tych Kieresia. Ani tych kierowanych przez duet szkoleniowy Kiereś-Złomańczuk.
Wreszcie czystki w Podbeskidziu, które pozbawiły ten klub jakichkolwiek charakterystycznych elementów niebędących Kamilem Adamkiem. Póki był Krzysztof Król, Ireneusz Jeleń, czy nawet ten Kasperczyk – coś się kotłowało, coś się działo, o Podbeskidziu chociaż się mówiło, nieważne teraz, czy dobrze, czy źle. Aktualnie Podbeskidzie mógłby podmienić Proch Pionki i nikt nie zauważyłby różnicy.
2) Baza, infrastruktura, bliskość lotniska
Okej, Bełchatów ma uroczy stadion i całkiem solidne warunki do trenowania, Podbeskidzie… Podbeskidzie dysponuje ładną nazwą. Tak naprawdę jednak ani GKS, ani drugi z przyszłorocznych pierwszoligowców nie posiada takiego zaplecza, jakie życzylibyśmy sobie w każdym klubie Ekstraklasy. Jak Podbeskidzie nadrabia sporym miastem, niezłym dojazdem, na upartego – jakimkolwiek potencjałem do ściągnięcia kibiców z całej Bielsko-Białej, to kompletnie przekreśla to swoim stadionem, lichym wsparciem na trybunach i brakiem jakiejkolwiek marki. Jak Bełchatów nadrabia swoim obiektem, czy pewnym zakorzenieniem w całej Polsce jako klub z najwyższych lig – leży gdzieś pośrodku hałd węgla, skryty w osiedlu mieszkaniowym, otoczony szkołą i domkami jednorodzinnymi.
Nie zrozumcie nas źle, nie oczekujemy by pod każdym stadionem witały nas wielotysięczne tłumy dobijające do bram polskiego odpowiednika Santiago Bernabeu, a rzecz działa się w sporym mieście z bogatymi tradycjami sportowymi. Ale w sumie… Faktycznie, właśnie tego oczekujemy. Jeśli mielibyśmy za kimkolwiek płakać, to za zespołami choćby zbliżonymi do ideału. Niestety, ani Bełchatów, ani Bielsko-Biała do takich nie należą.
3) Wartość marketingowa
Nie będziemy się tu za dużo produkować. Powiedzcie tylko, jak zareagowalibyście na telewizyjnego flesza, który przy dynamicznej, rockowej muzyce wykrzyknąłby do was entuzjastycznym głosem prezentera: „już dziś futbolowy hit, którego nie możesz przegapić. Twierdza Bielsko-Biała i jej dzielni obrońcy z Podbeskidzia przyjmą u siebie niepokonany GKS Bełchatów! Oglądaj w Canal+, sobota, godzina 20.45”.
My wyłączylibyśmy telewizor, a na wieczór zaplanowali wielkie sprzątanie/prasowanie, kurs jogi, wyjście do klubu, podrzucanie piłeczki palantowej do góry i obserwację jej ruchów w powietrzu, albo wpatrywanie się w słodkie zdjęcia kotów w Internecie.
W sumie powtórki pojedynków szachowych na Eurosporcie też nie byłyby złe.
4) Bo za kim tu płakać?
Może za Wróblem? Wyrzucony, w dodatku w dość kiepskim stylu. Za Jeleniem? Tak samo, zrezygnował z wyzwania zanim się na dobre zaczęło. Za butną gadką Probierza? Nie, będzie ją wygłaszał z pozycji bezrobotnego. Nie będziemy przecież ciąć się za jedyną perełkę Adamka.
Może mamy się rozckliwić, że odpadną z Ekstraklasy ci, którzy właśnie pojawiają się w Bełchatowie i Bielsko-Białej na testach, czy raczej w tej tabelce transferowej na 90minut.pl? Pierwsze nazwiska z brzegu, Konrad Kaczmarek z ŁKS-u, odkurzenie Dariusza Kołodzieja, Rafał Kosznik, czy Łukasz Grzeszczyk z Warty? Wiemy, że to hasło można bardzo szybko podważyć, ale jeśli ściągasz zawodników z I ligi, to zapewne wkrótce ci sami zawodnicy dostosują poziom na którym grają do swoich własnych umiejętności. Jak ŁKS i Cracovia bronili się Szałachowskimi, to teraz grają na jednym ze szczeblu z „Szałachem”. I nikt szczególnie nie tęskni, przynajmniej jeśli chodzi o aspekty piłkarskie, pomijamy derby Łodzi i Krakowa oraz wszelkie sentymenty.
Tak jak nikt nie będzie płakał za GKS-em i Podbeskidziem. Będą pasowały do I ligi.
