Podczas, gdy u nas jeden klub tuż przed startem okresu przygotowawczego zwalnia trenera, a drugi trenera znaleźć nie może, więc przesuwa początek przygotowań, drużyny Bundesligi trenują pełną parą. Weźmy choćby Bayern, który przed rundą wiosenną wyleciał do Kataru do specjalnego ośrodka treningowego. Wicemistrzowie Niemiec są więc w miejscu, którego budowa kosztowała marne 760 milionów euro, w którym doba za najtańszy dwuosobowy pokój kosztuje półtora tysiąca złotych, w którym wybudowano największą halę na świecie. No, i mają do dyspozycji siedem boisk treningowych.
Hmm, robi wrażenie, co?
Matthias Sammer, dyrektor sportowy klubu, przestrzega piłkarzy jedynie przed katarskim kacem. Innymi słowy: sam fakt, że drużyna trenuje w zajebistych warunkach i w tabeli miażdży konkurencję wcale nie jest równoznaczny ze zdobytym już mistrzostwem. Tym bardziej, że zeszłej zimy Bawarczycy też byli liderem i też wybrali się do Kataru…

