Smuda wraca do roboty. Takiej, na jaką zasłużył?

redakcja

Autor:redakcja

02 stycznia 2013, 12:26 • 2 min czytania

No i stało się. Franek Smuda ma swoją wymarzoną Bundesligę. Wprawdzie drugą. Wprawdzie na razie tylko na pół roku. Wprawdzie ostatni zespół w lidze, w którym już między wierszami zapowiedziano, że trener zobaczy zimowe wzmocnienia tak, jak świnia niebo (jedyna więc nadzieja, że Franek przyjdzie i zawyrokuje jak po Euro, że niczego by nie zmienił). Ale ma. Smuda, to już oficjalnie, został trenerem SSV Jahn Regensburg i już w czwartek poprowadzi pierwszy trening. Od dziś nasz ulubiony specjalista od trenerki jest „international anerkannten Fachmann”. Jak dla nas, brzmi dumnie, jak cholera.
I dla Regensburga, bo jak zdążyły już ogłosić władze klubu: dla nich to coś wielkiego, zatrudnić specjalistę tego formatu. Autorytet w Polsce i w Europie Wschodniej. Cóż, jeśli w Ratyzbonie mają takiego samego nosa do transferów, jak do wyszukiwania trenerskich autorytetów Europy Wschodniej, nawet ostatnie miejsce w tabeli 2. Bundesligi (bilans 3 wygrane, 4 remisy i 12 porażek) przestaje nas na chwilę dziwić.

Smuda wraca do roboty. Takiej, na jaką zasłużył?
Reklama

Pisząc jednak już zupełnie serio i na chłodno: Franka czeka cholernie trudne zadanie.

Regensburg po prostu do 2. Bundesligi nie pasuje (i w tym sensie ma ze Smudą akurat coś wspólnego). Od jedenastu kolejek nie wygrał meczu w lidze. Nawet jeśli strzela ostatnio trochę goli, to i tak zwykle dwa razy więcej traci. Na transfery nie wydał ANI GROSZA mniej więcej… od 1979 roku. Ani w tym sezonie, ani w poprzednim, ani w 2010/2011. Same transakcje bezgotówkowe. W efekcie do ostatniego bezpiecznego miejsca w tabeli, zajmowanego przez Bochum, brakuje mu na ten moment siedmiu punktów.

Reklama

Przed Smudą więc chyba tylko dwie możliwe opcje: albo dokona jakiegoś cudu, którym faktycznie otworzy sobie drogę do poważnej roboty w Niemczech czy gdziekolwiek indziej poza Polską. Albo spierdzieli się z tym Regensburgiem do trzeciej ligi, ewentualnie straci pracę jeszcze w trakcie rundy i lepszy, niemiecki świat szybciutko o nim zapomni. Znów będzie można myśleć o Wiśle Kraków i Zagłębiu Lubin.

Praca w drugiej Bundeslidze to dla Polaka naprawdę fajna sprawa. Każdy trener brałby taką perspektywę w ciemno. Ale jak tak przyjrzeć się sytuacji Smudy bliżej, to już niestety nie wygląda to na taki rarytas. Bo jednak, do cholery, nie zapominajmy: mówimy o byłym selekcjonerze narodowej reprezentacji. Więcej – reprezentacji, która ledwie parę miesięcy temu miała u siebie mistrzostwa Europy. Stała przed olbrzymią szansą osiągnięcia czegokolwiek, a wraz z nią jej trener. Patrząc przez ten pryzmat: ta zawodowa trampolina Smudy aż tak dobrze nie wygląda.

muz

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama